avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 55.15km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 16 czerwca 2013 | Komentarze 2

Kategoria Góry Suche


Po poimprezowym śniadaniu trochę się jeszcze pokręciłam po domostwie i w końcu zebrałam na wyjazd. Wybrany przeze mnie szlak żółty pieszy, prowadzący przez Grzmiącą asfaltem, na końcu wioski, po nielekkim podjeździe, wchodzący w teren, okrążający Jeleniec Mały (770mnpm) i dochodzący do Rogowca (870mnpm) to katorga jakich mało. Gospodarz niestety mnie nie uprzedził, że ten szlak nie nadaje się dla rowerzystów, zwłaszcza nieszczególnie wprawionych w terenowych bojach. Niecałe 1,5 km jazdy w terenie tymże żółtym szlakiem ciągnęło się w nieskończoność i wymęczyło mnie bardziej od całej reszty trasy. Od Rogowca już standard - Turzyna - Andrzejówka - Waligóra - Andrzejówka - Waligóra :) - i zjazd niebieskim rowerowym a potem czerwono-żółtym do Radosnej i Łomnicy. Potem na obiad znów podjazd do Grzmiącej i powrót na złamanie karku do Świdnicy.

Na szczycie Turzyny:


Na stokach Waligóry ruiny schroniska:




  • DST 41.27km
  • Czas 02:23
  • VAVG 17.32km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Sobota, 15 czerwca 2013 | Komentarze 3


Wywołana do tablicy przez Piotera i Morsowego niechętnie się stawiam przy niej. A dlaczego niechętnie? Bo szalenie dobrze mi robi brak internetu. Zatapiam się ostatnio na potęgę w lekturach, czego mi brakowało okrutnie w czasie gdy albo rower, albo praca, albo net i tak w kółko do znudzenia...
Takie chwile wytchnienia to miód na moje serce i duszę.

Ale skoro obiecałam to nie będę się zbyt długo migać i dodam tych kilka wycieczek, które miałam przyjemność zrobić.

Pierwsze to właśnie dojazd do Grzmiącej na imprezę do znajomych mojej Mamy. Dostaliśmy rodzinne (czyli ja z Maużem i trzech moich braci z partnerkami + Mama oczywiście) zaproszenie na ognicho z noclegiem. Propozycja dojazdu na rowerach wyszła od mojego Męża, o niebiosa!!!

I najważniejsze spostrzeżenie - dopóki nie zmieni roweru, albo choć ustawień/niektórych części (siodło, kierownic) to nigdzie razem nie pojedziemy więcej. Dla niego to była katorga, dla mnie to była katorga...
Ale po dojechaniu do Grzmiącej wyłożyliśmy się radośnie na łące, pochłanialiśmy zabarne z domu truskawki, popijaliśmy coś-tam, czytaliśmy, uśmiechaliśmy się do szalonego kundla. Było fajnie:)
A potem wieczorne ognisko!





  • DST 83.96km
  • Teren 33.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 14.39km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Czwartek, 13 czerwca 2013 | Komentarze 10

Kategoria Masyw Ślęży


Zbieram się do opisu i zbieram i wiem, że nic dobrego z tego nie wyniknie, bo i tak za nic w świecie nie uda mi się odtworzyć tej trasy. Mam nadzieję, że Toomp niedługo się zbierze w sobie i napisze parę słów o tej wycieczce (a najlepiej gdybyś wrzucił mapkę:)).
Ja od siebie napiszę, że było genialnie!
Nie byli w stanie zepsuć nam humoru leśnicy zawracający nas ze szlaku ("Ścinka drzew, przejazdu brak!", naklęliśmy się na nich i znaleźliśmy inną drogę na... nie pamiętam:), ani komary i pokrzywy atakujące ze wszech stron (obwody w opuchniętych nogach podskoczyły mi o kilka centymetrów:), ani flak złapany przez Toompa (z którym w trymiga się uwinął), ani nawet hordy dzieciaków na szlaku (szkołom już się chyba nie chce uczyć więc okupują Ślężę ile wlezie).
Kolejny sukces ostatnich dni - pierwszy raz w życiu udało mi się podjechać na Ślężę żółtym szlakiem pieszym od strony Przeł. Tąpadła, bez zatrzymania, bez żadnej podpórki (nie zaczęliśmy na samej przełęczy, gdyż na Polanę z Dębem dojechaliśmy Traktem Bolka, ale najgorszy odcinek (ten kamienisty) zaczyna się właśnie tam i to właśnie tam zawsze zaliczałam porażkę). I udało się!!! Po drodze zgarnęłam owację od dzieciaków i ich opiekunki, a przed samym szczytem zostałam nazwana przez innych, schodzących turystów "jak Mają Włoszczowską" :P).
Dwa razy pokonałam wspomniany niedawno zjazd niebieski z Raduni i teraz już nie pamiętam czego ja się w nim obawiałam wcześniej :D
Niestety nie pojechałam już z Raduni z Toompem Wzgórzami Oleszeńskimi. Strasznie chciało mi się do męża więc wróciłam na Tąpadła i poleciałam na złamanie karku do domu.
Wycieczka była przecudna.
Wielkie dzięki Toomp.

