avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 89.94km
  • Teren 11.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Sprzęt ZaSkarb
I znów Wielka Sowa i Sokół, ulewnie

Niedziela, 9 czerwca 2013 | Komentarze 4

Kategoria Góry Sowie


Prognozy na ten dzień sprawdzałam. Na ICMie mówili o opadach zapowiadanych na późne popołudnie. Tak się nastawiłam by przed nadejściem deszczu być już w domu. A wyszło jak? Tak by mi dopiec i mnie wkurzyć. Deszcz zaczął padać, a po chwili lać okrutnie zaraz po zjeździe z Sokoła (dobrze, że nie dorwał mnie na szlaku), czyli ok. 30 km od domu, ok. godziny 14:30. Odległe odgłosy burzy towarzyszyły mi od mniej więcej godziny 13:00.
Trasa na Sowę i z niej taka sama jak 2 dni wcześniej, choć pierwotny plan zakładał wjazd z Przeł. Jugowskiej czerwonym pieszym. Plan uległ zmianie po dojechaniu do końca Kamionek - rajd samochodowy, brak przejazdu:(
Zmiana planów, zwrot w tył, cel - Rościszów i Walimska.
Ludzi na szlakach tego dnia prawie brak.
Z Przeł. Sokolej na Sokoła pierwszy raz udało mi się podjechać w całości, bez żadnych podparć.
Po nadejściu deszczu przejechałam jeszcze kawałek, ale na końcu Głuszycy skryłam się w bramie, bo pieruny mi waliły już nad samą głową. Tam przeczekałam najgorszą burzę i grad, po 30 minutach, przemoczona i przemarznięta do szpiku kości wyszłam z powrotem w ulewę, która nie odpuszczała ani trochę. Pierwsze 3-5 km to była droga przez lodowe piekło - niesłychanie zimno. Później się już rozgrzałam i przez ostatnie 20 km nic już nie było w stanie zepsuć mojego całkiem przyzwoitego nastroju; nawet konieczność przejechania w Świdnicy przez 30-40centymetrową warstwę lodowatej wody, która zalegała przed i pod wiaduktem na skrzyżowaniu ul. Śląskiej i Słowiańskiej.

Co mnie nie zabiło to mnie wzmocniło! :)

Widoczek ze zjazdu z Sokoła:




Zjazd z Sokoła do Sierpnicy:


Fotki cykane z bramy:




Gradowe zaspy spotykane na trasie do domu:


I niespodzianka na koniec wycieczki:


Samochody, które czekały przed tą "kałużą" ruszyły dopiero gdy przetarłam im szlak:D


Komentarze
mors
| 21:49 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj Fajnie, namiastka zimy. ;)
Ancorek
| 19:59 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj Dziewczyno - żaden żywioł nie jest w stanie Cię powstrzymać. I tak zrobisz, jak Ty chcesz.
k4r3l
| 09:14 piątek, 14 czerwca 2013 | linkuj No było ciekawie, nie ma to tamto ;)
Gozdzik
| 06:25 piątek, 14 czerwca 2013 | linkuj O kurcze dość dużawy ten grad..(ale dzięki niemu kolejna fotka z Głuszycy hi hi hi), a i kałuża niczego sobie :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa hater
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]