Kategorie bloga
- 1000 - 1500 w pionie
116 - 1500 - 2500 w pionie
42 - 2500 - ... w pionie
6 - Beesową paczką
80 - Beskidy
3 - Bieszczady
2 - Chaszczing
3 - Dolomity 2014
9 - Góry Bardzkie
3 - Góry Bialskie
3 - Góry Bystrzyckie
4 - Góry Kaczawskie
1 - Góry Orlickie
4 - Góry Sowie
115 - Góry Stołowe i Broumovsko
17 - Góry Suche
53 - Góry Złote
4 - Izery
1 - Jesioniki
4 - Karkonosze
15 - Korona Gór Polski
13 - Masyw Ślęży
59 - Masyw Śnieżnika
5 - Rekonstrukcja ACL
11 - Rudawy Janowickie
4 - Single i Ścieżki
6 - Wschody Słońca na szczycie
6 - Zima na całego!
16
Archiwum bloga
- 2016, Luty
16 - 15 - 2016, Styczeń
1 - 4 - 2015, Grudzień
19 - 24 - 2015, Listopad
16 - 49 - 2015, Październik
15 - 39 - 2015, Wrzesień
20 - 144 - 2015, Sierpień
13 - 106 - 2015, Lipiec
2 - 17 - 2015, Czerwiec
2 - 33 - 2015, Maj
12 - 70 - 2015, Kwiecień
16 - 62 - 2015, Marzec
19 - 96 - 2015, Luty
13 - 37 - 2015, Styczeń
10 - 68 - 2014, Grudzień
8 - 65 - 2014, Listopad
15 - 110 - 2014, Październik
18 - 120 - 2014, Wrzesień
13 - 75 - 2014, Sierpień
18 - 42 - 2014, Lipiec
18 - 74 - 2014, Czerwiec
16 - 136 - 2014, Maj
21 - 141 - 2014, Kwiecień
17 - 205 - 2014, Marzec
19 - 175 - 2014, Luty
24 - 135 - 2014, Styczeń
12 - 94 - 2013, Grudzień
16 - 136 - 2013, Listopad
11 - 94 - 2013, Październik
22 - 188 - 2013, Wrzesień
19 - 92 - 2013, Sierpień
18 - 118 - 2013, Lipiec
15 - 66 - 2013, Czerwiec
16 - 43 - 2013, Maj
14 - 118 - 2013, Kwiecień
15 - 100 - 2013, Marzec
18 - 62 - 2013, Luty
11 - 32 - 2013, Styczeń
5 - 8 - 2012, Grudzień
8 - 4 - 2012, Listopad
19 - 43 - 2012, Październik
16 - 62 - 2012, Wrzesień
19 - 100 - 2012, Sierpień
18 - 56 - 2012, Lipiec
14 - 57 - 2012, Czerwiec
14 - 70 - 2012, Maj
20 - 138 - 2012, Kwiecień
19 - 166 - 2012, Marzec
16 - 123 - 2012, Luty
16 - 139 - 2012, Styczeń
20 - 138 - 2011, Grudzień
23 - 47 - 2011, Listopad
1 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Góry Sowie
Dystans całkowity: | 8228.49 km (w terenie 1844.50 km; 22.42%) |
Czas w ruchu: | 443:17 |
Średnia prędkość: | 17.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.10 km/h |
Suma podjazdów: | 120079 m |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 146 (76 %) |
Liczba aktywności: | 115 |
Średnio na aktywność: | 71.55 km i 4h 08m |
Więcej statystyk |
- DST 91.93km
- Teren 36.00km
- Czas 05:58
- VAVG 15.41km/h
- VMAX 66.90km/h
- Podjazdy 2024m
- Sprzęt ZaSkarb
Niedziela, 15 września 2013 | Komentarze 10
Kategoria Góry Sowie, Beesową paczką
Uczestnicy
Po raz kolejny udało nam się w Sowich trafić na tę mistyczną, mglistą pogodę, która odsłoniła przed nami inne, równie piękne oblicze tych fantastycznych gór.
