avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 124.41km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:23
  • VAVG 14.84km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Podjazdy 2140m
Zielony mtb Tour de Głuszyca w doborowym towarzystwie

Niedziela, 23 września 2012 | Komentarze 15

Uczestnicy


Jak wiadomo słaba ze mnie bajkopisarka, zdecydowanie bardziej od opowieści pisanej preferuję relacje foto. Ale słów kilka napisać muszę :)

Na wczorajszy dzień od dawien dawna zaplanowany mieliśmy (ja, Anamaj, Ryjek oraz Toomp) zielony szlak mtb Tour de Głuszyca. Pogoda dopisała (choć chłodek nie chciał ustępować przez cały dzień) więc nic nie stało na przeszkodzie by zakładany plan zrealizować. Spotkanie - 7:50 na dworcu w Głuszycy Górnej, na które dojechałam na rowerze, opuszczając Świdnicę chwilę po 6:00. Dojazd szedł mi trochę opornie, odwykłam już od bardziej agresywnych opon na teren, na które zamieniłam moje Micheliny Country Gravel 26x1,95. Po przywitaniach i uściskach ruszyliśmy terenem w stronę Przełęczy pod Czarnochem. Po drodze atrakcje w postaci elektrycznych pastuchów, rażenia prądem i nielegalnego przedzierania się przez czyjąś posesję całkowicie nas rozbudziły. Jeszcze bardziej otworzyliśmy oczy gdy po dotarciu do Kolców okazało się w jakim stanie jest Ryjkowy hak :O Ryjosław zaczął się rozglądać za najbliższą stacją przygnębiony koniecznością szybkiego zakończenia wycieczki, a Toomp jak to Toomp - oaza spokoju "zaraz się naprawi". Uwierzyliśmy. I dobrze. Złota rączka Toomp doprowadził hak i przerzutkę do stanu lepszego niż przed awarią :) Chwała mu za to. Po godzinie napraw ruszyliśmy dalej pędząc przed siebie asfaltem by nadrobić "stracony" na naprawie czas. Było fantastycznie, żadnych więcej poważnych szkód (choć mój napęd wysypał się ostatecznie, końcowe kilkanaście kilometrów jechałam już tylko na jednym biegu, gdyż zmienianie przerzutek powodowało bardzo dziwne reakcje mojego roweru; zaraz myję go i marsz do serwisu). Piękne widoki, trudne podjazdy i nieraz jeszcze cięższe techniczne zjazdy. Jestem bardzo zadowolona ze swojej formy w górach. W porównaniu do tego co było jeszcze kilka miesięcy temu czuję się o niebo swobodniej tak na zjazdach jak i podjazdach. Nic tylko ćwiczyć i trenować dalej :)
Powrót do domu już o zmierzchu, a później ciemności. Lampka spisałam się na medal. W domu byłam o 20:15.
Podsumowując - było świetnie! Nic bym w tej wycieczce nie zmieniła (prócz dorzucenia kurtki do plecaka:)
Dziękuję Wam bardzo!!!

I po "kilku" słowach czas na fotki:

Chwil kilka przed wschodem Słońca; za Świdnicą:


Rzeka Bystrzyca o poranku:


I Jezioro Bystrzyckie z nieodłącznym elementem wędkarskim:


Spotkanie na dworcu w Głuszycy Górnej. Anamaj i Ryjekowi na licznikach wyświetleją się jeszcze wspaniałe 24 st C - pozostałość po pociągowym ciepełku:)


Śliczny i zupełnie nieoczekiwany kamieniołom przy Głuszycy Grn.


Walka z przeciwnościami losu:


Za Sierpnicą wjazd w teren. Słońce świeci, radość na twarzach, miodzio widoczki... Czegóż chcieć więcej?






