avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 51.59km
  • Czas 02:13
  • VAVG 23.27km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Podjazdy 596m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 13 lutego 2014 | Komentarze 14


Bardzo źle mi się jechało tam. Po jednym dniu przerwy wrócił mocny i męczący paszczowiatr. Po opuszczeniu Świdnicy Słońce schowało się za ciężkimi chmurami; jakaś byłam nieprzekonana by kontynuować zaplanowaną trasę. Po dojechaniu do Walimia już wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Jednocześnie podczas opatulania twarzy chustką przehasała przede mną, obok mnie, prawie że po mnie piękna czarna wiewióra. Od razu uśmiech powrócił mi na twarz. Jej zachowanie było tak urocze, że nawet nie chciało mi się wyławiać aparatu. Tylko stałam i podziwiałam uśmiechając się szeroko. Muzyka na full, zapętlenie "Toxicity" System Of A Down (po kilkunastu latach zaatakowały mnie muzyczne wspominki z okresu dojrzewania:)) i jazda w dół, z wiatrem.
Na powrocie tak przycisnęłam, że po zejściu z roweru myślałam, że się wywrócę :D

A tak się kończy bezczelne podglądanie cudzych amorów:







  • DST 57.15km
  • Teren 13.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 18.84km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Podjazdy 530m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 12 lutego 2014 | Komentarze 4

Kategoria Masyw Ślęży


Szybko szybko, w przerwie w pracy dodaję wpis, bo wieczorem, znając życie, już mi się nie będzie chciało do tego siadać.

Chłodniej dziś niż wczoraj. Ale niezwykle uroczo. Tak na dojeździe jak i na samej trasie w terenie, która obfitowała w ciężkie przejazdy.
Nie strome, tylko zasyfiałe błotniście. Ścinacze drzew nie odpuszczą żadnej ścieżce, przez co momentami rzucałam w świat potoki bluzgów, próbują chaszczami okrążać nieprzejezdną dróżkę, którą biegł szlak. Dobrze, że pozostawione na trasie przez ścinaczy gałęzie nie rozpierdzieliły mi napędu, szprych czy innych gadżetów rowerowych.
Ech....
Szukamy pozytywów:
- poranny przymrozek, dzięki któremu przynajmniej z początku trasy po błocie szło jechać;
- dzikość szlaku i mnogość dzięciołów nad głową;
- z rana piękna przejrzystość powietrza, połączona z zaszronionymi polami i zamglonymi dolinami.
Dużo tych pozytywów więc o minusach szybko zapominam :)

(chyba) krzyż pokutny:


Góry Sowie:


Opalanie w piecu jakimś badziewiem potrafi mieć dobrą stronę - pięknie się ten dym prezentował:


Myszołów:


Chwilę za Oleszną, za skrętem w lewo na Sulistrowiczki wbijam na czerwony szlak pieszy:




Gdyby nie zmarznięta ziemia na polu przejazd tej części byłby chyba niemożliwy:


Zaraz potem dalsza część czerwonego prowadzi już lasem:




Po dojechaniu do Przełęczy Słupickiej odbijam na zielony pieszy, na którym warunki do jazdy są już znacznie przyjemniejsze. Jadę kilka kilometrów obok Rezerwatu Przyrody Łąka Sulistrowicka aż dojeżdżam na Przełęcz Tąpadła.






Na trasie podziwiam prawie pionowy (za nic w świecie tego na fotce nie widać) zjazd wzdłuż stoku narciarskiego po zboczu Raduni.
Już niedługo :-)


Z Przełęczy Tąpadła żółtym pieszym docieram do Jędrzejowic skąd już asfaltami przez Wiry wracam do domu.


  • DST 59.70km
  • Czas 02:48
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 54.80km/h
  • Podjazdy 912m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 11 lutego 2014 | Komentarze 3


Owacja na stojąco należy się Lei za zabranie ze sobą aparatu bez włożonej baterii.
No nic, będzie totalny odpoczynek od fotek.
Pogoda dziś zdecydowanie bardziej jesienna od wczorajszej, ale i tak cudo. Droga Rzeczka-Sierpnica wygląda tak jakby niebawem miała znów stać się przejezdną. Git!
Podjazd pod Orła nie poszedł z palcem w zadku, bo mała zadyszka była, ale większych niż ten problemów brak. Też git :)
A teraz do pracy szykować się MARSZ :D




  • DST 47.16km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 20.36km/h
  • Podjazdy 673m
  • Sprzęt KROSSowy

