avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 34.95km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:31
  • VAVG 23.04km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Podjazdy 400m

Wtorek, 25 września 2012 | Komentarze 8


Już w samym Zagórzu pomyślałam sobie, że skoro męczę się na szosie z tymi opornymi dziadami na kołach to choć minimalnie je wykorzystam. W związku z czym podjechałam sobie szybcikiem pod Zamek Grodno. Opon na razie nie zmieniam; mam nadzieję, że uda mi się w weekend (a może nawet jeszcze w tygodniu) skoczyć w górki, a te opony trzymają się ziemi znacznie lepiej niż poprzednie, choć na asfalcie dają w kość.

Prawa łydka wciąż (od niedzielnego poranka) mi doskwiera. Przejdzie...




  • DST 124.41km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:23
  • VAVG 14.84km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Podjazdy 2140m

Niedziela, 23 września 2012 | Komentarze 15

Uczestnicy


Jak wiadomo słaba ze mnie bajkopisarka, zdecydowanie bardziej od opowieści pisanej preferuję relacje foto. Ale słów kilka napisać muszę :)

Na wczorajszy dzień od dawien dawna zaplanowany mieliśmy (ja, Anamaj, Ryjek oraz Toomp) zielony szlak mtb Tour de Głuszyca. Pogoda dopisała (choć chłodek nie chciał ustępować przez cały dzień) więc nic nie stało na przeszkodzie by zakładany plan zrealizować. Spotkanie - 7:50 na dworcu w Głuszycy Górnej, na które dojechałam na rowerze, opuszczając Świdnicę chwilę po 6:00. Dojazd szedł mi trochę opornie, odwykłam już od bardziej agresywnych opon na teren, na które zamieniłam moje Micheliny Country Gravel 26x1,95. Po przywitaniach i uściskach ruszyliśmy terenem w stronę Przełęczy pod Czarnochem. Po drodze atrakcje w postaci elektrycznych pastuchów, rażenia prądem i nielegalnego przedzierania się przez czyjąś posesję całkowicie nas rozbudziły. Jeszcze bardziej otworzyliśmy oczy gdy po dotarciu do Kolców okazało się w jakim stanie jest Ryjkowy hak :O Ryjosław zaczął się rozglądać za najbliższą stacją przygnębiony koniecznością szybkiego zakończenia wycieczki, a Toomp jak to Toomp - oaza spokoju "zaraz się naprawi". Uwierzyliśmy. I dobrze. Złota rączka Toomp doprowadził hak i przerzutkę do stanu lepszego niż przed awarią :) Chwała mu za to. Po godzinie napraw ruszyliśmy dalej pędząc przed siebie asfaltem by nadrobić "stracony" na naprawie czas. Było fantastycznie, żadnych więcej poważnych szkód (choć mój napęd wysypał się ostatecznie, końcowe kilkanaście kilometrów jechałam już tylko na jednym biegu, gdyż zmienianie przerzutek powodowało bardzo dziwne reakcje mojego roweru; zaraz myję go i marsz do serwisu). Piękne widoki, trudne podjazdy i nieraz jeszcze cięższe techniczne zjazdy. Jestem bardzo zadowolona ze swojej formy w górach. W porównaniu do tego co było jeszcze kilka miesięcy temu czuję się o niebo swobodniej tak na zjazdach jak i podjazdach. Nic tylko ćwiczyć i trenować dalej :)
Powrót do domu już o zmierzchu, a później ciemności. Lampka spisałam się na medal. W domu byłam o 20:15.
Podsumowując - było świetnie! Nic bym w tej wycieczce nie zmieniła (prócz dorzucenia kurtki do plecaka:)
Dziękuję Wam bardzo!!!

I po "kilku" słowach czas na fotki:

Chwil kilka przed wschodem Słońca; za Świdnicą:


Rzeka Bystrzyca o poranku:


I Jezioro Bystrzyckie z nieodłącznym elementem wędkarskim:


Spotkanie na dworcu w Głuszycy Górnej. Anamaj i Ryjekowi na licznikach wyświetleją się jeszcze wspaniałe 24 st C - pozostałość po pociągowym ciepełku:)


Śliczny i zupełnie nieoczekiwany kamieniołom przy Głuszycy Grn.


Walka z przeciwnościami losu:


Za Sierpnicą wjazd w teren. Słońce świeci, radość na twarzach, miodzio widoczki... Czegóż chcieć więcej?