Po dzisiejszym wypadzie widać jak nie należy się przejmować nieprzychylnymi prognozami pogody. Nawet w teoretycznie niesprzyjających warunkach da się zrobić wypad, który zapadnie w pamięć na długo, przy okazji pokazując nam, że mimo zbliżającego się powolutku końca sezonu jesteśmy w fantastycznej formie :D
Poranek zapowiadał piękną pogodę; ta letnia aura skończyła się praktycznie od razu po opuszczeniu domu:
Na Przełęcz Sokolą dojeżdżam prawie na czas. Stąd zabieram Mariuszka i Ra i jedziemy do Schroniska Sowa, gdzie czeka na nas Toomp. Chwilę rozpaczamy nad brakiem Kwasniczaka, zbieramy się w sobie i lecimy dalej do góry. Lekko nie jest. Mokro, ślisko, bardzo mgliście.
edit: musiałam Mariuszowi zakosić tę fotkę, bo mnie ujęła za serce :)))
Na szczycie podczas uzupełniania płynów dołącza do nas Kuba. Dość szybko zaczynamy marznąć więc zbieramy dupska i pakujemy się na zjazd niebieskim pieszym na Przełęcz Walimską. Stąd znów kierujemy się w stronę szczytu fioletowym pieszym, a potem urokliwą Toompową drogą.
Chwila moment i znów jesteśmy na szczycie:)
Kolejne przebieranki i szybki zjazd w stronę Przełęczy Jugowskiej. Wpierw czerwony pieszy, później żółty pieszy, tu rozstajemy się z Kubą i Ra, którzy jadą do domów. A my we trójkę lecimy dalej czerwonym rowerowym na Jugowską.
Z Przełęczy niebieskim szlakiem rowerowym docieramy do Bielawskiej Polany, z której wbijamy w czerwony pieszy na szczyt Kalenicy. Podjazd-morderca. Wypruł mi żyły i wymordował okrutnie. Fajny był:)
Na Kalenicy czas na podziwianie widoków z wieży...
Zjazd z Kalenicy bombowy. Później Zygmuntówka, pierogi, piwko, kotek, pogaduchy i ciepełko. No czegóż chcieć więcej? :) Ale czas goni. Wracamy na Jugowską, z której niebieskim rowerowym docieramy na Kozie Siodło. Stąd żółtym do Schroniska Sowa (tu niemiła niespodzianka w postaci wielkiego rowu blokującego przejazd), gdzie następuje rozstanie z Toompem.
Z Mariuszem rozstajemy się chwilę później w Rzeczce.
Cudownie było! Dziękuję Wam bardzo BARDZO!!!
- DST 74.00km
- Teren 16.00km
- Czas 04:18
- VAVG 17.21km/h
- Podjazdy 1585m
- Sprzęt ZaSkarb
Sobota, 7 września 2013 | Komentarze 1
Kategoria Góry Sowie
Uczestnicy
Z rana trochę obowiązków na mnie czekało więc z domu wyruszyłam chwilę przed 10.
Długo się zastanawiać nie musiałam co ze sobą zrobić - oczywiście katowane przeze mnie w tym roku Sowie. Dojazd do Rzeczki, podjazd pod Orła i czerwonym na szczyt (nie całość, zrezygnowałam z końcówki pieszego na rzecz fioletowego i czerwonego rowerowego). Przy źródełku dostaję informację, że Młody niebawem się zamelduje w Rzeczce:D Szybko lecę więc na szczyt, małe piwko i zjazd czerwonym pieszym do Rzeczki po Mariusza. Pogawędka z Panem Parkingowym (pozdrawiam!:), rozpakowanie i powtórka z mojego pierwszego podjazdu (tym razem podjazd pod Orła już mi trochę przypalił uda). Sprawnie dojeżdżamy na szczyt (znów rezygnując z końcówki czerwonego), gdzie czekają już Kuba i Brzózka. Również na szczycie spotykam bikera pasiew1, z którym zaliczamy uroczą pogawędkę (pozdrawiam i do następnego spotkania na szlaku:).
