avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 53.50km
  • Czas 02:35
  • VAVG 20.71km/h
  • Podjazdy 770m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 18 grudnia 2013 | Komentarze 2


I znów szybko szybciutko z rana, bo na 11 umówionego serwisanta miałam.
Dojazd na Przełęcz przez Michałkową, zjazd chciałam uskutecznić niebieskim pieszym do Glinna, ale mnóstwo lodu na nim, a czasu brak na przekonywanie się kiedy rzekomy lód się kończy. Ostatecznie więc zjazd asfaltem i kostką do Walimia. Gdzieniegdzie trochę lodu na drodze.
Na zjeździe radowałam oczy zaśnieżonymi Karkonoszami, które Cremaster ostatnio ukochał fotografować... nie dziwię mu się wcale :)
Aparatu z domu zapomniałam zabrać.

  • DST 34.65km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 20.18km/h
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 17 grudnia 2013 | Komentarze 1


Powtórka z trasy sprzed kilku dni. Nie ma się nad czym rozwodzić. Wiało zdeczko.



  • DST 44.89km
  • Czas 02:05
  • VAVG 21.55km/h
  • Podjazdy 589m
  • Sprzęt KROSSowy

Piątek, 13 grudnia 2013 | Komentarze 10


Tomi ostatnio odniósł takie samo wrażenie. Pięknie, słonecznie, nie-za-ciepło z rana, ale na początku wiosny tak to właśnie wygląda. Ech... Gdyby to nie był dopiero grudzień to naprawdę powoli zaczynałabym wróżyć koniec zimy!

Dla Dwóch Takich co wczoraj wyśmiali mój widok z okna:P
Jak nie ma mgieł i chmur to z balkonu podziwiam całe pasmo Gór Sowich oraz Ślężę:




A to z dzisiejszej cudownie słonecznej trasy.
Góry Suche:


Góry Sowie:


W dole Niedźwiedzica, wyżej Zamek Grodno, najwyżej Ślęża:





  • DST 60.80km
  • Czas 02:50
  • VAVG 21.46km/h
  • Podjazdy 785m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 12 grudnia 2013 | Komentarze 12


Z braku czasu przed pracą zarzucę ino fotkami i mapką.
Ale czy to jesień, zima, czy wiosna no po prostu dech mi zapiera w piersiach moja okolica niezmiennie :D

Z rana za oknem mgła potężna. Tutaj jej ostatnie tchnienia:




Po chwili już pięknie świeciło Słońce, które towarzyszyło mi do samego Walimia... Tak jak i zresztą śliskie zaszronione/zalodzone/zagołoledzione drogi




A za Walimiem wjechałam w chmury. Pięknie prezentowała się ich pionowa granica:


Jeszcze piękniej przez rzeczone chmury przebijało się Słońce. Jaram się nieziemsko takimi widokami!








Oczywiście jak zawsze o tej porze roku na trasie Walim-Sierpnica zalega śnieg, nawet gdy wokół go już prawie nie ma:


W Głuszycy z powrotem wita mnie niebieskie niebo i piękna panorama zachmurzonych Gór Suchych, zdaje się:



  • DST 49.53km
  • Czas 02:10
  • VAVG 22.86km/h
  • Podjazdy 634m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 11 grudnia 2013 | Komentarze 6


Dzisiejsza wycieczka to taka tam szybka rundka po szosie, co by nie zapomnieć jak się kręci :)



Natomiast weekend spędzony na styku Izerów i Karkonoszy. Sobotnio: śnieżny i wietrzny, niedzielnie: szrenicko-pieszy. Cudownie było!!










No oczywiście, że nie mogła sobie odpuścić w tym pięknym świeżym śniegu...


  • DST 42.43km
  • Teren 8.00km
  • Podjazdy 508m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 5 grudnia 2013 | Komentarze 9


Kurde... wieje dziś zdeczko!

Trasa sprzed dwóch dni już nieszczególnie komfortowo się prezentuje. Zwłaszcza tam gdzie teren się robi bardziej wymagający. Wszystko zalodzone.