Chłopaki prą przed siebie na cudownym singlu Rybnickiego Grzbietu:


Dzielna Anamaj nie daje się pokonać podjazdowi i zwycięsko dociera do Skalnych Bram pod ruinami Zamku Rogowiec:


Po zjeździe ze szczytu Turzyny, ostatnie kilkaset metrów przed dotarciem do Andrzejówki, ciepłe i słoneczne, z Waligórą (bliżej) i Spicakiem (dalej) w tle:


Po szamanku i piwnym uzupełnieniu brakujących mikroelementów (czy coś) ruszamy w stronę Waligóry; fota Andrzejówki być musi:


Na szczyt Waligóry jedziemy bokiem, dzięki czemu mamy okazję podziwiać piękne widoczki:




oraz Ryjówkę radzącego sobie na swój niepowtarzalny sposób z przeszkodą:)


Pozowanie na Waligórze:


Gdzieś na szlaku między Radosną a Przełęczą pod Czarnochem:


I wsio. Na Przełęczy kończy się nasza dzisiejsza pętla, ostatnie pogawędki i rozstanie. Anamaj z Ryjkiem pędzą w swoją stronę, my z Toompem kierujemy się w stronę Zagórze, gdzie i my się rozstajemy. Na "do widzenia" prawie nocna fotka z tamy:



Dzięki Toomp za mapkę!


  • DST 11.46km
  • Czas 00:29
  • VAVG 23.71km/h
  • VMAX 39.70km/h

Sobota, 22 września 2012 | Komentarze 0




  • DST 32.86km
  • Czas 01:21
  • VAVG 24.34km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Podjazdy 340m

Piątek, 21 września 2012 | Komentarze 9














  • DST 37.16km
  • Czas 01:34
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Podjazdy 340m

Czwartek, 20 września 2012 | Komentarze 0




  • DST 59.31km
  • Czas 02:41
  • VAVG 22.10km/h
  • VMAX 42.30km/h

Piątek, 14 września 2012 | Komentarze 8


Ślicznie dziś, choć temperatura poranna nie rozpieszcza. Na podjazdach się człowiek poci, na zjazdach przemarza. Tak to już będzie przez kilka najbliższych miesięcy. Ale za to jak ślicznie jest.
Szkoda, że od 12:00 praca mnie czeka bo bym dłużej powykorzystywała tą cudną aurę.
No nic; jutro przed weselem :)

Zamglone dolinki pod Sowimi:


A to Trójgarb jest?


Pięknie, jesiennie, słonecznie, z kopalnią w tle :)


A to? Krowa czy świnia??


I parówka na polach i łąkach:








  • DST 33.33km
  • Czas 01:13
  • VAVG 27.39km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Podjazdy 340m

Środa, 12 września 2012 | Komentarze 3


Z braku czasu przed pracą, ale chyba przede wszystkim z braku chęci przemoknięcia do suchej nitki - dziś krótko i bardzo intensywnie. Końcowe kilka kilometrów zaskoczył mnie wiatr w twarz, nieszczególnie mocny, ale skutecznie spowalniający.

  • DST 45.66km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.57km/h
  • VMAX 61.30km/h
  • Podjazdy 630m

Wtorek, 11 września 2012 | Komentarze 5


Szkoda, że nie mam czasu by wykorzystać ten piękny letni dzień w większej mierze na rower. Stety/niestety praca wzywa. Rachunki się same nie opłacą. Pozostaje po cichu mieć nadzieję, że paskudne prognozy pogody się nie ziszczą i jednak również jutro Słońce mnie obudzi.

Góry Suche:


I Zamek Grodno:




  • DST 67.23km
  • Czas 02:58
  • VAVG 22.66km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Podjazdy 790m

Poniedziałek, 10 września 2012 | Komentarze 3


Pięknego lata dzień kolejny.
Przed pracą czas na szybki rozruch po weekendzie pełnym obżarstwa.







  • DST 91.25km
  • Czas 03:26
  • VAVG 26.58km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Podjazdy 80m

Sobota, 8 września 2012 | Komentarze 2


Na weekend zapowiadała się piękna pogoda. Sobota jednak nie wcisnęła się w początki końca lata. Trochę padało, sporo wiało (jak widać po średniej, w moim przypadku głównie w plecy), Słońca jak na lekarstwo. Jechało się nie najgorzej, choć jazdy po płaskim nie lubię.

Powrót do domu w niedzielę był zaplanowany również na rowerze. Wygrał jednak ogrodowy basen, z orzeźwiającą wodą o temperaturze 8 st C; co za błogie popołudnie to było...

Nieszczególnie przyjemny poranny widok z okna - słotnie, mokro, ponuro:


Tu powinna być Ślęża: