avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 97.03km
  • Teren 28.00km
  • Czas 05:59
  • VAVG 16.22km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Podjazdy 1656m
  • Sprzęt ZaSkarb
Góry Sowie w męskim towarzystwie

Sobota, 6 lipca 2013 | Komentarze 4

Uczestnicy


Jazda iście metafizyczna. Przez większość trasy w chmurach, czasem opadzie deszczu, który zamiast wkurzać potęgował mistycyzm całej wyprawy. Kiedy Słońce wyszło pod koniec zza chmur to prawie mi się żal zrobiło :)

Od początku: dojazd do Głuszycy na rowerze, tam spotkanie z Ryjkiem i nowo-poznanym Merlinem (siema Młody!:). Pakujemy się w żółty rowerowy szlak strefy MTB Głuszyca, który jest nowością dla całej naszej trójki. Prócz jednego krótkiego zabłądzenia idzie nam wyśmienicie. Aż docieramy do Grządek i tam mylimy stronę prawą z lewą albo na odwrót; tak czy siak - na opak! Zjeżdżamy prosto do Walimia, zamiast dojechać do Rzeczki. Nic tam, humory dopisują, ciśniemy asfaltem po górę na Przełęcz Sokolą. Chłopaki szybko zostają pożarci przez chmurze odmęty. Ja, jak to ja, grzeję tyły na podjeździe. Kochani czekają na mnie przed najcięższą częścią podjazdu - wdrapaniem się pod Schronisko Orzeł. Merlin jedzie jakby mu jakiś motorek w tyłku zamontowali, Ryjek mimo jednej chwili zawahania nie poddaje się i również dojeżdża pod Orła, gdzie spotykamy się z Toompem. Tam chwila wytchnienia, naładowania akumulatorów i nareszcie to co tygrysy lubią najbardziej - czerwony pieszy. I tak w kolejności: Wielka Sowa (przed szczytem rozczłonkowujemy się - ja z Ryjówką pędzimy łatwiejszą opcją prosto na szczyt Wielkiej, Toomp z Merlinem coś kombinują i po chwili również dołączają do nas na krótkim popasie w deszczu), cudny zjazd w deszczu na Przeł. Jugowską, wjazd znów w czerwony na Kalenicę, szczyt, zjazd czerwonym na Przeł. Woliborską. Tu niestety musimy się rozstać, mnie wzywa całonocna balanga do białego rana na wyczekiwanej od dawna 40stce mego ukochanego brata :) Chłopaki ostro cisną przed siebie aż do Srebrnej Góry.
Nie wszędzie dałam radę, zaczynają mnie pokonywać podjazdy, nie zjazdy, dokładnie odwrotnie jak było jeszcze do niedawna.
Ekipa, jak zwykle, świetna; warunki jazdy niby niesprzyjające, a w rezultacie wręcz przeciwnie - potęgujące niezwykłą atrakcyjność tego szlaku; wspomnienia - oczywiście niezapomniane :)
Dzięki

Pierwsze radości po spotkaniu w Głuszycy:


Ciut zabłocony żółty rowerowy:






Ryjkowi się ta trasa tak podoba, że zaczyna świecić z nadmiaru energii:




Razem z Merlinem udajemy, że się znamy na mapie:)


Koniec podjazdu pod Schronisko Orzeł i Ryjek pełen zaciętości:


Wieża na szczycie W. Sowy tonie w chmurach:


A my wykorzystujemy chwilę oczekiwania na pozostałą dwójkę na odpoczynek:


Pozę mam co najmniej dziwaczną, dla niewtajemniczonych - zaraz po cyknięciu fotki podskoczyłam i to to miało się znaleźć tutaj, a nie poza w stylu - oczekiwanie w murze na wykonanie rzutu wolnego:


Nadjeżdżają twardziele:


A ja przedstawiam Wam moje nowe spdy, stworzone specjalnie na jazdę w ciężkim terenie górskim, koniecznie podmokłym:








Po prostu pięknie!!






Widoczki z wieży widokowej na Kalenicy:


I mocna męska ekipa:


Toompowy Ghost wypoczywa porzucony w dole:


I jeden z wielu zjazdów (łączonych oczywiście z wieloma podjazdami/podejściami) z Kalenicy w stronę Przeł. Woliborskiej. Ryjek nie odpuszcza:






Na Przełęczy niestety robimy pa-pa. Do następnego (całe szczęście szybkiego!:)



Dziękuję Ryjkowi za fotki nr 1, 4, 7, 14, 15, 16, 17, 25.

Mapkę może kiedyś uda mi się sklecić...


Komentarze
lea
| 15:05 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj No właśnie, do licha, byłam do niedawna najmłodsza. Dlatego teraz mam radochę, że do kogoś się tak cudnie mogę zwracać, jak do Ciebie Młody :)
Rzeczywiście klimat był świetny!

k4r3l - o dziwo błota nie było tak dużo jak bym się tego spodziewała po początku trasy, ale to też wynika z faktu, że czerwony szlak pieszy jest w dużej mierze kamienisty i stromy więc błocko nie bardzo ma się gdzie utrzymywać. A z porządną ekipą ja mogę i w śniegu, gradzie i zawiei kręcić :P

Rambo - podjazd pod Orła, szczerze napisawszy, jest moją ulubioną częścią całego podjazdu asfaltowego od Zagórza licząc :) A czysta przyjemność zaczyna się właśnie dopiero za Orłem.

Pozdrawiam.
merlin083
| 15:00 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj No siemankooo starucha:D
Do niedawna w ekipie to chyba Ty byłaś najmłodsza,co? ale postaram Cie godnie zastąpić..ha ha ha

Świetna atmosfera była, to był kawał dobrego MTB!

pozdrawiam:)
ramborower
| 14:14 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj Super wyjazd - ale podjazdu pod Orła to nie lubię... :)
k4r3l
| 08:56 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj Miałem w tym roku jeździć kilkakrotnie w takich warunkach i gdyby nie duuużo błota, byłoby wręcz perfekcyjnie! W ekipie żadne warunki nie straszne ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]