We czwórkę kombinujemy co dalej. Pada na zjazd czerwonym w stronę Przeł. Jugowskiej, z tej trasy odbijamy na żółty pieszy (MIODZIO!!), z niego niebawem na zielony pieszy (mniejsze miodzio, bo dużo błotka było) i dojeżdżamy do Koziego Siodła. Stąd żółtym wbijamy pod Schronisko Sowa. Tutaj rozstajemy się z Kubą i Brzózką, a my z Mariuszem postanawiamy zeksplorować zielony pieszy biegnący spod schroniska w stronę Sokolca. I znów zero rozczarowania - bardzo urokliwy kawałek szlaku. Po jakimś czasie wybieramy nieoznakowaną drogę, która doprowadzić ma nas pod Schronisko Orzeł. Udaje się, choć trasa biegnie wzdłuż wyciągu narciarskiego i wyciska z nas ostatki energii i potu. Pod schroniskiem czas na zasłużoną sielankę!
Dzięki Młody, że chciało Ci się do mnie dołączyć :*
Niestety tego dnia wysypał mi się licznik więc dystans podany według tego co udało mi się odtworzyć na gpsies.com.
Dla Brzóski niestety zjazd czerwonym pieszym na cienkich oponach jest nie do ogarnięcia (nie dziwię się)
Na stoku narciarskim:)
- DST 61.27km
- Teren 12.00km
- Czas 03:07
- VAVG 19.66km/h
- VMAX 53.40km/h
- Sprzęt ZaSkarb
Czwartek, 5 września 2013 | Komentarze 10
Kategoria Góry Sowie
Dziś postanowiłam wypróbować mężowy gadżet, czyli kamerkę GoPro Hero3.
Próba miała miejsce na zjeździe z Wielkiej Sowy niebieskim szlakiem pieszym na Przełęcz Walimską.
Żadnego podkładu muzycznego ni ma, choć takowy posiadałam w uszach (katowane do upadłego Joy Division).
Jakość filmiku pozostawia wieeeele do życzenia (jednak polecam przełączyć jakość na HD), ale na tę chwilę chodziło o zorientowanie się w temacie, żadnego cięcia, żadnych bajerów, efektów... W związku z wielkością przesyłanego pliku stracić musiała niestety jakość:/
I co wiem na przyszłość - idealnym miejsce na ulokowanie kamerki byłaby klatka piersiowa, dzięki czemu widać by było również co się wyprawia z przednim kołem.
Gadżet jak to gadżet - fajna rzecz, ale na przyszłość wolę mieć jednak kask lżejszy o te kilka gramów :)
- DST 60.70km
- Teren 8.00km
- Czas 03:01
- VAVG 20.12km/h
- VMAX 51.80km/h
- Podjazdy 1087m
- Sprzęt ZaSkarb
Wtorek, 27 sierpnia 2013 | Komentarze 13
Kategoria Góry Sowie
Czyli wjazd na górę z Rzeczki przez Orła i Sowę do końca czerwonym szlakiem pieszym. W jednym miejscu wymiękłam i podprowadziłam rower, ale niebawem podjadę całość :)
Zjazd z Wielkiej Sowy niebieskim szlakiem pieszym do Przełęczy Walimskiej a później w stronę Glinna. Kilka tygodni temu wchodziłam tą drogą na piechotę i wydawała mi się wtedy absolutnie "niezjeżdżalna". Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Szalenie mi się ten zjazd podobał. Na pewno szybko go powtórzę, bo w jednym miejscu zostałam zbita z pantałyku :)
Powrót do domu z prędkością światła :)
Widoczki na góry spod Schroniska Orzeł:
Z niebieskiego szlaku:
- DST 70.23km
- Teren 9.00km
- Czas 03:33
- VAVG 19.78km/h
- VMAX 70.20km/h
- Podjazdy 1088m
- Sprzęt ZaSkarb
Niedziela, 25 sierpnia 2013 | Komentarze 9
Kategoria Góry Sowie
Uczestnicy
I znów "dzień następny" spędzony na rozkosznej sielance w górkach.
