avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 44.32km
  • Czas 01:45
  • VAVG 25.33km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Podjazdy 340m

Niedziela, 26 sierpnia 2012 | Komentarze 9


Ależ mi się dziś udało. Dwa razy zostałam wyprzedzona przez mężczyzn i dwa razy usiadłam im na kole. A co? Sami się o to prosili :) Powrót do domu z prędkością bliską 40 km/h okazał się być bardzo przyjemny i niewyczerpujący.
A wiało dziś nielekko.
Powrót od mamy w towarzystwie ładnego zachodu Słońca.





I mała Mysza oczekująca na kąpiel:)


  • DST 32.84km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.93km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Podjazdy 340m

Sobota, 25 sierpnia 2012 | Komentarze 0


Przyjemnie, intensywnie, w pięknym Słońcu.
Więcej niestety nie dało rady, czas nie pozwolił.
Chce mi się dobić do 8000 km do końca sierpnia.
Plan zacny, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

  • DST 108.16km
  • Teren 6.00km
  • Czas 04:58
  • VAVG 21.78km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Podjazdy 1070m

Czwartek, 23 sierpnia 2012 | Komentarze 7


Jak w temacie - ogórki (kiszone, w zalewie musztardowej, na ostro, na słodko...) to ostatnio priorytet (choć i tak ze wszystkimi się uporać nie daję rady). Sąsiadka co i rusz podrzuca mi nowe reklamówki gruntowych, a ja jak na porządną panią domu przystało (pisząc to słyszę śmiech za plecami:) przyrządzam je i pasteryzuję. Mam nadzieję, że to co mam w kuchni to już ostatki, bo więcej nie dam rady ani zrobić, ani przez zimę zjeść.
Tak więc wstępny plan na dziś: Przełęcz Okraj, został zmodyfikowany ze względu na późną porę wyjazdu. Pobujałam się po okolicy, zataczając porządne kółko wokół Wałbrzycha, z Andrzejówką od strony Sokołowska, zielonym pieszym, na dokładkę :)
Miła trasa.





Jednej tylko krowie się chciało:


Chatka dla podróżnych na szlaku na Andrzejówkę:


I zasłużone mniam-mniam w pełnym Słońcu:)




  • DST 11.10km
  • Czas 00:31
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 35.00km/h

Środa, 22 sierpnia 2012 | Komentarze 0




  • DST 68.64km
  • Czas 02:59
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 60.90km/h

Wtorek, 21 sierpnia 2012 | Komentarze 3


No no no, całkiem nieźle mi dziś poszło. Udało się z samej Świdnicy podjechać na Orła bez zatrzymania. Dziwne rzeczy się wyprawiają, im mniej jeżdżę tym w lepszej formie jestem :P
A tak serio to przyznać muszę, że ta długaśna przerwa od konkretnych jazd nieprawdopodobnie pomogła mojemu organizmowi w regeneracji. W tym roku na pewno zrobię sobie taką przerwę w zimie, zeszłej zimy zdecydowanie tego zabrakło.

Chciało mi się dziś jeszcze Wielkiej Sowy, ale po dojechaniu do schroniska okazało się, że jednak bardziej mi się chce piwa :) Sowa nie ucieknie...
Siadłam i kontemplowałam tak piękne okoliczności przyrody i niepowtarzalnej :-)









W dole Przełęcz Sokola, a w centrum zdjęcia dziadowsko stroma szutrówka na Sokoła; w tym roku mnie pokonała, w przyszłym już jej się nie dam tak łatwo :)


  • DST 82.15km
  • Czas 04:43
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Podjazdy 1700m

