avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 70.90km
  • Czas 03:42
  • VAVG 19.16km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt KROSSowy

Niedziela, 7 lutego 2016 | Komentarze 2

Uczestnicy


Po powrocie dzień wcześniej do domu nie wydawało mi się by mnie wielka chęć na jazdę następnego dnia naszła. Zwłaszcza, że zapowiedzi wiatrowe nie pozostawiały złudzeń - prawdopodobnie będzie gorzej niż w sobotę...
Jednakże z nadejściem wieczora zaczęło mnie coś nęcić. Myślę sobie - jeśli Radzior da się namówić to nie będzie odwrotu. Raczej z nikłą nadziają na zgodę z Jego strony ślę smsa o treści mniej więcej: "Andrzejówka?". Odpowiedź: "O matko! :)" mówi mi wszystko. Nie będę jutro sama :-D i tak też się dzieje.
Od razu po wyjściu rano z domu czuję wicher. Wiem, że z każdym metrem w pionie do góry będzie coraz gorzej. Po spotkaniu ustalamy, że jedziemy dopóki ma to sens. Jak się przestanie chcieć - zawracamy. O dziwo chce się do końca, choć ostatnie kilka kilometrów podjazdu. Gdzieś od Rybnicy Leśnej do schroniska to halny jakich mało. Prosto w paszczę. Nie wiem jakim cudem utrzymaliśmy się na rowerach. Bo tak mnie jak i Radzia kilkukrotnie prawie zrzuciło bocznym podmuchem z roweru. Ale udało się!!
A satysfakcja z Opata na górze - nie do opisania!!! :-D

Pędzi na spotkanie... oczywiście na golasa ;)


Chroniąc się przed paparazzi.

(fot. Cre)

I na górze... gdyby zdjęcie mogło pokazać jak szalenie wymęczył nas ten podjazd. Chyba nigdy nie był trudniejszy. Ale uśmiech jest - bo ból czasem sprawia wielką frajdę.


Takie absurdy najlepiej realizować wspólnie. Dzięki!




  • DST 71.40km
  • Czas 04:01
  • VAVG 17.78km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt KROSSowy

Sobota, 6 lutego 2016 | Komentarze 1

Uczestnicy


Spotykamy się w Świdnicy. Cre, Psor, Ryjówka i ja.
Pogoda od rana wyśmienita, choć czuć, że i tego dnia wiatr może porozdawać trochę karty.
Nic tam... najwyżej się będziemy wlec.
Ruszamy i zaraz po wyjeździe ze Świdnicy staje się jasne, że łatwo nie będzie. Tam będziemy się odbijać co chwilę od wietrznych ścian, a w drodze powrotnej popędzimy jak błyskawice. Tak się dzieje. A wszystko w atmosferze zupełnego luzu, bez spiny, ciesząc się pierwszą tego roku wspólną jazdą i Słońcem (a czasem nawet kawałkami Zimy).

W pierwszej kolejności standardowym dojazdem lecimy nad Jezioro Bystrzyckie. Tu Ryjek stwierdza: "zaczyna się dla mnie rewir zdjęciowy" :) I rzeczywiście - nie zliczę ile fotek w tym miejscu już natrzaskałam i nawrzucałam na bloga do tej pory :-)
No i Cre krzyczący nogami - WIOSNO! NADCHODŹ!!! :P


Z drogi wokół jeziora zjeżdżamy do Michałkowej i wpierw lekkim nachyleniem, ale narastającym z każdym kolejnym metrem, wleczemy się prosto do Glinna, do knajpy o dźwięcznej nazwie Bełty.





(fot. Radzio)

W Bełtach spędzami miło czas nad opowieściami co kto gdzie i jak wyczyniał w okresie zimowym. Jakie ma plany na ten. Klasyczne dysputy pierwszego spotkania sezonu...
Po wyjściu z knajpy atakuje nas chłodek. Całe szczęście od razu czeka nas ok. kilometr podjazdu Glinno - Walim. Idzie się rozgrzać. A zyskane ciepło można stracić na zabawie w śniegu :)



(fot. Ryjek)

Zjazd do Walimia i stąd najmocniejszy tego dnia podjazd: Walim - Grządki. Kawałek konkretnej szosy, którą na samej górze pokrywają resztki śniego-brei.