Poniedziałek, 10 lutego 2014 | Komentarze 8


Ależ mi tego było trzeba!
Krótko i na temat - nie ma to jak upocić, umęczyć i uradować się z rana przed pracą.
Niewiele mi do szczęścia potrzeba :-)




  • DST 74.18km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 16.73km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Podjazdy 795m
  • Sprzęt ZaSkarb

Piątek, 7 lutego 2014 | Komentarze 6

Kategoria Masyw Ślęży

Uczestnicy


W miniony weekend nadszedł czas odwiedzin Starowinki w moich skromnych progach.
Wkroczenie przeze mnie w wiek bardziej dojrzały postanowiłyśmy świętować na rowerach (a jakże?!). Staruszka pragnęła zakosztować ździebko górek, ja oczywiście nie wnosiłam żadnych sprzeciwów, bo przecie w to mi graj!
Zdjęcia powiedzą więcej niż sama nieskładna treść pisana.

Po rzucie monetą Starościna pakuje się na Krossa, ja zasiadam na Zaskarze i wyruszamy w świat.
Plan - Radunia.
Może i Ślęża jest wyższa i zaliczana do Korony, ale jednak podjazd na nią żółtym z Tąpadła to nuuuuda okrutna. Radunia jest znacznie bardziej smakowa i różnorodna.
Po drodze zajeżdżamy pod wiatrak w Gogołowie.








Kolejne podjazdy Staruszka łyka bezproblemowo. Niby baba z nizin, ale powera ma :)


Na Przełęczy Tąpadła chwila na odsapnięcie i krótki lans pod drogowskazami i tablicami informacyjnymi, a następnie nareszcie wjazd w teren :)




Na szlaku trochę śniego-lodu, ale jakoś nie udaje mu się popsuć nam podjazdu na szczyt.




Rzut oka w stronę Ślęży:


I ruszamy z powrotem.
Widać po Staruszce jaką radochę sprawia jej jazda po nie-asfalcie. Paszcza pod kominiarką się raduje, kolejne zjazdy i przeszkody praktycznie nie sprawiają problemów. Nauka wystawiania dupska za siodło na zjazdach idzie jak z płatka. Pięknie!






Ale wszystko co dobre musi się skończyć. W planie jest jeszcze wizyta na tamie w Lubachowie a wieczorem jakieś wyjście na urodzinowe piwko więc czas wrócić na asfalt. Po niedługim czasie jazdy atakuje nas paszczo- i bocznowiatr, znienacka oszalały i pragnący nie dopuścić nas w okolice Jeziora Bystrzyckiego. Lekko nie jest, ale nie dajemy za wygraną i po ciężkim boju docieramy do kolejnego celu na trasie:






Teraz czekało nas już tylko 13 km zjazdu z wichrem w plecy więc po jakiś 10 minutach zameldowałyśmy się w domu :P
Git to była wycieczka! Pogoda genialna; nastroje w dechę :)
Dzięki Staruszko :*




  • DST 47.54km
  • Czas 02:03
  • VAVG 23.19km/h
  • Podjazdy 640m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 6 lutego 2014 | Komentarze 7


Czy mój dzień mógł się zacząć lepiej?
Pobudka, troszkę porządków, by StarszaPani wieczorem nie padła trupem z wrażenia nad moją domową gospodarnością :-)
I szybki wypad na rower, by zdążyć jeszcze trochę się zmęczyć i coś zobaczyć przed pracą.
Jakaż była moja radość, gdy w Michałkowej me oczy nawiedziła całkiem urokliwa iryzacja chmur.

Mimo obecności wiosny w duszy i sercu, rzeki wciąż jeszcze skute są lodem:


I sama iryzacja:






A na szczycie Michałkowej ulubiony wrak:




Ok. Nijak się ma ta dzisiejsza iryzacja do tej Jesenikowej, bo tamta była wprost zjawiskowa.
Ale i tak bardzo ładnie się prezentowała.

Dziś również i nadal wiało całkiem nielicho.


