avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:1552.11 km (w terenie 359.00 km; 23.13%)
Czas w ruchu:84:09
Średnia prędkość:18.44 km/h
Maksymalna prędkość:76.20 km/h
Suma podjazdów:17036 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:70.55 km i 3h 49m
Więcej statystyk
  • DST 37.68km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 57.30km/h
  • Podjazdy 576m
  • Sprzęt ZaSkarb

Środa, 16 października 2013 | Komentarze 3


Krótka rundeczka przed pracą. Wyjazd w mżawce. I tego się na trasie spodziewałam. Mocnego deszczu, który mnie dopadł podczas powrotu się nie spodziewałam. Nad czym tu się rozwodzić - jesień pełną gębą!!

Podjazd do Modliszowa:




Następnie zjazd do Złotego Lasu i kierunek Lubachów i tama:


W Zagórzu skręt w teren, szybki 800metrowy dojazd do Zamku Grodno:


Spod Zamku miałam się wpakować terenem w stronę Wodniaka, a później wzdłuż jeziora na tamę. Niestety "przejścia nie ma":/


W związku z tym nieszczególnie szybki (mokre kamienie, a na nich mokre liście prawie mnie sponiewierały) zjazd do Zagórza i powrót w deszczu do domu szosą.

  • DST 67.90km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:31
  • VAVG 19.31km/h
  • VMAX 56.70km/h
  • Podjazdy 1233m
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 15 października 2013 | Komentarze 5

Kategoria Góry Sowie


Niby do znudzenia, a jednak za każdym razem objeżdżając Wielką Sowę mam wrażenie jakbym tam była pierwszy raz. Zakochałam się w tych górach nie na żarty :) Największym grzechem dnia dzisiejszego było nie zabranie (nieumyślne) z domu aparatu fotograficznego. Widoki były nieprawdopodobne. Bez dwóch zdań najlepsze jakie dane mi było podziwiać w życiu. Te pseudo-zdjęcia robione komórką nie oddadzą nawet ułamka procenta tego co oglądałam dziś na szlaku. Już nie wspominając o tym, że na najlepsze widoki padła mi w komórce bateria:/ Ech, złośliwość rzeczy martwych! Ale co widziałam to moje :)















I chwila na przechwałki (bo dumna jestem z siebie to się pochwalę:)
- dojazd na Przełęcz Sokolą (30 km, 700 metrów podjazdu) ze średnią 20,0 km/h, pierwszy raz w życiu mi się to udało; a byłam przez cały czas przekonana, że się straszliwie wlekę:)
- z Koziego Siodła czerwonym szlakiem pieszym na szczyt W. Sowy nareszcie idealnie podjechane - bez zatrzymania, bez żadnej podpórki. Również pierwszy raz w życiu;
- zjazd niebieskim pieszym na Przeł. Walimską - podręcznikowy, bezproblemowy.


  • DST 41.55km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 10.34km/h
  • Podjazdy 1827m
  • Sprzęt KROSSowy

Niedziela, 13 października 2013 | Komentarze 13

Kategoria Rudawy Janowickie

Uczestnicy


Propozycja wypadu wyszła od Toompa. Byłam nią szalenie podekscytowana po wiosennych naszych odwiedzinach tamże.
Trasa nie zawiodła, pogoda również nieszczególnie (wachlarz pogodowy mieliśmy niesłychany), towarzystwo bardzo mocne, bardzo wymagające (prócz Toompa i Ra na wycieczce towarzyszyła mi dwójka znajomych Toompa z ekipy Czas na Rower), widoki zapierające dech w piersi.
Bardzo chętnie wrócę jeszcze w Rudawy, choć przyznam, że bardziej komfortowo będę się czuła gdy towarzyszyć nam będzie odrobinę mniej błocka:P
Dzięki Chłopaki za ten wypad!!!

Michalina na szczycie Wielkiej Kopy (871 mnpm):


Przez sporą część trasy jechaliśmy w dżdżu, chmurach i słocie. Mnie to nie przeszkadzało (ino z okularami zawsze mam kłopot w takich warunkach), bardzo lubię takie mistyczne klimaty.