Z Młodym spotykamy się w Walimiu i stamtąd asfaltem ciśniemy na Przełęcz Walimską. Przyznaję - pod górę jechałam tędy pierwszy raz w życiu. Jest ok, choć kostka ciut frustrująca. Czas podjazdu mija szybko, na rozmowie i cieszeniu się Słońcem i widokami na wczorajsze Góry Suche :)
Z przełęczy od razu ruszamy w stronę szczytu, lajtowym fioletowym pieszym. W pewnym momencie odbijamy ostro w lewo, pod górę, w nieoznakowaną drogę - trasa w stronę szczytu, którą Młody zakosił Toompowi - fantastyczna trasa. Na pewno od dziś będę jej częstszym bywalcem :)
I znów: bez pośpiechu, ale dość szybko lądujemy na szczycie i zaczyna się błogi wypoczynek, opalanie, rozmowy i plotki. Siedzimy póki do nas cień nie dociera. Wtedy zbieramy się (ledwo ledwo) i zjeżdżamy do Orła, gdzie kontynuujemy nic-nie-robienie. Na koniec zaczynają na nas sikać muchy. Obawiając się grubszego deszczu postanawiamy zakończyć sielankę i wrócić do domów.
Dzięki Mały :*
- DST 123.27km
- Teren 50.00km
- Czas 07:47
- VAVG 15.84km/h
- VMAX 53.80km/h
- Podjazdy 2609m
- Sprzęt ZaSkarb
Sobota, 24 sierpnia 2013 | Komentarze 8
Kategoria Góry Suche, Góry Sowie, Beesową paczką
Uczestnicy
Ostatnimi czasy to już standard weekendowy - ktoś proponuje trasę, reszta ekipy przystaje na to lub nie. Tym razem z kilku powodów, mniej lub bardziej zależnych od pozostałych, zebrała nas się "tylko" czwórka. Jak pokazał dzień - niekoniecznie liczy się ilość a jakość :P
Wypad ląduje w moim "TOP 3" ;)
Proponuję Ra spotkanie w Świdnicy o 5:45. Wcześniej niż zakłada sam czas jazdy do punktu zbiorczego, ale wiem doskonale czego możemy się spodziewać o poranku nad Jeziorem Bystrzyckim. Natura mnie nie zawodzi:
Nigdy mi się nie znudzą poranki nad Jeziorem. Każdy kto ma możliwość a nie był MUSI to zobaczyć na własne oczy!
Do Głuszycy Górnej dojeżdżamy na czas i po chwili witamy chłopaków wyskakujących z szynobusu:
Kierunek - Przełęcz pod Czarnochem, gdzie rozpoczynamy pętlę zielonego szlaku Tour de Głuszyca. Pogoda przepiękna, temperatura idealna, Słońce świeci prawie bez ustanku. Z początku wszyscy są jeszcze ciut zaspani, Ra próbuje wyłudzić od nas jakieś pieśni, na co nikt nie przystaje, dysząc ciężko na pierwszych podjazdach.
Koniec asfaltowej części podjazdu w Sierpnicy:
Następna, bardzo przyjemna, część trasy to kierunek na Przełęcz Marcową. To gdzieś tu Ra z Merlinem jednocześnie łapią flaka. Plus całej sytuacja - upieczone dwie pieczenie na jednym ogniu. Na tym kawałku również Młodzieniaszek i Ryjek wykładają się w tym samym miejscu. Ryjek wychodzi z tego bez szwanku; Merlin natomiast, mimo obrażeń, dzielnie kontynuuje trasę, za co chwała mu się należy :)
Po drodze kupa śmiechu, zabaw na sianie i oczywiście gubienia drogi.