Niedziela, 19 sierpnia 2012 | Komentarze 9

Kategoria Karkonosze


Udało się!
Mając na uwadze sen letni, w który zapadłam razem z rowerem i ostatni permanentny brak czasu weekendowego, mniemałam, że o Przełęczy Karkonoskiej mogę w tym roku zapomnieć. Okazało się coś innego i bardzo się z tego cieszę!
Piątkowy wieczór panieński dał mi się sobotnio nieprawdopodobnie we znaki. Jednakże w sobotę koło południa wyruszyliśmy we czwórkę samochodem do Szklarskiej Poręby (rower zapakowałam do bagażnika). Odżyłam dopiero wieczorem i dołączyłam do trójki towarzyszy na wspinaczkę nad Wodospad Kamieńczyka. Spacer bardzo dobrze mi zrobił. Spałam wyśmienicie. W niedzielę pobudka rano i stwierdzenie przykrego faktu, że nogi wciąż bolą po piątkowych godzinach tańców:/ Ale nic, jestem tu i aż żal chociaż nie spróbować. Wyjechałam. Po 8 kilometrach zjazdu ze Szklarskiej, na liczniku średnia 37,5 km/h; tylko przez chwilę dołowałam się tym podjazdem w drodze powrotnej:) Dojazd do Podgórzyna bardzo przyjemny, pogoda śliczna, wiatr nieupierdliwy. Aż do samej Karkonoskiej zatrzymałam się raz: na obrzeżasz Jeleniej Góry, gdzie zgubiłam drogę i musiałam zasięgnąć porady mapy. Z Podgórzyna do Przesieki jechało się miodzio, niby już tutaj jest jakiś podjazd, ale praktycznie nieodczuwalny. Trochę mnie początkowo zmyliły napisy na drodze informujące o pozostałym do końca dystansie. Myślałam, że kierują mnie one już na Karkonoską. Okazało się niebawem za Przesieką, że odliczane przez asfalt kilometry to dystans dopiero do początku prawdziwego podjazdu:-) Koniec pierwszego odliczania to początek rzeczywiście niełatwych 4400 metrów podjazdu pod samą Przełęcz (albo pod Odrodzenie, już nie pamiętam). Ciężki był początek tych ponad 4 kilometrów i sama końcówka, ale przyznam z wielką radością, że spodziewałam się czegoś znacznie cięższego. Na górę dojechałam ze sporym zapasem sił, psychicznie również byłam w świetnym stanie. Od razu pognałam pod Odrodzenie, tam piwko, namysł nad dalszą drogą, zjazd na Przełęcz i postanowione: zjeżdżam do Czech. Zjechałam do skrzyżowania U Dívčí Lávky przed Špindlerův Mlýnem, skręt w prawo niebieskim szlakiem i dojazd do momentu, w którym znak poinformował mnie, że rowerem dalej nie pojadę. Siadłam zmarnowana, zaczęłam dumać co dalej ze sobą począć. Wniosek: wracam na Karkonoską i zjeżdżam z powrotem do Polski. Tak też zrobiłam. Podjazd od strony czeskiej lekutki, choć nogi zaczęły powoli okazywać zmęczenie. Na Przełęczy jeszcze tylko zdjęcie pamiątkowe i powrót do domu. Podjazd krajową trójką pod Szklarską Porębę wymęczył mnie chyba bardziej niż dwie wcześniejsze wspinaczki pod Przełęcz :P
Podsumowując: pewnie już nie w tym roku, ale prawdopodobnie w przyszłym spróbuję pokonać ten podjazd wraz z dojazdem dom-Przełęcz-dom.
A sam podjazd: najładniejszy i najciekawszy w moim lichym dorobku:)
Się rozpisałam. Teraz kilka fociszy:

Zdjęcia z podjazdu (robione podczas zjazdu):




Ostatnie 100 metrów:


Na Przełęczy Karkonoskiej:




Oraz Schronisko Odrodzenie i widoki spod niego na góry i Przełęcz w dole:










A tymczasem na niebieskim szlaku w Czechach nad rzeką:






  • DST 85.54km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 20.78km/h
  • VMAX 65.50km/h

Czwartek, 16 sierpnia 2012 | Komentarze 3


Coraz większą przyjemność zaczynam na nowo czerpać z jazd. Początkowo planowałam inną trasę przejechać. Ostatecznie wyszło jak wyszło i było CUDNIE! :)

Kopalnia melafiru po prawej, Andrzejówka po lewej:


Widok na góry z początku zjazdu z Przełęczy Sokolej do Sokolca:


I ciąg dalszy prac na tamie:


  • DST 71.84km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 52.90km/h

Środa, 15 sierpnia 2012 | Komentarze 1


I po raz kolejny po południu po pracy (święto nie święto, Lea pracuje;) spotykam się z Bratem nad Mietkowem. Tym razem przejechaliśmy Jezioro na około, nie tylko asfaltami. Jakimś cudem zrobiłam to dopiero pierwszy raz.
Standardowo - super wycieczka, mimo że okolice mietkowskie nie należą do moich ulubionych!

  • DST 48.77km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 33.50km/h

Niedziela, 12 sierpnia 2012 | Komentarze 1


Weekendowy wypad na urodziny bratowej w opolskie. Plan na niedzielę to wypad na Górę Świętej Anny nie wypalił ze względów organizacyjno, zmęczeniowych. Około południa wybyliśmy jednak pokręcić w okolicach Turawy i Jeziora Turawskiego. Śliczne tereny, choć płaskie nieziemsko :D

Jezioro Srebrne:


Jezioro Turawskie:






  • DST 66.01km
  • Czas 03:01
  • VAVG 21.88km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Podjazdy 750m

Czwartek, 9 sierpnia 2012 | Komentarze 0


W końcu się otrząsnęłam z letargu i wybyłam na Przełęcz Sokolą, przez Kolce i Sierpnice. Deszcz mnie zlał okrutnie ale wycieczka wielce udana :)