avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1299.18 km (w terenie 12.00 km; 0.92%)
Czas w ruchu:61:19
Średnia prędkość:21.19 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Suma podjazdów:12010 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:68.38 km i 3h 13m
Więcej statystyk
  • DST 45.15km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 18.94km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 620m

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | Komentarze 8


UWAGA!!! WNERW!

Nie lubię weekendów;
nie lubię, gdy na drogi wyjeżdżają "niedzielni" rowerzyści;
nie lubię gdy dwóch z nich, nic sobie z tego nie robiąc, jedzie lewą stroną ulicy;
nie lubię, gdy spora grupa jedzie całą szerokością dość ruchliwej drogi;
nie znoszę, gdy mają w dupie informowanie ludzi za sobą o tym co robią: skręcają nagle bez oznajmienia i bez zerknięcia czy aby nic za nimi nie jedzie.
Nie lubię weekendów rowerowych!
I nie żebym chciała by ludzie siedzieli w domach i nie jeździli.
Ale do cholery - odrobiny wyobraźni i kultury jazdy nie zaszkodzi się nauczyć zanim jeden z drugim postanowi wsiąść na rower!

Poza tym nie lubię również dzisiejszego wiatru, którego jeden poryw prawie wywrócił moje karle pięćdziesięciokilogramowe cielsko. Już w duchu żegnałam się ze skórą na nogach i rękach.

Jakby ktoś jeszcze nie zauważył to podkreślam: mam niesamowitego dziś rowerowego focha :(

DWA pozytywy dnia dzisiejszego:
1) cudne 6 kilometrów w terenie: wjazd DO LASU w Lubachowie, dojazd do żółtego szlaku i wyjazd przy ujęciu wody przy Jeziorze Bystrzyckim.
2) nie spiekłam dziś raka, 3 warstwy emulsji do opalania zrobiły swoje.

Przepraszam za to marudzenie, ale jakiś taki mam humor nietęgi.

Może wieczorem jeszcze się wybiorę na jakąś przejażdżkę... nie wiem....

Piękna droga przez las. Wjazd w Lubachowie "do lasu". © lea


Momentami droga była ciężkoprzejezda, ale żadnych wielkich blokad nie było. © lea


Przez czas jakiś żółty szlak prawie jak autostrada. © lea


A innym razem dla mnie nieprzejezdny (w zeszłoroczne liście pchać się nie zamierzałam, z obawy przed dziurami) © lea


Widok na Masyw Ślęży z końca podjazdu w Michałkowej. © lea




  • DST 66.06km
  • Czas 03:00
  • VAVG 22.02km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Podjazdy 540m

Sobota, 28 kwietnia 2012 | Komentarze 8


Dość spokojne, niezbyt ambitne szwendanie się po okolicy.

Posiadanie bardzo małego rozumku poskutkowało poważnym sfajczeniem się - mogę robić za żywą flagę polski na meczach :P Będzie piekąco, oj będzie...

Podczas podjazdu pod tamę "wziął mnie" jeden kolarz, ale odwrócił się i powiedział: "ładnie jedziesz; na takim (jak jego) rowerze spokojnie byś mnie prześcignęła" czy coś w tym stylu :) Miło mi się zrobiło więc uprzejmie podziękowałam.
Podczas postoju na podładowanie bułką baterii poczułam nieprzyjemne pieczenie ramion więc zrezygnowałam z dalszej podróży.
Po wejściu do domu zostałam wyśmiana przez Męża :-) Ten to ma poczucie humoru. Ale kto się śmieje ten.... w razie czego później smaruje moje ramiona kefirem/maślanką :D

Karkonosze w tle. Za Wirkami. © lea


Jezioro Bystrzyckie © lea


Tama na Jez. Bystrzyckim © lea




  • DST 12.14km
  • Czas 00:28
  • VAVG 26.01km/h
  • VMAX 40.80km/h

Piątek, 27 kwietnia 2012 | Komentarze 2


Do Mamki i z powrotem, dość ostro.