Na Cesarskich Skałach:
Kolejny fragment trasy - cudny singiel Rybnickiego Grzbietu. Później już powoli zaczynamy wyczekiwać Andrzejówki z obiadem. Po drodze mamy jeszcze podjazd na Skalne Bramy i Turzynę.
I wyczekiwana Andrzejówka, w której zaznajemy sielanki powstrzymującej nas przez długi czas od zebrania się do dalszej drogi. Odpoczynek, pogaduchy na tematy ważniejsze i mniej ważne, wylegiwanie się na Słońcu, rozważanie pomysłu noclegu :D
Ale i dalsza część trasy z Waligórą i niedługim singlem niebieskiego szlaku rowerowego kusi okrutnie. Zbieramy więc ociężałe dupska, pakujemy na siodła i ruszamy w drogę!!
Po dojechaniu do końca pętli szybka decyzja - 1 km zjazdu do Janovicek i posiedzenie w ostatnich promieniach Słońca na tarasie uroczej knajpki. Nikt nie oponuje, wręcz przeciwnie. Kolejny sielankowy czas mija niepostrzeżenie. Żadnemu z nas jednak nie chce się popylać do domu w ciemności. W związku z tym z wybiciem godz. 19:00 rozstajemy się z Ryjkiem i Młodym i z Ra pędzimy w zawrotnym tempem, zjazdem do domu.
Co tu dużo gadać - dziękuję Wam bardzo za ten fantastyczny dzień. Ryjkowi należą się szczególne podziękowania za pomoc farmakologiczną ;) Oby długo nie trzeba było czekać na następny taki dzień.
Mapka bez dojazdu ze Świdnicy:
- DST 76.77km
- Teren 20.00km
- Czas 04:37
- VAVG 16.63km/h
- VMAX 66.10km/h
- Sprzęt ZaSkarb
Niedziela, 11 sierpnia 2013 | Komentarze 11
Kategoria Góry Sowie
Uczestnicy
Jak to Młody rzekł u siebie - po wczorajszej wycieczce potrzebna była mała rozkrętka. Padło na Wielką Sowę. Spotkanie na Przeł. Jugowskiej. Ja rezygnuję z dojazdu nielubianą trasą przez Pieszyce i cisnę Michałkowa, Glinno, dojazd do drogi na Przeł. Walimską, jadę w dół chwilę w stronę Rościszowa aż natrafiam na czerwony szlak rowerowy okrążający W. Sowę. Nie spodziewałam się tak ciężkiego początku, przez co na miejsce spotkania przyjeżdżam ciut spóźniona. Budzę Młodego i po chwili ruszamy czerwonym pieszym w stronę szczytu. Idzie mi dobrze, zważywszy na powczorajszą wycieczkę. Na Sowie nie zatrzymujemy się - Mariusz aż się pali na zjazd czerwonym w stronę Schroniska Sowa. Na trasie kupa ludzi, ale rozsądnie przed nami odskakują :D Uradowani dojeżdżamy do fioletowego, po czym kierujemy się znów na szczyt, tym razem czerwonym rowerowym. Na szczycie dłuuuuga sielanka. Następnie zjazd na Kozie Siodło, żółtym w stronę Sowy, czerwonym do Orła i Rzeczki. Pod Orłem jeszcze postanawiamy porozkoszować się widokami przez chwilę. Następnie szybki zjazd do Rzeczki i rozstanie.
Dzięki Młodzieniaszku za ten wypad!
Na zdjęcia dziś zabrakło czasu :)
- DST 71.51km
- Teren 13.00km
- Czas 03:44
- VAVG 19.15km/h
- VMAX 56.70km/h
- Sprzęt ZaSkarb
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | Komentarze 7
Kategoria Góry Sowie
Tym razem postanowiłam zaatakować W. Sowę z nowej strony i też w innym kierunku pokierować się na zjeździe. Rano, przed popołudniową pracą, to idealny czas na realizację takich planów.