Aż podczas podjazdu na Ostrą Małą (935 mnpm) zaczęło wychodzić Słońce, klimat towarzyszący nam wtedy - nie do opisania. Jeszcze w chmurach, już oświetleni przebijającymi się promieniami, do tego przed nami przez szlak przebiegają spłoszone sarny. Ach i och!
A ze szczytu Ostrej Małej:






BAJKA!







Z O.M. zmierzamy na Skalnik (945 mnpm), a stąd niebieskim pieszym zjazd/zejście w dół. Absolutnie nie na moje umiejętności, sprzęt, warunki pogodowe, chęci. Zdecydowana większość - znoszenie.

Co się później działo można obejrzeć na mapce u Ra. Ja wiem, że w pewnym momencie wylądowaliśmy pod Schroniskiem Szwajcarka, a następnie powędrowaliśmy dłuuuugim podjazdem w stronę Wołka (878 mnpm).


Na szczycie Wołka przez chwile dwie pławimy się w promieniach Słońca i ostatecznie zjeżdżamy; po chwili dojeżdżamy do szosy i z powrotem do Wieściszowic, do aut.






  • DST 67.80km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Piątek, 11 października 2013 | Komentarze 9

Kategoria Góry Sowie


... czyli by tylko po raz kolejny zjechać żółtym pieszym do Walimia :)
Pracę dziś zaczynam wcześniej, bo już po 13, dlatego wyjazd z domu nastąpił chwilę po godz. 7. Kręciłam dziś znacznie spokojniej niż przez 3 ostatnie dni. Niecny plan weekendowy wymaga ode mnie pozostawienia w sobie choć odrobiny siły.
Na Przełęcz Jugowską dojeżdża mi się znów cudownie. Jak się wkurzać na ten asfaltowy podjazd kiedy przez ostatnie 7-8 km wciąż się jest otoczonym tak pięknym lasem:


Z Jugowskiej czerwonym w stronę szczytu. I tu się chwalę - pierwszy raz udało mi się na Kozią Równię podjechać bez żadnej podpórki. Niby nogi już trochę zmęczone po ostatnich wspinaczkach ale niosły mnie dziś fantastycznie.

Na szczycie wita mnie zamknięta wieża, więc cykam fotkę i czym prędzej mknę na M. Sowę...


Stąd już czeka mnie tylko piękny zjazd do Walimia. Niestety znów nie zrealizowany w 100%.
Ale na moim nowym, pięknym i mniejszym rowerku już niebawem nie pozostawię na tym szlaku suchej nitki :D

  • DST 62.28km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 19.88km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Czwartek, 10 października 2013 | Komentarze 5

Kategoria Góry Sowie


Czasu nie ma na wielką rozpiskę.
Najważniejsze to wielka miłość, którą zapałałam w dniu dzisiejszym do żółtego szlaku pieszego, który prowadzi z Wielkiej Sowy, przez Małą Sowę do Walimia. Perełka! Cudo!!!
Reszta na zdjęciach:)









Na szczyt wjeżdżałam od Przeł. Walimskiej fioletowym szlakiem:




A teraz będą zdjęcia dla zainteresowanych tym jak pięknie wygląda wspomniany żółty szlak:


Na szczycie M. Sowy:








Po przecięciu szlaku fioletowego jedziemy dalej w stronę Walimia. I znów - początek absolutnie nie zapowiada tego co czeka nas za chwilę;)








PYCHA!:D

  • DST 70.87km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:22
  • VAVG 21.05km/h
  • VMAX 68.30km/h
  • Podjazdy 1127m
  • Sprzęt ZaSkarb

Środa, 9 października 2013 | Komentarze 6

Kategoria Góry Sowie


... czyli Wielka Sowa na dzień dobry.