  • DST 34.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 24.58km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 5 lutego 2014 | Komentarze 1


Po powtórnym złożeniu Krossa do kupy (ale sobie długo odpoczął przez zimę:), szybciutko wyskoczyłam sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Oczywiście standardowo opony pozakładałam w złym kierunku - już mnie to przestało dziwić. Reszta działa ok.
Wracając zajechałam do serwisu i zakupiłam licznik do Krossowego, co by przestać ściemniać w statystykach :P




  • DST 63.16km
  • Czas 02:43
  • VAVG 23.25km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Podjazdy 756m
  • Sprzęt ZaSkarb

Wtorek, 4 lutego 2014 | Komentarze 2


Postaram się nie marudzić za bardzo, bo jak można dnia 4 lutego narzekać na wiosnę?
ALE - wiatr mnie gnębi i nie wygląda jakby gnębić miał przestać. Dziś tak zgnębił, że do planowanej Andrzejówki nawet nie dojechałam. Nie, że siły brakło, chęci brakło.
Eeee, taki marudny trochę dzień mam.
Ale i tak pięknie było! :)

Spękane Jez. Bystrzyckie i tama w dali:


Docisnęłam jeszcze w drodze do Andrzejówki, pełna nikłych nadziei, do wjazdu w teren zielonego TdG. Czy liczyłam na brak lodu i możliwość liźnięcia Gór Suchych? Owszem.







  • DST 46.22km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.70km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt ZaSkarb

Poniedziałek, 3 lutego 2014 | Komentarze 2


Dziwna, jak na mnie, dziś trasa była. Nie ten kierunek, nie ten profil wysokościowy co zazwyczaj :D
Ale miałam do załatwienia rano sprawę na os. Zawiszów. Skoro więc mnie już tam wywiało to postanowiłam nie wracać w stronę gór - zwłaszcza, że od 13:00 praca mnie czeka - tylko pognać w stronę płasko-pagórkowatą. Daje popalić taka intensywna jazda kiedy to człowiekowi wydaje się, że jedzie po płaskim i wszystkie podjazdy (które są króciutkie, ale ilościowo na pęczki) bierze na ciężkich przełożeniach na stojaka :)
No no no - trening pierwszorzędny. A i trasa sama w sobie interesująca, głównie ze względu na jej inność.
Nie wspominając już za dużo o pogodzie tak bardzo wiosennej, że paszcza bez mego udziału się przez drogę całą radowała.

Błotny łącznik Kalno-Gołaszyce. W oddali kopalnia (zdaje się) granitu w Gołaszycach.


Droga do Śmiałowic.


I już po drugiej stronie 35-tki, przed Zebrzydowem.


I nawiązując fotograficznie do naszej rozmowy z Ryjkiem na temat sprzętu do przemiału starych badyli:





  • DST 70.69km
  • Czas 03:37
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Podjazdy 999m
  • Sprzęt ZaSkarb

Niedziela, 2 lutego 2014 | Komentarze 5


A odnalazłam rzeczoną na Przełęczy Jugowskiej i w jej najbliższych okolicach.
Dziwna dziś pogoda, szaro i ponuro na niebie. I zimniej niż wczoraj, choć to może tylko moje odczucie spotęgowane tym, że na Przełęczy Jugowskiej rzeczywiście zawsze dużo dłużej niż gdzie indziej w okolicy, na podobnej wysokości, utrzymuje się zima (choć z drugiej strony Jugowska jest na wysokości 805 mnpm, gdy tymczasem Sokola i Walimska już na ino 754 i 755).

Zmarzłam dziś, zmarzłam porządnie, choć po zeszłoweekendowej ekstremalnie mroźnej wycieczce po Jesenikach słowa "zimno" i "marznąć" nabrały dla mnie zupełnie nowego znaczenia :P

Na dzień dobry rzut oka w kierunku Gór Sowich:


Na Przeł. Jugowską jadę przez Kamionki. A w Kamionkach przez drogę przebiegają mi trzy muflony. NARESZCIE!!! Tyle razy zazdrościłam ich Cremasterowi, i w końcu i mnie udało się je sfotografować. Choć fotka fatalna, nieostra i niemrawa, bo trochę mi uciekły w popłochu, to jednak napawa mnie dumą i radością :-)


I dalej w kierunku przełęczy; śniegu coraz więcej i zaczyna się pojawiać lód na drodze:




Na przełęczy tłumów nie ma. Zdaje się, że wyciąg w tym miejscu nie pracuje aktualnie:




Z Jugowskiej zjeżdżam w stronę Jugowa, Sokolca i Przeł. Sokolej. Pierwsze 1,5 km to katorga i "zjazd" z prędkością w okolicach 5-10 km/h, z nadzieją, że nie przypłacę tego paskudną glebą.




Dalej było już tylko lepiej.
W Rzeczce, na zjeździe dopadł do mnie wilczur. Leciał na równi ze mną ujadając zaciekle kilkaset metrów. Nieprawdopodobnie zaskoczyło mnie gdy zerkając na licznik zobaczyłam 50 km/h a jego wciąż obok. Błagałam niebiosa tylko o to by zaraz przede mną nie wyrosła jakaś zamarznięta plama na drodze :D