Trasę rozpoczęliśmy z Przełęczy pod Wieżycą; przejechaliśmy kawałek żółtym szlakiem wokół Rozdnicy i z powrotem na Przełęcz, a z niej ... (i tu by się Toomp przydał:)




Rzut okiem na Zalew w Mietkowie ze szczytu Ślęży:






Ślęża widziana ze zjazdu z Raduni:



I na dobre zakończenie tego pasjonującego :P wpisu - uwielbiam wzrok ludzi gdy po powrocie z terenu pakuję się w takim stanie po zakupy do Biedronki:


  • DST 81.86km
  • Teren 21.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Środa, 12 czerwca 2013 | Komentarze 3

Kategoria Góry Suche


Po prostu uwielbiam klimaty Gór Suchych. Cicho, pusto (nie licząc szkód wyrządzonych na szlakach przez leśników).
Wyjazd z rana, wyjątkowo z plecakiem (bardzo nie lubię jeździć z czymś na plecach). Zamarzyła mi się jednak dłuższa przerwa pod Andrzejówką, nad piwkiem, nad książką. Jak zamarzyłam tak zrobiłam. Wcześniej jednak pokonując trochę "przeszkód" w drodze do Schroniska.
Chwalę się - pierwszy raz w życiu udało mi się podjechać bez zatrzymania i bez podpórki kamienistą drogą na szlaku zielonym TdG prowadzącym od szosy Grzmiąca-Rybnica do zamku Rogowiec. Lekko nie było, wypompowało mnie to mocno, ale kolejny sukces jest!
Po odpoczynku skierowałam się na Waligórę a później Szpiczaka. Podjazd (częściowo podejście) od strony czeskiej, żółtym pieszym. Fatalna nawierzchnia uniemożliwiła mi pokonanie tego podjazdu w całości na rowerze.
Trudno. I tak było warto. Widoczki zaparły mi dech w piersi na ładnych kilka minut :)

Pod Skalnymi Bramami rzut oka na płonące Góry Sowie:


Andrzejówka widziana z początku drogi w stronę Waligóry:


Tam się pojawię za chwil kilka (Szpiczak):


A już z wieży na Szpiczaku widoczki:










Stąd przyjechałam (tu już dało się jechać):


Wieża naszczycie:


  • DST 45.17km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 11 czerwca 2013 | Komentarze 0

Kategoria Masyw Ślęży


A sukcesem jest, że nie poddałam się początkowym próbom zakończonym porażkami.
A próby dotyczyły zjazdu niebieskim szlakiem pieszym z Raduni w stronę Przełęczy Tąpadła. Niecałe dwa miesiące temu wydawało mi się, że nigdy nie uda mi się pokonać tego zjazdu. Chodzi o drugą jego część, tę zdecydowanie bardziej przystępną (czyli nie zaczynając z samego szczytu, a z nieoznakowanego szlaku, który idzie wokół szczytu i który zostaje przecięty niebieskim szlakiem gdzieś w połowie swej długości).
Cztery pierwsze podejścia zakończyły się klęską, bo nawet nie udało mi się pokonać początku. Gdy za piątym razem dałam radę, kolejne dwie próby zakończyły się kilkanaście metrów niżej. Taszczenie roweru z powrotem pod górkę i trzecia próba zakończona sukcesem! Dumna byłam z siebie jak paw :)
Teraz już wiem, że ten zjazd to żadna ekstrema, ale u mnie to wciąż kwestia pokonywanie blokad w głowie. I powoli zaczynam się z nimi rozprawiać :)



  • DST 89.94km
  • Teren 11.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 9 czerwca 2013 | Komentarze 4

