avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1315.80 km (w terenie 292.00 km; 22.19%)
Czas w ruchu:72:15
Średnia prędkość:18.21 km/h
Maksymalna prędkość:71.30 km/h
Suma podjazdów:13870 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:73.10 km i 4h 00m
Więcej statystyk
  • DST 110.09km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 24.65km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Piątek, 30 sierpnia 2013 | Komentarze 1


Zapomniałam zabrać ze sobą aparat; co gorsze po powrocie do domu nadal nigdzie go nie widzę. Chyba czeka mnie wywrócenie mieszkania do góry nogami.

Trasa do Laskowic bardzo przyjemna. Ciepły, prawdziwie letni dzień, Słońce. Aż mi się nie chciało kończyć przerwy, którą sobie zafundowałam gdzieś w szczerym polu :)

  • DST 60.70km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Podjazdy 1087m
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 27 sierpnia 2013 | Komentarze 13

Kategoria Góry Sowie


Czyli wjazd na górę z Rzeczki przez Orła i Sowę do końca czerwonym szlakiem pieszym. W jednym miejscu wymiękłam i podprowadziłam rower, ale niebawem podjadę całość :)
Zjazd z Wielkiej Sowy niebieskim szlakiem pieszym do Przełęczy Walimskiej a później w stronę Glinna. Kilka tygodni temu wchodziłam tą drogą na piechotę i wydawała mi się wtedy absolutnie "niezjeżdżalna". Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Szalenie mi się ten zjazd podobał. Na pewno szybko go powtórzę, bo w jednym miejscu zostałam zbita z pantałyku :)
Powrót do domu z prędkością światła :)

Widoczki na góry spod Schroniska Orzeł:






Z niebieskiego szlaku:











  • DST 12.05km
  • Czas 00:29
  • VAVG 24.93km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | Komentarze 7




  • DST 70.23km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 19.78km/h
  • VMAX 70.20km/h
  • Podjazdy 1088m
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 25 sierpnia 2013 | Komentarze 9

Kategoria Góry Sowie

Uczestnicy


I znów "dzień następny" spędzony na rozkosznej sielance w górkach.
Z Młodym spotykamy się w Walimiu i stamtąd asfaltem ciśniemy na Przełęcz Walimską. Przyznaję - pod górę jechałam tędy pierwszy raz w życiu. Jest ok, choć kostka ciut frustrująca. Czas podjazdu mija szybko, na rozmowie i cieszeniu się Słońcem i widokami na wczorajsze Góry Suche :)
Z przełęczy od razu ruszamy w stronę szczytu, lajtowym fioletowym pieszym. W pewnym momencie odbijamy ostro w lewo, pod górę, w nieoznakowaną drogę - trasa w stronę szczytu, którą Młody zakosił Toompowi - fantastyczna trasa. Na pewno od dziś będę jej częstszym bywalcem :)
I znów: bez pośpiechu, ale dość szybko lądujemy na szczycie i zaczyna się błogi wypoczynek, opalanie, rozmowy i plotki. Siedzimy póki do nas cień nie dociera. Wtedy zbieramy się (ledwo ledwo) i zjeżdżamy do Orła, gdzie kontynuujemy nic-nie-robienie. Na koniec zaczynają na nas sikać muchy. Obawiając się grubszego deszczu postanawiamy zakończyć sielankę i wrócić do domów.
Dzięki Mały :*
















  • DST 123.27km
  • Teren 50.00km
  • Czas 07:47
  • VAVG 15.84km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Podjazdy 2609m
  • Sprzęt ZaSkarb

Sobota, 24 sierpnia 2013 | Komentarze 8

Uczestnicy


Ostatnimi czasy to już standard weekendowy - ktoś proponuje trasę, reszta ekipy przystaje na to lub nie. Tym razem z kilku powodów, mniej lub bardziej zależnych od pozostałych, zebrała nas się "tylko" czwórka. Jak pokazał dzień - niekoniecznie liczy się ilość a jakość :P
Wypad ląduje w moim "TOP 3" ;)


Proponuję Ra spotkanie w Świdnicy o 5:45. Wcześniej niż zakłada sam czas jazdy do punktu zbiorczego, ale wiem doskonale czego możemy się spodziewać o poranku nad Jeziorem Bystrzyckim. Natura mnie nie zawodzi:










Nigdy mi się nie znudzą poranki nad Jeziorem. Każdy kto ma możliwość a nie był MUSI to zobaczyć na własne oczy!