W planie była eksploracja kawałka czerwonego szlaku Bystrzyca Górna - Lutomia Górna. Zrezygnowałam jednak z tego planu w obawie przed nieznanym zalodzonym szlakiem. Asfaltem dojechałam do Lutomii Dolnej, gdzie wbiłam na szlak rowerowy R-9 (po części dość fatalnie oznaczony, bez mapy z pewnością pogubiłabym się na tym odcinku kilkukrotnie), który doprowadził mnie z powrotem do Ś-cy.

Plotki głoszą, że szczęśliwe dzieci to brudne dzieci. Wnoszę po minie tego osobnika, że o krowach zdecydowanie nie można powiedzieć tego samego.


I na R-9:











  • DST 48.50km
  • Teren 28.50km
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 4 grudnia 2013 | Komentarze 10

Kategoria Masyw Ślęży


A dziś podwójny bike-test. U mnie pierwszy raz po zakupie konkretny teren. U Toompa po raz pierwszy po zakupie jakikolwiek teren. Ależ to była radocha!!! Cudownie się jeździło. Mimo grudnia i mrozu podjazdy wychodziły nam bardzo przyzwoicie, zjazdy w wykonaniu Toompa i jego Specyka - mistrzostwo świata. Nawet nie zauważałam kiedy mi znikał z oczu. A i ja jestem całkiem zadowolona ze swoich technicznych zjazdów, choć cały czas uczę się czuć hamulce tarczowe i zapobiegawczo dość zjeżdżam.
Ach! Jak było pięknie!!!

Po krótce trasa (mapki absolutnie nie będzie mi się chciało tworzyć) - z Przeł. Tąpadła na rozgrzewkę żółtym podjazd na Ślężę, wieża widokowa, następnie zjazd genialnym czerwonym w stronę Sobótki. Gdzieś pośrodku odbicie na nieoznakowany singielek, dalszy zjazd, dojazd gdzieś do wiaty jakiejś na czerwonym i wspinaczka czerwonym znów w stronę Ślęży. Po morderczym podjeździe zjazd tą samą drogą i kierunek Wieżyca żółtym. Z Wieżycy czarnym niedźwiadkowym okrążamy szczyt i dojeżdżamy na krótką pauzę do Schroniska pod Wieżycą. Tam posiadówka, zabawa z pięknymi psiakami. I w drogę. Tym razem od wschodniej strony bierzemy Masyw Ślęży czarnym pieszym. Jedziemy, jedziemy, jedziemy, przecinamy czerwony pieszy i za chwilę pakujemy się w nieoznakowaną w prawo do góry. Podjeżdżamy nią chwilę i później doznajemy wyśmienitego zjazdu rzeczonym przed chwilą czerwonym. Miodzio! Na końcu zostajemy zrugani przez leśników, ale tak po przyjacielsku chyba :D
Po zjeździe wracamy na czarny i nim dociągamy do Przł. Tąpadła. Tu szybka decyzcja - jeszcze Radunia. Ta trasa już standardową drogą.
Wyśmienicie było!
Dzięki wielkie Tomi za wypad!!!

Spec Toompa prezentuje się pod schroniskiem na szczycie Ślęży:




Tomi na zjeździe czerwonym ze Ślęży:


I po podjeździe czerwonym w stronę Ślęży:


Widoczek z Raduni:


I odpoczywające rowerki:


  • DST 34.65km
  • Teren 5.00km
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 3 grudnia 2013 | Komentarze 5


W Lubachowie wjeżdżam w nieoznaczoną drogę prowadzącą "Do lasu", jakoż głosi tabliczka na drzewie.
A na niej przyjemniutko jak zawsze.




Nie życzyłabym sobie nie wyhamować przed tym "mostkiem"...


Po 5 km docieram do asfaltu objeżdżającego Jez. Bystrzyckie i wracam do domu.