Kategoria Góry Sowie


Prognozy na ten dzień sprawdzałam. Na ICMie mówili o opadach zapowiadanych na późne popołudnie. Tak się nastawiłam by przed nadejściem deszczu być już w domu. A wyszło jak? Tak by mi dopiec i mnie wkurzyć. Deszcz zaczął padać, a po chwili lać okrutnie zaraz po zjeździe z Sokoła (dobrze, że nie dorwał mnie na szlaku), czyli ok. 30 km od domu, ok. godziny 14:30. Odległe odgłosy burzy towarzyszyły mi od mniej więcej godziny 13:00.
Trasa na Sowę i z niej taka sama jak 2 dni wcześniej, choć pierwotny plan zakładał wjazd z Przeł. Jugowskiej czerwonym pieszym. Plan uległ zmianie po dojechaniu do końca Kamionek - rajd samochodowy, brak przejazdu:(
Zmiana planów, zwrot w tył, cel - Rościszów i Walimska.
Ludzi na szlakach tego dnia prawie brak.
Z Przeł. Sokolej na Sokoła pierwszy raz udało mi się podjechać w całości, bez żadnych podparć.
Po nadejściu deszczu przejechałam jeszcze kawałek, ale na końcu Głuszycy skryłam się w bramie, bo pieruny mi waliły już nad samą głową. Tam przeczekałam najgorszą burzę i grad, po 30 minutach, przemoczona i przemarznięta do szpiku kości wyszłam z powrotem w ulewę, która nie odpuszczała ani trochę. Pierwsze 3-5 km to była droga przez lodowe piekło - niesłychanie zimno. Później się już rozgrzałam i przez ostatnie 20 km nic już nie było w stanie zepsuć mojego całkiem przyzwoitego nastroju; nawet konieczność przejechania w Świdnicy przez 30-40centymetrową warstwę lodowatej wody, która zalegała przed i pod wiaduktem na skrzyżowaniu ul. Śląskiej i Słowiańskiej.

Co mnie nie zabiło to mnie wzmocniło! :)

Widoczek ze zjazdu z Sokoła:




Zjazd z Sokoła do Sierpnicy:


Fotki cykane z bramy:




Gradowe zaspy spotykane na trasie do domu:


I niespodzianka na koniec wycieczki:


Samochody, które czekały przed tą "kałużą" ruszyły dopiero gdy przetarłam im szlak:D

  • DST 58.84km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 17.92km/h
  • VMAX 64.50km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Piątek, 7 czerwca 2013 | Komentarze 0

Kategoria Góry Sowie


Miałam świadomość, że będzie mokro na szlakach, ale już mi się chciało okrutnie w górki jakieś wjechać. Nie było czego żałować. Słońca jeszcze brakowało, chłodnawo, ale przeuroczo.
Pierwszy raz skosztowałam zjazdu czerwonym szlakiem pieszym ze szczytu w stronę Schronisk Sowa i Orzeł. Stał się on momentalnie moim najulubieńszym zjazdem. Jego urok potęgowany był dodatkowo strumykami wody spływającymi między kamolcami na trasie. Miodzio!





Patrząc na tonący w chmurach szczyt W. Sowy myślałam, że na górze będzie bardziej uroczo. A było - jak zwykle:)


Mapkę stworzę, ale później. Nieeeee chce mi się tego robić okrutnie teraz.

  • DST 48.13km
  • Czas 02:05
  • VAVG 23.10km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Podjazdy 637m
  • Sprzęt ZaSkarb

Czwartek, 6 czerwca 2013 | Komentarze 3


Już mi się nie chciało gnić w domu i choć wciąż nie wiadomo było czego się po pogodzie spodziewać - wyruszyłam na trochę.
Pięknie było!!





















  • DST 22.36km
  • Czas 00:58
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Sprzęt ZaSkarb

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 | Komentarze 0




  • DST 66.37km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 68.90km/h
  • Podjazdy 903m
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 2 czerwca 2013 | Komentarze 1


Pogoda długiego weekendu związanego ze świętem Bożego Ciała nie rozpieszczała.
W niedzielę jednak postanowiłam wybyć gdzie; bez szczególnie ustalonego celu. Może tylko Jezioro, może Andrzejówka, może Przeł. Sokola??
Na podjeździe pod tamę spotykam mojego kuzyna, który też kręci przed siebie, bez konkretnego celu.
W końcu ustalamy wspólnie - Przełęcz Sokola przez Kolce i Sierpnice.
Jechało się wspólnie wyśmienicie.
Pogoda również tego dnia nie wariowała :)