Do Głuszycy Górnej dojeżdżamy na czas i po chwili witamy chłopaków wyskakujących z szynobusu:


Kierunek - Przełęcz pod Czarnochem, gdzie rozpoczynamy pętlę zielonego szlaku Tour de Głuszyca. Pogoda przepiękna, temperatura idealna, Słońce świeci prawie bez ustanku. Z początku wszyscy są jeszcze ciut zaspani, Ra próbuje wyłudzić od nas jakieś pieśni, na co nikt nie przystaje, dysząc ciężko na pierwszych podjazdach.



Koniec asfaltowej części podjazdu w Sierpnicy:


Następna, bardzo przyjemna, część trasy to kierunek na Przełęcz Marcową. To gdzieś tu Ra z Merlinem jednocześnie łapią flaka. Plus całej sytuacja - upieczone dwie pieczenie na jednym ogniu. Na tym kawałku również Młodzieniaszek i Ryjek wykładają się w tym samym miejscu. Ryjek wychodzi z tego bez szwanku; Merlin natomiast, mimo obrażeń, dzielnie kontynuuje trasę, za co chwała mu się należy :)
Po drodze kupa śmiechu, zabaw na sianie i oczywiście gubienia drogi.








Na Cesarskich Skałach:




Kolejny fragment trasy - cudny singiel Rybnickiego Grzbietu. Później już powoli zaczynamy wyczekiwać Andrzejówki z obiadem. Po drodze mamy jeszcze podjazd na Skalne Bramy i Turzynę.










I wyczekiwana Andrzejówka, w której zaznajemy sielanki powstrzymującej nas przez długi czas od zebrania się do dalszej drogi. Odpoczynek, pogaduchy na tematy ważniejsze i mniej ważne, wylegiwanie się na Słońcu, rozważanie pomysłu noclegu :D
Ale i dalsza część trasy z Waligórą i niedługim singlem niebieskiego szlaku rowerowego kusi okrutnie. Zbieramy więc ociężałe dupska, pakujemy na siodła i ruszamy w drogę!!








Po dojechaniu do końca pętli szybka decyzja - 1 km zjazdu do Janovicek i posiedzenie w ostatnich promieniach Słońca na tarasie uroczej knajpki. Nikt nie oponuje, wręcz przeciwnie. Kolejny sielankowy czas mija niepostrzeżenie. Żadnemu z nas jednak nie chce się popylać do domu w ciemności. W związku z tym z wybiciem godz. 19:00 rozstajemy się z Ryjkiem i Młodym i z Ra pędzimy w zawrotnym tempem, zjazdem do domu.


Co tu dużo gadać - dziękuję Wam bardzo za ten fantastyczny dzień. Ryjkowi należą się szczególne podziękowania za pomoc farmakologiczną ;) Oby długo nie trzeba było czekać na następny taki dzień.

Mapka bez dojazdu ze Świdnicy:


  • DST 64.88km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 16.93km/h
  • Podjazdy 1372m
  • Sprzęt ZaSkarb

Czwartek, 22 sierpnia 2013 | Komentarze 5

Kategoria Góry Suche


Cały dzień wróżył mniej lub bardziej fatalne zakończenie. Niby wszytko było ok, ale co i rusz dostawaliśmy sygnały "z góry" by się wycofać :)
Wpierw Toomp zaspał na pociąg (bardzo po nieToompowemu), później pojawiły się problemy z odnalezieniem szlaku (Toomp się cieszy, bo odkrył jakieś nowe ścieżki, ja się cieszę bo jedziemy wśród pięknych widoków, ale jednak coś nie gra), pogoda średnia-zimnawo i pochmurnie mimo zapowiadanego lata, w okolicach Przeł. pod Szpiczakiem Toompowy flak. Wtedy już wyraziłam na głos swoje obawy, pośmialiśmy się podczas zmieniania dętki, że teraz to już nic tylko wrócić do Andrzejówki, zamówić obiad i bronka i nie ruszać się nigdzie. Na śmiechach się skończyło. Jakieś 3 km później moja tylna przerzutka umarła śmiercią naturalną, kończąc naszą wycieczkę i nie pozwalając dojechać nawet do początku niebieskiego granicznika, który był naszym celem nr 1 tego dnia.
Toomp próbował z zawziętością ratować sytuację, ale pozostało ino odmontować całą przerzutkę, skrócić łańcuch, zadzwonić po pomoc (kłaniam się w pas Wybawcy!!!) i na jednym biegu próbować zjechać do Głuszycy. Lekko nie było, łańcuch wciąż spadał, podjazdy pokonywane na piechotę, ale jakoś dotarliśmy na miejsce.
Po dotarciu do Świdnicy szybki sprint do serwisu - jedyna dostępna przerzutka 9rzędowa - Alivio. No nieee. Mamy czwartek, na sobotę zaplanowana trasa Tour de Głuszyca, a ja jestem w bladej dupie :/ Nie wnikając w szczegóły - dzięki pomocy kilku osób (wielkie podziękowania dla Młodego, Ryjka, pani Konduktor z szynobusu Kłodzko-Legnica, Darka z serwisu) w piątek przed 18:00 odebrałam rowerek gotowy do podbijania świata!