Jedna bardzo mądra osoba zauważyła ostatnio, że radość z serca wylewa mi się uszami. Zakochałam się w tym stwierdzeniu, bo jak tu się nie radować gdy wokół tyle piękna!?
Na Przełęcz Jugowską docieram ze Świdnicy przez Kamionki. Na Przałęczy, po 33 km i prawie 700 metrach pokonanego przewyższenia, ląduję z wielce satysfakcjonującą średnią ciut powyżej 20 km/h. Stąd już tylko czerwonym pieszym na szczyt Sowy. Podjazd poszedł mi wyśmienicie, żadnej zadyszki, jedynie technicznie wciąż odrobinę kuleję, ale tylko ciut-ciut:))
Na szczycie znów ino ja i Panowie Wieżowi. Przez jakieś 20 minut chłonę ciszę, Słońce, Żubra:P
O 11 sielanka się nagle kończy, dociera do mnie wycieczka szkolna, więc zwijam manatki i szybko zjeżdżam czerwonym pieszym do Sokolca. Stąd już prosta droga do domu.




  • DST 85.79km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 19.87km/h
  • VMAX 76.20km/h
  • Podjazdy 1588m
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 8 października 2013 | Komentarze 6

Kategoria Góry Suche


Kuba wyraził chęć by dołączyć dziś do mnie na rowerze. Ja po niedzieli musiałam się policzyć z dwoma kawałkami na czerwonym szlaku Skalne Bramy-Grzmiąca.
Chwilę po 10tej spotykamy się pod Andrzejówką. Pierwszy (i na pewno ostatni) raz w tym roku dojeżdżałam tu przez Wałbrzych, jak ja nie znoszę tej drogi!!! Przynajmniej podjazdów na niej nie brakuje. Spod Andrzejówki powtarzamy część trasy, którą w niedzielę jechałam z Mariuszkiem, czyli wbijamy na Turzynę (chyba ten krótki podjazd zostanie moim ulubionym w najbliższym czasie:), następnie kierujemy się na Skalne Bramy i dalej czerwonym. Za Skalnymi docieramy do pierwszego zjazdu, z którym mam na pieńku. I tak póki co zostaje. Zdecydowanie za ślisko dziś było bym się podjęła próby zjechania tego kamienistego kawałka. Następne "na pieńku" to uskok, który mnie w niedzielę zatrzymał. Tak też się stało i tym razem, ale nie poddałam się i po kilku nieudanych próbach nastąpiło przełamanie. Zjechałam raz, jeszcze raz podeszłam i zjechałam drugi raz. Jest ok! :) Z Grzmiącej czarnym TdG docieramy do Łomnicy, skąd niebieskim TdG przemy na Przeł. pod Szpiczakiem. Tu się rozstajemy. Ja chcę jeszcze zaliczyć Waligórę. Niestety nie starcza czasu (dopiero po dotarciu do domu okazało się, że zacznę pracę godzinę później niż myślałam). No nic tam.
Powrót do domu w zawrotnym tempie, rozpalającym mi mięśnie i płuca do czerwoności:D
Piękny dziś dzień, ciepły i słoneczny.



Kopalnia rybnicka:




Nie dawałam się pokonać kolejnym porażkom.







  • DST 11.52km
  • Czas 00:25
  • VAVG 27.65km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Poniedziałek, 7 października 2013 | Komentarze 3




  • DST 87.96km
  • Teren 22.00km
  • Czas 04:47
  • VAVG 18.39km/h
  • Podjazdy 1508m
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 6 października 2013 | Komentarze 6