Chłopaki prą przed siebie na cudownym singlu Rybnickiego Grzbietu:


Dzielna Anamaj nie daje się pokonać podjazdowi i zwycięsko dociera do Skalnych Bram pod ruinami Zamku Rogowiec:


Po zjeździe ze szczytu Turzyny, ostatnie kilkaset metrów przed dotarciem do Andrzejówki, ciepłe i słoneczne, z Waligórą (bliżej) i Spicakiem (dalej) w tle:


Po szamanku i piwnym uzupełnieniu brakujących mikroelementów (czy coś) ruszamy w stronę Waligóry; fota Andrzejówki być musi:


Na szczyt Waligóry jedziemy bokiem, dzięki czemu mamy okazję podziwiać piękne widoczki:




oraz Ryjówkę radzącego sobie na swój niepowtarzalny sposób z przeszkodą:)


Pozowanie na Waligórze:


Gdzieś na szlaku między Radosną a Przełęczą pod Czarnochem:


I wsio. Na Przełęczy kończy się nasza dzisiejsza pętla, ostatnie pogawędki i rozstanie. Anamaj z Ryjkiem pędzą w swoją stronę, my z Toompem kierujemy się w stronę Zagórze, gdzie i my się rozstajemy. Na "do widzenia" prawie nocna fotka z tamy:



Dzięki Toomp za mapkę!



Komentarze
angelino
| 06:45 niedziela, 7 października 2012 | linkuj pięknie
jeremiks
| 08:49 wtorek, 25 września 2012 | linkuj Gratki za całość, tj: dystans, jak zawsze genialne fotki, oddające piękno Twoich okolic, super towarzystwo oraz to, że cały czas się Tobie chce :))) Co mogę jeszcze dodać, tylko tyle, że jestem pod wielkim wrażeniem!!! Wielki pozdrower :)))
FENIKS
| 02:16 wtorek, 25 września 2012 | linkuj Lea ja nie wiem jak Ty robisz te zdjęcia po prostu dech zapiera pełen klimacik, wasz wyjazd to pełen odlot już nie będę się żalił a może jednak ;) że nie było mnie z wami na takiej zarąbistej trasie. Wszystko widzę że na maxa zrobione łącznie z Ryjkowym rowerem ;).
Już mam rower wystawiony w przedpokoju i czekam na jakikolwiek znak o najbliższym wypadzie.

Ryjek fajnie że choć trochę tęsknisz ;)).
lea
| 21:21 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Ana i Ryjku - dzięki. Rzeczywiście bardzo wiele mi dały wskazówki Toompa. Dobry z niego nauczyciel :) Jeszcze przed dotarciem do Głuszycy Górnej odziałam się w przeciwdeszczówkę, rękawice i kominiarkę i dzięki temu powrót do domu był dla mnie bardzo komfortowy (mimo nasilających się problemów z rowerem. Całe szczęście jutro przed pracą już odbieram go z serwisu:)) Jeszcze raz dziękuję! I również liczę na to, że już niebawem uda się Feniksowi do nas dołączyć.

Lutra - oczywiście zapraszamy byś do nas dołączył. Ja liczę na to, że w tym roku jeszcze wiele ciepłych dni będziemy mieć do dyspozycji :)

Pioter - dzięki wielkie. Plany na przyszłość mamy niecne więc póki co chyba nie planujemy za prędko się rozstać :D Mam rację Moi Drodzy Kompani? :))

Ancorku, grzess- dziękuję bardzo!

runaway - moja krajanko! Jak miło. Również liczę na ładną pogodę w przyszły weekend, to w niedzielę górom nie odpuszczę :P