Mapa na zaginionym żółtym rowerowym na nic się zdała.







  • DST 74.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 20.18km/h
  • Podjazdy 1145m
  • Sprzęt ZaSkarb

Środa, 21 sierpnia 2013 | Komentarze 6

Kategoria Góry Suche


Postanowiłam dziś wybrać się przed pracą w Góry Suche na szybkie rozeznanie przed sobotą. Sprawdzeniu podlegał kawałek czarnego szlaku pieszego biegnącego spod Andrzejówki na Przełęcz pod Szpiczakiem. Spodziewałam się dość ciężkiego kawałka, a okazał się on krótkim, atrakcyjnym singielskiem.
W samych górach towarzyszył mi mąż.
Klimacik na wycieczce uroczy - mżawka, chmury, mokro i wspaniale.









Na czarnym szlaku:






Rzut oka na szczyt Szpiczaka:





  • DST 11.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 26.40km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 20 sierpnia 2013 | Komentarze 0




  • DST 148.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 23.37km/h
  • Podjazdy 644m
  • Sprzęt ZaSkarb

Sobota, 17 sierpnia 2013 | Komentarze 6

Uczestnicy


Weekendowy wypad nad jezioro okazał się być fantastyczną okazją do dłuuugo-wyczekiwanego spotkania ze StarsząPanią. Ucieszyłam się jak dziecko, gdy w końcu data, miejsce i godzina spotkania były ustalone. Wtedy już wiedziałam, że niewiele nas powstrzyma przed integracją.
A integracja - OCH! jak fantastyczna. Już po kilku pierwszych minutach spotkania wiedziałam, że warto było czekać na to by Cię poznać Starowinko. Dzięki za ten cudowny, leniwy, gadatliwy dzień!
Do szybkiego następnego!

Trasa dojazdowa bardzo nieatrakcyjna: 305 z Wielenia do Wolsztyna, a później 32 z Wolsztyna przez Grodzisk Wielkopolski do Stęszewa; płaskość wielkopolskich terenów bardzo zadziwiająca.
Nieważne. Muzyka skutecznie uatrakcyjniała mi tę drogę :)





I pitu-pitu z drogi powrotnej:






  • DST 70.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 13.55km/h
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt ZaSkarb

Czwartek, 15 sierpnia 2013 | Komentarze 7

Uczestnicy


Zbyszek tak pięknie opisał tę wycieczkę, że wszystko co bym próbowała teraz z siebie wykrzesać przyniosłoby co najmniej fatalny skutek :)
Dlatego będą fotki i ogrom podziękowań dla całej siódemki krasnoludków, którzy towarzyszyli mi na tej wycieczce. Było ciężko, było krwiście, było śmiesznie i, jak zawsze, na pełnym luzie.
Mam nadzieję, że wszyscy kontuzjowani dojdą jak najszybciej do siebie.
Do następnego!!

Z Toompem rano dojeżdżamy do Cerbera i wspólnie wyruszamy z Kudowy cudnym terenem do Karłowa:




Rzut oka z trasy na Szczeliniec Wielki i Mały:




W Karłowie do naszej trójki dołącza wpierw Młody, zaraz później Ryjek, Feniks, Zibi i Tomek i bardzo fajną trasą zmierzamy do Pasterki:








Podziwianie widoków nie trwa długo, gdyż okazuje się, że po tak krótkim czasie brakuje nam już 25% ekipy :O Wszczęte poszukiwania przyniosły dość marny efekt więc dumałam jak można odzyskać zagubioną dwójkę:


Ryjek odnalazł się na łące, Feniksa przywołał dopiero pasterkowy Kvasnicak (nie mylić absolutnie z KWAŚNICĄ!!):


Po krótkiej integracji z pieszą ekipą (pozdrowienia dla całej trójki!) ruszamy w tany. Tu już powoli się gubię. Był jakiś Krzyż, Bozanovski Spicak, Ameryki i inne cuda. Może po 30tej wizycie w tamtych terenach będę lepiej ogarniać :)




Zjazd po glebie:










Szlak w lesie, który ujął mnie za serce:






I Malutki:




Gdzieś w środku trasy opona przetarła mi kabelek od licznika więc dane z wycieczki podane baaardzo mniej-więcej.