avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1092.35 km (w terenie 218.00 km; 19.96%)
Czas w ruchu:46:22
Średnia prędkość:18.79 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Suma podjazdów:17945 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:57.49 km i 3h 18m
Więcej statystyk

Niedziela, 29 marca 2015 | Komentarze 0

Kategoria Masyw Ślęży


Niedziela - drugi dzień ślężańskich wariactw.
Tym razem zabieramy się z Kubą samochodem prosto na Przełęcz Tąpadła. Tam pogoda mocno taka sobie. Siąpi i wieje zimnem. Nie dajemy się jednak pokonać pogodzie i ruszamy przed siebie:

--> Cel nr 1 - Szwedowy singiel. I Kubie muszę pokazać o czym dzień wcześniej była mowa. Śliiiiisko i zabawnie :)






--> Cel nr 2 - obserwacja zawodników na początku OS2 - gdybym wiedziała co się dzieje trochę dalej na tym szlaku to zdecydowanie byśmy pędzili na Ściankę :)






--> Cel nr 3 - OS1, czyli czerwony szlak ze szczytu Ślęży do Sulistrowiczek - mój trzeci na nim raz, pierwszy nie na sztywniaku. I jakże dobrze on nareszcie smakował!!!
Fotka ino z dojazdu do bramki.


--> Cel nr 3 - OS2, czyli niebieski pieszy (bez początkowego kawałka) spod wieży widokowej w stronę Sadów - rzeź niewiniątek. Mówię mu na razie stanowcze i bezdyskusyjne NIE. Nie, nie całości. Pierwszy kawałek od bramki do szutru smakowity choć muszę mu poświęcić trochę czasu - fajny do ćwiczenia techniki. Potem, do ściany, nic - głównie podjazd. A od Ściany - AAAAAAA!!!

Bardzo dobry wypad, którego nie popsuła pogoda, mimo początkowego straszenia.


Sobota, 28 marca 2015 | Komentarze 5

Uczestnicy


Cholera! Wciąż nie mogę w sobie znaleźć chęci do ciągnięcia tego bloga. Mam nadzieję, że to minie, choć trwa to już wyjątkowo długo. Dodatkowe utrudnienie to brak licznika - nie podawanie żadnych danych statystycznych na stronie bikeSTATS to jednak trochę bzdura więc muszę się pierdzielić z klikaniem tras na mapce, co w przypadku ostatnich wycieczek mocno terenowych zaczyna być co najmniej frustrujące.
Marudzę? Sory. Jakoś nie umiem aktualnie inaczej.

Do rzeczy...
Sobota to pierwszy dzień dwudniowego rozpoczęcia sezonu enduro na Ślęży. Umawiam się z kudowianami w Sulistrowiczkach, gdzie mieści się baza zawodów. Tam jest czas na piwo, przemarznięcie, przemoknięcie, testowanie rowerów i w końcu - ruszenie w trasę :)

--> Cel nr 1 - Radunia. Z Sulistrowiczek świetny dojazd na Przeł. Tąpadła, skąd udajemy się na szczyt. W międzyczasie krótka zamiana maszyn:

(fot. Ania)


(fot. Ania)

By za chwilę wrócić do normy i brnąć przed siebie:

(fot. Cerber)

Niektórzy się opierdzielają na podjazdach... (Sorki B. Musiałam, bo kto wie kiedy dane nam będzie znów widzieć Cię w takim wydaniu:)


Inni pokazują jak to powinno być zrobione dając przykład reszcie :D




--> Cel nr 2 - Singiel Szweda. Czyli to co eksplorowałam kilka dni wcześniej. Tym razem stopień śliskości tego stromego zjazdu mocno daje nam popalić. Całe szczęście wszystkim udaje się w całości dotrzeć do końca :)

(fot. Cerber)



--> Cel nr 3 - Ślęża. Podjazd na szczyt w coraz gęstszej mgle, Odkrycie na szczycie iście wiosennej temperatury w okolicach 4 st C i zjazd czerwonym/żółtym w stronę Wieżycy.

(fot. Cerber)


(fot. Cerber)




(fot. Cerber)

--> Cel nr 4 - zjazd z Wieżycy. Nie ma co komentować - jak zawsze PYCHA!


Powrót czarnym pieszym z lewej strony, który doprowadza nas do drugiej części OS1, którą postanawiamy zjechać do Sulistrowiczek. W międzyczasie zamieniemy się z Bogusławem rowerami. Mądre dziewczę ze mnie, bo proponuję by skosztował również kawałka podjazdu. Chyba ja lepiej na tym wyszłam :D Zjazd oesem na za dużym Nervie, do tego z za wysoko podniesionym siodłem, którego opuścić się już nie dało, na pedałach spd bez butów spd, nie należał do najprzyjemniejszych. Na zjeździe zdecydowanie Bogu lepiej na zamianie wyszedł. Czułam sie bardzo niepewnie. W końcu gdzieś w połowie zjazdu wróciliśmy do swoich maszyn.