Ra1984 - ile razy sapaliśmy i stękaliśmy ze zmęczenia to nie zliczę. Jednak warto było się "pomęczyć" na podjazdach, bo zawsze czekała na górze nagroda, czy to w postaci pięknych widoków, czy fantastycznych singielków, czy też pysznego piwa (tu akurat trochę kłamię, bo do piwa z Turzyny zjeżdżaliśmy:))
Ra1984
| 19:57 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Daliście czadu, gratuluję :), tyle keamów w terenie, jak byłem na ruinach zamku Rogowiec to zdychałem, jeszcze raz gratuluje :)
runaway
| 19:31 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Piękną mieliście tą wycieczkę:) Tylko pozazdrościć:) Aż mi się też takiej zachciało;) Oby była ładna pogoda w najbliższy weekend:) Pozdrawiam!
grzess
| 18:47 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Przyłączam się do komentarza o drugiej fotce. Super zdjęcie. Wygląda to jak jakaś amazońska dżungla ;)
Ancorek
| 17:54 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Druga fotka - absolutny hit!
Cała wycieczka - super, zresztą co ja będę pisać, sami doskonale wiecie, że było super.
Gratulacje!
pioter50
| 16:14 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Zrobiłaś przepiękną fotorelację z kapitalnej wycieczki.Gratuluję.Stanowicie coraz bardziej zgraną ekipę wyjazdową.Mam nadzieję, że tak już Wam zostanie :).Pewnie niewiele brakowało żebym się na Was natknął bo tego dnia przejeżdżałem przez Góry Suche.Prawda, że dobre światło z przodu to większa przyjemność z jazdy nocą?Pozdrawiam
pioter50
| 16:14 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Zrobiłaś przepiękną fotorelację z kapitalnej wycieczki.Gratuluję.Stanowicie coraz bardziej zgraną ekipę wyjazdową.Mam nadzieję, że tak już Wam zostanie :).Pewnie niewiele brakowało żebym się na Was natknął bo tego dnia przejeżdżałem przez Góry Suche.Prawda, że dobre światło z przodu to większa przyjemność z jazdy nocą?Pozdrawiam
ryjek
| 15:00 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Fantastyczny wypad, świetnie się nam razem jeździ. Byłem pod wielkim wrażeniem Twoich umiejętności jazdy po kamieniach, które w tamtych górach bywają naprawdę upierdliwe. Świetna trasa, na pewno wkrótce na nią wrócę, mam nadzieję, że tym razem z Feniksem. Twój wariant zjazdu z Waligóry dał mi dużo adrenaliny. Zdjęcia są piękne, ale nie oddają wspaniałej atmosfery panującej na wypadzie. O cudotwórcy Toompie, który uratował mój rower napiszę na jego blogu. DZIĘKI :*
anamaj
| 13:19 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Im większe towrzystwo tym ciekawiej. Zapraszamy do wspólnej jazdy. Powiem ci, że to świetne towarzystwo czekało na mnie nie raz, gdy np. nie zjechałam tak szybko z jakiejś górki z kamieniami czy też korzeniami. Toomp daje świetne rady dzięki którym można poprawić technikę jazdy. Więc nie zastanawiaj się tylko śmiało się do nas przyłączaj.
lutra
| 12:12 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Fajna trasa,doborowe towarzystwo,piękne widoki,nieskończona ilość możliwości śmigania gdzie oczy poniosą. Tworzycie coraz mocniejszą i zwartą grupę.Coraz bardziej Wam zazdroszczę i coraz bardziej rozmięka moja "wilcza dusza". :)))Jeszcze troszkę,podciągnę trochę sprzęt,wyrównam kondychę i poproszę was o wspólną eskapadę.
Gratulacje.
anamaj
| 08:43 poniedziałek, 24 września 2012 | linkuj Bardzo dziękuję za super wyjazd! Ja także z wami mogłbym jeździć koło bloku. Znamy się bardzo krótko, a tak świetnie nam się rozmawia - jakbyśmy znali się od lat. Mnie do kompletu brakuje jeszcze Feniksa :) Tereny do jazdy świetne. Naprawdę chylę czoła przed twoimi umiejętościami jazdy w trudnym terenie, które zdobyłaś w tym roku. Aż nie chce się wierzyć ! Widać wskazówki Toompa, pojętna uczennica i wyrasta prawdziwy bajker !
My do domu wróciliśmy ok 21. Zmodyfikowaliśmy trochę trasę powrotu, gdyż było naprawdę zimno - w Tłumaczowie garmin pokazywał coś ponad 3 st.
Zdjęcia piękne, rzeka Bystrzyca wydaje się taka tajemnicza.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]