Zaczynam się powoli przyzwyczajać do jazdy bez licznika, choć przyznać muszę, że wielce irytujące jest ogarnianie po powrocie do domu dystansu na gpsies.com :/

  • DST 58.74km
  • Teren 9.00km
  • Podjazdy 695m
  • Sprzęt KROSSowy

Niedziela, 1 grudnia 2013 | Komentarze 18

Kategoria Masyw Ślęży


Chodziły za mną Wzgórza Oleszeńskie od jakiegoś czasu. I jakoś wciąż nie udawało mi się zrealizować tej trasy. Pogoda sprzyjała (mimo upierdliwego wiatru na powrocie), Słońce świeciło, Krossowy czekał na jazdę.
Było bardzo uroczo. Jeszcze nie jestem pewna nowego roweru i nie idzie mi jazda w terenie tak jakbym sobie tego życzyła. Ale niebawem się odblokuję i wtedy będzie jazda! :-)
Niemniej jednak, na tę chwilę, jestem zachwycona z tego jak się prezentuje. Jest o wiele wiele zwrotniejszy od Zaskara - zakręty wchodzą jak złoto, amortyzator chodzi przepięknie, hamulce nareszcie hamują :D
Dupsko boli od twardego jak deska do krojenia siodełka, ale komfort jazdy na nim jest nieporównywalny do tego co było na wcześniejszym "mięchu" (jak go pięknie Toomp nazywał:)).
Nic tylko mieć nadzieję, że pierwsze śniegi póki co jeszcze ominął okolice świdnickie.

W drodze na Przeł. Tąpadła:


Dojazd na Radunię:


I trasa Radunia - Sulistrowiczki przez Wzg. Oleszeńskie: niebieski szlak pieszy:








I już na powrocie do domu:









  • DST 63.27km
  • Teren 8.00km
  • Podjazdy 1031m
  • Sprzęt KROSSowy

Sobota, 30 listopada 2013 | Komentarze 24


Fotki ze specjalną dedykacją dla MORSowego!

W piątek wieczorem, po pracy, odebrałam wyczekiwany niecierpliwie mój nowy sprzęcior.
Radość z jego obecności w mieszkaniu przepotężna!
Jeszcze potężniejszy wnerw związany z próbą wymiany opon z otrzymanych w pakiecie slicków na moje stare dobre terenowe Panaracery. Wpierw nieziemska męczarnia z wyjęciem opony z obręczy. Kiedy po kilkunastu minutach w końcu się z tym uporałam, pewna, że najgorsze za mną, przyszedł czas na poprawne ułożenie nowych opony. Okazało się, że to trywialne w teorii zadanie przerosło mnie totalnie. Po północy w końcu zrezygnowana położyłam się spać. Rano kontynuowałam walkę. Zakończoną klęską. Pojechałam więc z "bijącymi" kołami. Z lekka to frustrujące, ale wyjścia na rower sobie odpuścić przecież nie mogłam z powodu kiepsko założonej opony :D
Kierunek pierwszej jazdy na nowym rowerze (nie licząc testu w Rudawach) szybko się sam wykrystalizował. Jakże by mogło być inaczej? Oczywiście Wielka Sowa. I tak wielkie jak ona sama było moje oszołomienie tym co mnie spotkało za Walimiem.
Niechaj zdjęcia opowiedzą jak genialnie było :-)

Początek asfaltu w Rzeczce:


A to już kolejne atrakcje w terenie:)












A tu Krossowy w pełnej zimowej krasie:)
















A to 10-15 km dalej, za Jugowicami:)



Na szczycie duża grupa świętująca andrzejki przy ognisku sprawiła mi gorącą owację i wyśpiewała specjalnie dla mnie rowerową piosnkę! Niezwykle urocze to było.
Zimowy wjazd na Sowę marzył mi się i obiecałam sobie zrealizować to w tym roku. Najbardziej nie lubię nie dotrzymywać obietnic danych samej sobie więc cieszę się podwójnie z tej wycieczki. Zdecydowanie był to najcięższy wjazd na szczyt. Większość w siodle, część prowadzona, całość zjechana, jedna mała gleba na lodzie przed samą Przełęczą Sokolą.
Po takiej jeździe ciężko cokolwiek mówić o możliwościach terenowych Krossowego. Jechało się jednak wyśmienicie.
Prawie od razu po wyjechaniu z domu zaczęło mnie dość mocno boleć prawe biodro. Podniesienie siodełka o ok. 2 cm zdziałało cuda. Poza tym żadnych nieprzyjemności.
Licznika z Zaskara nie przekładałam więc dystans odczytany z mapki.