Świetny wypad w doborowym towarzystwie. Pogoda, mimo średnich zapowiedzi - dopisała. Czad!


  • DST 70.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 22.70km/h
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 25 marca 2015 | Komentarze 5


W celu sprawdzenia czy w Górach Suchych jeszcze zima panuje.
Panują niedobitki, ale wygląda jakby resztką sił się jeszcze u władzy trzymały. Daję im tydzień.







W Jugowicach mija mnie grupka trenujących szosowców, dając zaproszenie do dołączenia się. Z przyjemnością. Przez ok. 7 kilometrów jadę w ich tunelu. Nie wiem z jaką prędkością, bo licznika wciąż brak, ale świetnie się cisnęło :)


  • DST 31.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 25.83km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 24 marca 2015 | Komentarze 0


Miało nie być jazdy.
Ale postanowiłam w Krossie przerzucić do góry nogami mostek. No i skoro już to zrobiłam to sprawdzić nowe ustawienie trzeba było.
Jest ok, ale na dniach NA PEWNO zaopatrzę się w krótszy mostek (aktualnie 80), max 50 i liczę, że mniej wyłożona pozycja na Krossie zdecydowanie bardziej mi będzie odpowiadać.
Szybko i świetnie mi się jechało.


Poniedziałek, 23 marca 2015 | Komentarze 0

Kategoria Masyw Ślęży


Wcześnie rano przed pracą obieram kierunek - niezmiennie ostatnio - na Masywy Ślęży i Raduni. Wpierw ta druga. Podjeżdżam spokojnie i od razu pakuję się na zjazd bezszlakową ścieżynką z trzema skałkami na początku. I pięknie. Udaje się za jednym zamachem zjechać wszystkie, dopiero drugi raz w życiu, pierwszy raz samotnie - to jest dla mnie powód do dumy :)
Myślę - fajnie się zapowiada dalsza trasa - lecę szukać szwedowego singielka, który znam z jenego z filmów Szweda, a jeszcze do tej pory się o niego nie pokusiłam. Jadę powoli nowym niebieskim szlakiem, rozglądając się na boki. I jest! Nie da się jej nie zauważyć aktualnie.

Skręt w lewo od drogi:


I wjeżdżamy na stromy singiel:






Mocny to kawałek zjazdu, na którym zaliczam jednego fikołka, obijając sobie przy tym porządnie piszczel i naciągając pachwinę. Nie wiem jak ja leciałam, ale boli kolejny dzień nielekko :P

Rezygnuję z podjazdu na Ślężą ze względu na obitą nogę. Postanawiam powoli kierować się w stronę domu.
Wpierw żółty do Jędrzejowic, później w Kiełczynie przy kościele odbijam na Wzgórza Kiełczyńskie, którymi docieram do Gogołowa (omijam Szczytną bo nie mam chęci dziś na noszenie roweru).




W Krzczonowie dalej z żółtym pieszym skręcam na pola, którymi docieram do Miłochowa:


A stąd już rzut beretem do Świdnicy.
Miły nieasfaltowy dojazd do domu, który od tego dnia będzie często gościł w moich ślężańskich powrotach.


Sobota, 21 marca 2015 | Komentarze 6


Mimo, że powoli ciągnie mnie już w inne górki to jednak zalegająca w nich śniego-breja nie pozostawia wyboru - Masyw Ślęży i Raduni.
Bez wnikania w szczegóły, krótko i na temat - nie mogłam lepiej wydać tej kasy!!!!

Kuba na zjeździe z Wieżycy:






Końcówka dnia i zmęczenie daje o sobie znać :D Mój drugi tego dnia raz na Raduni:




Za pierwszym razem znów zmierzyłam się z niebieskim. Znów nie wszedł.
Za drugim razem bezszlakowy z trzema skałkami - wszedł tak, że nawet nie zastanawiałam się którędy jechać. SZOK!



Piątek, 20 marca 2015 | Komentarze 17

Kategoria Masyw Ślęży


Gdzie indziej mogłabym przeprowadzić test mojej nowej maszyny jak na Masywie Ślęży???

Cała procedura zakupu (od chwili objawienia się wspaniałej oferty, do chwili odebrania roweru ze sklepu) trwała dokładnie 7 pełnych dni. W tym miejscu składam olbrzymie podziękowania Marcinowi ze sklepu msport w Lubinie (http://www.msport.com.pl/giant), który okazał się być najwspanialszym sprzedawcą jakiego mogłam sobie wymarzyć, a przy okazji również świetnym człowiekiem z pasją. Mam nadzieję, że nasza znajomość się nie zakończy na zakupie/sprzedaży. I oczywiście absolutnie każdemu POLECAM współpracę z Marcinem!