Za Przełęczą Sokolą zjazd w stronę Sokolca; jak zwykle w tym miejscu oczom okazują się urocze widoczki:
Dalej kieruję się w stronę Przełęczy Jugowskiej, ale zaraz za skrzyżowaniem Jugów-Przeł.Jugowska skręcam w lewo w zielony szlak pieszy. Przez 2 pierwsze kilometry pnie się ostro, prawie bez wytchnienia, pod górę. Nie jest lekko, ale mocne postanowienie poprawy na podjazdach nie pozwala mi na odpoczynek. Z trasy rozpościerają się śliczne widoki na W. Sowę:
Oraz w tył, gdzieś na (zdaje się) Góry Kamienne, z ledwie widoczną na fotce kopalnią melafiru w Rybnicy Leśnej:
Ktoś dawno dawno temu postanowił zostawić tu swój kask:
Po dojechaniu zielonym pieszym do Koziego Siodła pakuję się na czerwony pieszy w stronę szczytu Sowy. Zadowolenie z podjazdu - 100%, efektywność - 99%. Ze trzy razy rower stanął i musiałam mu pomóc pokonać przeszkodę; wniosek, który bardzo szybko wyciągnęłam i zastosowałam w praktyce - większa szybkość-przyciśnięcie pedałów na większych przeszkodach i podciągnięcie kierownicy rękoma do góry. Sprawdziło się, bo po tych trzech małych niepowodzeniach, później już wszystko poszło super gładko:
Przed szczytem fota wieży z niecodziennej strony. A na szczycie co? Wieża zamknięta. Bez zatrzymywania się więc ruszyłam przed siebie...
I pierwszy raz w życiu wylądowałam tu:
Z Małej Sowy zjazd żółtym pieszym do krzyżówki z fioletowym. Wrażenia - absolutnie genialne. Przejechane - ok. 97-98% trasy. Dwa razy rower kawałek sprowadziłam. Stromo, dość mocno technicznie, w samotności i przede wszystkim mokro po wczorajszej ulewie - życie mi miłe, nie ryzykowałam. Zadowolenie ze zjazdu - znów 100% :))
Reasumując - chyba najlepsza do tej pory moja wycieczka w samotności. A może po prostu radość mnie wciąż rozpiera po sobotnich wojażach i wszystko wydawało by mi się fajne :)
Mniejsza z tym. Robię postępy więc jest GIT!
- DST 71.24km
- Teren 11.00km
- Czas 03:43
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 45.90km/h
- Sprzęt ZaSkarb
Środa, 10 lipca 2013 | Komentarze 1
Kategoria Góry Sowie
Jeśli mnie pamięć nie myli trasa wyglądała tak - dojazd do Glinna, tam chwila wspinaczki asfaltem w stronę Walimia, na górce odbicie w lewo w niebieski pieszy, który po ok. 2 km doprowadza mnie do Przeł. Walimskiej. Stamtąd standard: fioletowy i czerwony rowerowy i szczyt. Zjazd zdaje się do Rzeczki czerwonym pieszym.