  • DST 73.88km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 20.06km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 980m

Piątek, 27 kwietnia 2012 | Komentarze 9

Kategoria Góry Sowie


Przełęcz Kozie Siodło ze Świdnicy, przez Przełęcz Sokolą, bez zatrzymywania się - zdobyta :D
Muszę popracować nad swoim nastawianiem. Myślałam, że wyzionę ducha na tym podjeździe i przyznaję - początek mnie deczko wymęczył, ale było znacznie przyjemniej niż się spodziewałam. Niedługo tam wrócę i cyknę fotkę temu podjazdowi - rzeczywiście robi wrażenie; dziś nie chciałam stawać, a wracałam inną drogą. Widoki z trasy - cud miód malina!!

Czerwonopaszcza Lea podczas szamania na Przełęczy Kozie Siodło © lea


Przełęcz Kozie Siodło w Górach Sowich © lea


Urzekło mnie zestawienie kaczuchy z plastikową butelką :P © lea


I tu dotarłam zjeżdżając z Koziego Siodła: droga z Przełęczy Jugowskiej do Kamionek. © lea




  • DST 69.88km
  • Czas 03:08
  • VAVG 22.30km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Podjazdy 900m

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | Komentarze 10


BAJKOWA jazda!! Po trzech dniach przerwy (trochę z braku czasu, trochę na regenerację po niedzieli) czuję się wyśmienicie. Iii.... LAAATOOOO przyszło :)

Zrobiłam dziś coś czego w ogóle nie planowałam wyjeżdżając z domu: pojechałam bez przystanku od Zagórza Śl. na Przełęcz Sokolą i od razu w lewo pod Schronisko Orzeł :D I co najważniejsze podczas podjazdu pod Orła czułam, że mam w zapasie jeszcze całkiem niemało siły. A przecież tam na 50 metrach mamy 24% nachylenia. Świetnie się czuję. A wracając do domu, zahaczyłam o rowerowy i zaopatrzyłam się w torbę na kierownicę.
Teraz jeszcze tylko powalczyć z dystansem i powoli będzie nadchodził czas na Karkonoską :-))

Zamek Grodno z trasy wokół Jeziora Bystrzyckiego © lea


Widok na góry spod Schroniska Orzeł © lea


W tle piękne Karkonosze © lea


Taaaaak jest pięknie i ciepło :P © lea




  • DST 181.00km
  • Czas 09:25
  • VAVG 19.22km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Podjazdy 2030m

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | Komentarze 20


Nie ma co za dużo pisać :)
Większość widać na mapce i zdjęciach.

Ale przede wszystkim napiszę coś o moim samopoczuciu: dojazd do Bystrzycy Kłodzkiej przyjemny, mimo wciąż pogarszającej się pogody. Czułam się całkiem fajnie, na ok. 70-tym kilometrze miałam dość spory kryzys, który minął po kilku kilometrach. Podjazd pod Puchaczówkę, mimo padającego deszczu, całkiem przyjemny. Od Bystrzycy aż do samej przełęczy nie zatrzymałam się, choć momentami dyszałam jakbym właśnie spaliła dwie paczki fajek, na raz :P Zjazd do Stronia nieszczególnie miły - przemoczone ciuchy w połączeniu z niską temperaturą dały mi ostro w kość. No ale nic tam, jedziemy dalej, za Lądkiem kolejna wspinaczka - tym razem na Przełęcz Jaworową. Tu już nie było tak przyjemnie, choć podjazd znacznie mniej wymagający. Jeden postój w lesie na takie-tam :) i nabranie do butelki wody z leśnego strumyka. Zjazd do Złotego Stoku świetny, nawet Słońce na chwilę wyszło zza chmur. W Złotym Stoku rzuciły się na mnie 4 psy. Nie było co uciekać, bo i tak nie dałabym im rady na kostce. Stanęłam spokojnie, obwąchały mnie, powarczały i sobie poszły. Serce miałam w gardle, albo i w nosie - stresik niemały. Od Złotego Stoku było już coraz gorzej. Za Ząbkowicami Śl. pogubiłam się zupełnie, wylądowałam na jakimś ubłoconym szutrze. Przy 160-tym km drogi takich niespodzianek nie przyjmuje się z otwartymi ramionami :/ W końcu udało mi się dotrzeć do Owiesna, gdzie miało mi ulżyć, bo jestem już w końcu u siebie. Nie ulżyło. Na zegarku po 19:00, wiem, że nie zdążę przed zmrokiem do domu. Po kolejnych kilku kilometrach ostatecznie się poddałam, ból pleców, a chyba jednak przede wszystkim zmęczenie psychiczne, wzięły górę. Zadzwoniłam po męża, który odebrał mnie w Bielawie.
Wiem, że rekord dystansu pobiłam, wiem, że rekord przewyższeń pobiłam, ale pierwotnego celu nie zrealizowałam. Wczoraj mi to ciążyło. Dziś już nie. Jestem zadowolona i, przyznaję, bardzo z siebie dumna. Gdy temperatura podskoczy o 10 st. i zaopatrzę się w końcu w torbę na rower (zamiast plecaka) to niech się 200 km boi, bo wtedy już nie odpuszczę! :P