Do rzeczy - w czwartek po powrocie z Lubina nie było szans na testy, prawktycznie od razu zaczynałam pracę. Pozostało tylko gapienie się do 20:00 na stojący obok nowy nabytek :-)
W piątek pobudka o 5:30, szybkie ostatnie szlify wykładów i SRU na rower.

Wrażenia:
1) dojazd asfaltowy - bomba, co mnie zaskoczyło. Spodziewałam się, że te ponad 4 dodatkowe kilogarmy znacznie bardziej odczuję. Okazuje się, że pozycja, którą mam na tym rowerze wręcz zachęca do asfaltowej rozgrzewki przed terenowym szaleństwem. Wiem wiem - mało to "ęduro" :P Tak czy siak - pierwsze wrażenie świetne.

2) podjazd - na dzień dobry podjazd na Radunię. I znów - miłe zaskoczenie. Masę odczułam porządnie dopiero przy konkretniejszych nachyleniach, wtedy to każdy dodatkowy kilogram czuć jak 3 nowe. Ale to nic. Forma ma choć nie wyśmienita to na pewno w powijakach się nie znajduje więc - wolniej niż na Krossie - ale na spokojnie podjazdy wchodzą całkiem miło.

3) kierownica - 800 mm szerokości (czyli całe 22 cm więcej niż w Krossie) to mała niespodzianka. Zwróciłam na to większą uwagę ino raz - podczas singielka na grzebiecie Raduni, gdzie drzewa rosną przy samej ścieżce. Wtedy pojawiła się myśl - zmieszczę się? Zmieściłam. Na tę chwilę komfort szerokiej kiery nieporównywalny do 580 mm w Krossie. Zobaczymy co dalsze wypady pokażą, ale na tę chwilę nie planuję skracać.

4) zjazd - czułabym pewne niespełenienie gdybym nie zaciągnęła go na niebieski szlak z Raduni. I tu wyszło pierwsze UPS! Na tak stromych zjazdach okazuje się, że muszę poświęcić trochę czasu na nauczenie się tej maszyny. Zupełnie inna pozycja zjazdowa, inna geometria ramy (mniejsze - zjzdowe - kąty nachylenie ) wymuszają inne zachowanie się, przyjęcie innej pozycji niż na Krossie. Najgorsze w tym przypadku okazało się, że nie umiałam na tej raduniowej ściance na Reignie wystartować jak już stanęłam. Z Krossem nie miałam tych problemów. Mało które nachylenia uniemożliwiały mi ponowny start. Tu jest z tym kłopot. Nauka i jeszcze raz nauka! Kiedy nachylenia stały się mniej śmiercionośne :p maszyna cięła, że uśmiech na ustach z każdym metrem stawał się szerszy i szerszy.

5) regulowana sztyca - wymysł tak genialny i wygodny, że wspaniałości tego urządzenia komentować nawet nie zamierzam!

Ogólne wrażenie - mało co mogłoby sprawić by było jeszcze lepiej. Więc z czystym sumieniem, po pierwszej jeździe, napiszę, że zakup tego cacka to STRZAŁ W 10!














  • DST 57.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 22.80km/h
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 18 marca 2015 | Komentarze 2


Chciało się więcej, ale poranny mróz zaskoczył mnie nielicho. W związku z tym skróciłam trasę i wróciłam do domu się ogrzać przed pracą :)

Z pozdrowieniami dla Goździka - permanentnie niedziałający zegar na stacji PKP:


I kolejne dzieci Wiosny:



  • DST 59.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 19.67km/h
  • Podjazdy 790m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 17 marca 2015 | Komentarze 0


Po odkryciu, że licznik nie działa rzecz jasna z jazdy nie zrezygnowałam.
Zatem z racji braku sprzętu mierzącego dystans - zaokrąglany do pełnych kilometrów - podawać aktualnie będę na podstawie stworzonej mapki. Czas jazdy - bardzo mniej więcej.








  • DST 48.03km
  • Teren 19.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 13.72km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Podjazdy 930m
  • Sprzęt KROSSowy

Niedziela, 15 marca 2015 | Komentarze 0

Kategoria Masyw Ślęży


Wypad przypłacony dwoma siniakami na oblizgłych kamieniach wieżycowych, pękniętą linką tylnej przerzutki i - jak się okazało na dzień następny - rozpierdzielonym licznikiem. Jak ma się psuć to nigdy pojedynczo :P







Pod Wieżycą w końcu obaczailiśmy tycią górkę Gozdnice. Powierzchni to to ma jakieś 10 m^2, ale chłopaki wycisnęli chyba z tego pagórka wszystko co się dało przygotowując tam całkiem ładne - cholernie szkoda, że tak krótki - traski zjazdowe. Brawo!