Kategoria Góry Suche

Uczestnicy


No i w końcu, po nieudanej próbie podjętej tydzień wcześniej, tym razem dotarliśmy w Suche. Zapobiegawczo na miejsce spotkania obraliśmy Głuszycę, co by zbytnia bliskość Sowich znów nie kusiła i nie wchłonęła nas znienacka:)
Z Głuszycy kierujemy się do Łomnicy by tam wpakować się w teren. Nim dojeżdżamy do Przeł. pod Szpiczakiem, stąd szybkim czerwonym rowerowym do Sokołowska. Tu wykonujemy w tył zwrot i przemy przed siebie ostro pod górę zielonym pieszym do Andrzejówki. W tym miejscu chwila na odpoczynek, powitanie ekipy pieszej (pozdrowienia dla Aliny, Kuby i Brzózki) oraz Słońca, które nareszcie postanowiło wyjrzeć zza chmur :)
Z Andrzejówki, po uzupełnieniu płynów, wbijamy na Waligórę. Tu podejmujemy próbę zjazdu żółtym pieszym w stronę Andrzejówki. Szybko jednak rezygnujemy - zdecydowanie zbyt duże nachylenie. Wracamy więc naokoło zaliczając uroczy singielek niebieskiego rowerowego. Z Andrzejówki lecimy w stronę Turzyny (podjazd z tej strony ostatnio mnie pokonał, tym razem mu się nie dałam, uważam, że jest znacznie cięższy niż z drugiej strony), dalej na Skalne Bramy.
Ze Skalnych Bram nowość - zjazd czerwonym pieszym w stronę szosy w Grzmiącej. Miodzio, choć mam niedosyt - nie zrobiłam dwóch krótkich zjazdów i ciąży mi to. Nie odpuszczę jednak i niebawem znów się z nimi zmierzę!
W Głuszycy pożegnanie i rozstanie.
Dzięki Mariuszku za genialny dzień:*

Na dzień dobry okazuje się, że moja nowa kaseta zamiast 34, jak do tej pory, ma ino 32 zęby na najlżejszym przełożeniu:)


Andrzejówka:


Jak zawsze przepiękne widoki z ruin schroniska (w drodze na Waligórę):






A na Waligórze kupa śmiechu i nieudane próby pozowania do zdjęć:






Po podjeździe na Turzynę był czas na chwilę odsapnięcia w obezwładniających promieniach jesiennego Słońca:







Mapka chyba trochę oszukana, ale to co w terenie powinno się zgadzać.


  • DST 90.62km
  • Teren 31.00km
  • Czas 05:23
  • VAVG 16.83km/h
  • VMAX 72.20km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Sobota, 5 października 2013 | Komentarze 11

Kategoria Góry Sowie


Bajeczny dzień w Sowich.
Punkty główne na trasie to W.Sowa-Kalenica-i znów W.Sowa. Resztę widać na mapce.
Kilka nowości to: wjazd na szczyt niebieskim szlakiem pieszym z Przełęczy Walimskiej. Szczerze przyznaję, że nie wyobrażam sobie by można było podjechać jego całość. Zdecydowana większość nie stanowi większego problemu, ale najbardziej stromy i kamienisty kawałek pokonał mnie na amen.
Kolejna nowość: po zjeździe z Kalenicy na Zimną Polankę skręt w prawo w żółty szlak pieszy prowadzący na Trzy Buki. I w tym miejscu pokłony dla Toompa za informację o tym zjeździe. Miodzio! Cudo! Polecam każdemu. Z Trzech Buków też nowość czyli podjazd czarnym rowerowym starym rozpadającym się prawie-asfaltem na Przełęcz Jugowską.
Wiatr nadal dziko zapodawał. Nawet w lesie niekoniecznie można było uchronić się przed nim. Jednakże nie ciążył, gdyż pogoda przez cały dzień była przepiękna.

Piękne widoczki z podjazdu na Przeł. Walimską:




Chełmiec i Trójgarb:


Początek niebieskiego szlaku Walimska-W.Sowa:


I miejsce, które mnie ostatecznie pokonało:


Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy na szlaku powitało mnie TO:






Mój tegoroczny Everest, czyli podjazd z Bielawskiej Polany na Kalenicę (tu najprzyjemniejszy początek:). Tym razem udało mi się nie podprowadzać roweru, ale 3 czy 4 razy stanęłam. Kiedyś się uda podjechać całość :D


Z wieży na Kalenicy:






W oddali cudne Karkonosze:




Trzy Buki:



Ok. Mapka mi się właśnie skasowała:/
Może jutro do niej jeszcze raz przysiądę.