Widok jeszcze z okna, do Lubachowa ta chmura rozrosła się już na całe niebo © lea


Praktycznie ostatnie oznaki ładnej pogody, za Głuszycą Górną. © lea


Opis raczej zbędny :) © lea


Rewelacyjne widoczki, ale za cholerę nie pamiętam skąd; chyba okolice Krajanowa... © lea


Nareszcie udało mi się jakiegoś boćka "ustrzelić" © lea


Sanktuarium w Wambierzycach © lea


Chyba też nic dodać nic ująć: młode kózki. © lea


Bystrzyca Kłodzka a za nią... Góry Złote? © lea


Chyba gdzieś tam znajduje się mój cel nr 1: Przełęcz Puchaczówka © lea


Tak samo radosna jak atmosfera na Przełęczy Puchaczówka © lea


Czy to jest Masyw Śnieżnika? © lea


Na Przełęczy Jaworowej w Górach Złotych © lea


Fajne widoczki ze zjazdu z Przełęczy Jaworowej do Złotego Stoku © lea


Niby już pozostał powrót po płaskim, ale z czasem okazuje się bardziej męczący od podjazdu pod Puchaczówkę :/ © lea


Neogotycki pałac w Kamieńcu Ząbkowickim © lea


Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie cyknęła foty ruinom w Owieśnie :) © lea




  • DST 11.54km
  • Czas 00:31
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 37.50km/h

Sobota, 21 kwietnia 2012 | Komentarze 4


Do Mamki i z powrotem.

  • DST 39.11km
  • Czas 01:35
  • VAVG 24.70km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Podjazdy 340m

Piątek, 20 kwietnia 2012 | Komentarze 8


Z braku czasu znów krótko, ale za to cholernie intensywnie :D
Endorfiny dopadły mnie lawinowo :-)
Pogoda CUDNA.
Niech już będzie po maturach to w końcu odzyskam trochę mojego czasu przedpołudniowego.

Świdnica - Bystrzyce - Lubachów - Jezioro Bystrzyckie - Bystrzyca Dolna - Witoszów Dolny - Świdnica.

  • DST 45.72km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.25km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Podjazdy 510m

Czwartek, 19 kwietnia 2012 | Komentarze 12


Jakoś ostatnio szukałam wymówek by nie wyjść na rower: albo pogoda mi nie pasowała, albo kobiece dolegliwości, albo pracę za wcześnie zaczynałam....
Tak naprawdę nie chciało mi się, lenia miałam i tyle. Nie wiem jakim cudem się zebrałam 2 dni temu na rower. Ale w przyszłości nie będę już szukać lewych wymówek. Ma prawo mi się nie chcieć i nie będę z tym walczyć na siłę.
Dziś już było świetnie: jazda intensywna (mimo, że niezbyt długa; "krótka" już nie napiszę, bo znów mnie wyśmiejecie :P ), pogoda idealna.

Wiem, że znów wrzucam Grodno, ale fotka zamku jest dla mnie małą nagrodą za wtaszczenie tyłka na górę :)





  • DST 42.19km
  • Czas 02:02
  • VAVG 20.75km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Podjazdy 460m

Wtorek, 17 kwietnia 2012 | Komentarze 9


Dziś króciutko.

Świdnica - Zagórze Śl - Dziećmorowice - Lubachów - Świdnica