Podczas podjazdu w Michałkowej. co najmniej 5 minut czekałam aż krowa z lewej strony przestanie lać. Nieprawdopodobne wręcz ile to trwało. Nie miałam pojęcia :)
- DST 97.03km
- Teren 28.00km
- Czas 05:59
- VAVG 16.22km/h
- VMAX 52.50km/h
- Podjazdy 1656m
- Sprzęt ZaSkarb
Sobota, 6 lipca 2013 | Komentarze 4
Kategoria Góry Sowie, Beesową paczką
Uczestnicy
Jazda iście metafizyczna. Przez większość trasy w chmurach, czasem opadzie deszczu, który zamiast wkurzać potęgował mistycyzm całej wyprawy. Kiedy Słońce wyszło pod koniec zza chmur to prawie mi się żal zrobiło :)
Od początku: dojazd do Głuszycy na rowerze, tam spotkanie z Ryjkiem i nowo-poznanym Merlinem (siema Młody!:). Pakujemy się w żółty rowerowy szlak strefy MTB Głuszyca, który jest nowością dla całej naszej trójki. Prócz jednego krótkiego zabłądzenia idzie nam wyśmienicie. Aż docieramy do Grządek i tam mylimy stronę prawą z lewą albo na odwrót; tak czy siak - na opak! Zjeżdżamy prosto do Walimia, zamiast dojechać do Rzeczki. Nic tam, humory dopisują, ciśniemy asfaltem po górę na Przełęcz Sokolą. Chłopaki szybko zostają pożarci przez chmurze odmęty. Ja, jak to ja, grzeję tyły na podjeździe. Kochani czekają na mnie przed najcięższą częścią podjazdu - wdrapaniem się pod Schronisko Orzeł. Merlin jedzie jakby mu jakiś motorek w tyłku zamontowali, Ryjek mimo jednej chwili zawahania nie poddaje się i również dojeżdża pod Orła, gdzie spotykamy się z Toompem. Tam chwila wytchnienia, naładowania akumulatorów i nareszcie to co tygrysy lubią najbardziej - czerwony pieszy. I tak w kolejności: Wielka Sowa (przed szczytem rozczłonkowujemy się - ja z Ryjówką pędzimy łatwiejszą opcją prosto na szczyt Wielkiej, Toomp z Merlinem coś kombinują i po chwili również dołączają do nas na krótkim popasie w deszczu), cudny zjazd w deszczu na Przeł. Jugowską, wjazd znów w czerwony na Kalenicę, szczyt, zjazd czerwonym na Przeł. Woliborską. Tu niestety musimy się rozstać, mnie wzywa całonocna balanga do białego rana na wyczekiwanej od dawna 40stce mego ukochanego brata :) Chłopaki ostro cisną przed siebie aż do Srebrnej Góry.
Nie wszędzie dałam radę, zaczynają mnie pokonywać podjazdy, nie zjazdy, dokładnie odwrotnie jak było jeszcze do niedawna.
Ekipa, jak zwykle, świetna; warunki jazdy niby niesprzyjające, a w rezultacie wręcz przeciwnie - potęgujące niezwykłą atrakcyjność tego szlaku; wspomnienia - oczywiście niezapomniane :)
Dzięki
Pierwsze radości po spotkaniu w Głuszycy:
Ciut zabłocony żółty rowerowy:
Ryjkowi się ta trasa tak podoba, że zaczyna świecić z nadmiaru energii:
Razem z Merlinem udajemy, że się znamy na mapie:)
Koniec podjazdu pod Schronisko Orzeł i Ryjek pełen zaciętości:
Wieża na szczycie W. Sowy tonie w chmurach:
A my wykorzystujemy chwilę oczekiwania na pozostałą dwójkę na odpoczynek:
Pozę mam co najmniej dziwaczną, dla niewtajemniczonych - zaraz po cyknięciu fotki podskoczyłam i to to miało się znaleźć tutaj, a nie poza w stylu - oczekiwanie w murze na wykonanie rzutu wolnego:
Nadjeżdżają twardziele:
A ja przedstawiam Wam moje nowe spdy, stworzone specjalnie na jazdę w ciężkim terenie górskim, koniecznie podmokłym:
Po prostu pięknie!!
Widoczki z wieży widokowej na Kalenicy:
I mocna męska ekipa:
Toompowy Ghost wypoczywa porzucony w dole:
I jeden z wielu zjazdów (łączonych oczywiście z wieloma podjazdami/podejściami) z Kalenicy w stronę Przeł. Woliborskiej. Ryjek nie odpuszcza:
Na Przełęczy niestety robimy pa-pa. Do następnego (całe szczęście szybkiego!:)
Dziękuję Ryjkowi za fotki nr 1, 4, 7, 14, 15, 16, 17, 25.
Mapkę może kiedyś uda mi się sklecić...