Zjazd do Sierpnicy i chwila zadumy na przystanku... Nikomu nie chce się już pakować do Andrzejówki. Ale i jeszcze nie pora na powrót do domu. Propozycja - kamieniołom nad Głuszycą. Propozycja zostaje przyjęta optymistycznie i czym prędzej zrealizowana.

Na zdjęciu ruiny budynków przemysłowych niedaleko nieczynnego już kamieniołomu melafiru (standardowo dla tego kruszca - błoto obok kamieniołomu ma charakterystyczny czerwono-brunatny kolor).





(fot. Ryjek)



Bawiłam się tego dnia wyśmienicie! Dziękuję Wam!!
Teraz (10 dni później) za oknem jesiennie-szaro, z nieba sypie się śniegodeszcz.. Nie marudzę. Stwierdzam fakt. I czekam na wiosnę :)




  • DST 22.20km
  • Czas 01:03
  • VAVG 21.14km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt KROSSowy

Piątek, 5 lutego 2016 | Komentarze 0


Odpowietrzanie hamulców zdecydowanie nie przyniosło oczekiwanych efektów.
Będę musiała sama do tego przysiąść i cierpliwie nauczyć się pracować z Królewską Krwią magurową :)




  • DST 75.50km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.61km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 1050m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 3 lutego 2016 | Komentarze 0


Jechało mi się dziś bardzo źle. Wiatr jakoś prawie cały czas przeszkadzał. I chyba nie wymyślam - głupio boczny się zrobił. Pół drogi walczyłam z bólem brzucha. Zdarza się. Ale jakoś dziś to po prostu nie był mój dzień.
A!! Jest pozytyw :) Lis gapiący się na mnie (z wzajemnością) z odległości dwóch metrów ...
Zjazd z Przełęczy Jugowskiej do Sokolca to mordęga. Tego co tam jest na drodze już nie można nawet nazywać asfaltem.






  • DST 69.80km
  • Czas 03:24
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 2 lutego 2016 | Komentarze 3


Postanawiam sprawdzić co słychać na podjazdach w Górach Sowich.
Słychać wiatr, trochę lodu i moje paskudnie zapowietrzone hamulce, za które czas najwyższy się zabrać!

Kościół w Sierpnicy.


Najulubieńcze kilkanaście metrów w najbliższych okolicach. Za każdym razem jak przejeżdżam przez to miejsce dech mi zapiera z wrażenia!


A po kilku chwilach jest już tak:





  • DST 32.50km
  • Czas 01:25
  • VAVG 22.94km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt KROSSowy

Poniedziałek, 1 lutego 2016 | Komentarze 0


Przyszły ferie i 2 tygodnie wolnego czasu, który zaplanowałam w zdecydowanej większości poświęcić na rower i książki.
Jako, że piszę to 14 lutego mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że plan udało mi się całkiem nieźle zrealizować :)




  • DST 10.90km
  • Czas 00:33
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt KROSSowy

Piątek, 8 stycznia 2016 | Komentarze 4


Styczeń przywitał mnie z początku potrzebą odsapnięcia po mocnym grudniu. Ukończona Rapha500 może nie dała mi jakoś mocno w kość, ale delikatny przesyt rowerowy poczułam. Poza tym pogoda jaka przyszła wraz z nowym, 2016, rokiem nie zachęcała mnie do ruszenia tyłka z domu. Odpoczywałam więc przez pierwsze 2 tygodnie. Zaczęłam biegać (fatalny pomysł), wybyłam w góry na piechotę, dużo czytałam, pracowałam.
Druga połowa stycznia to coraz większa potrzeba jazd, której nie mogłam zrealizować ze względu na natłok obowiązków zawodowych. Te 2 tygodnie przed feriami dały mi popalić, ale przyniosły tonę satysfakcji. Kto by pomyślał?! :)
Przez 2 ostatnie tygodnie stycznia nie robiłam właściwie nic poza pracowaniem i chwilami odpoczynku. W sobotę, 23.01, zrobiłam 30 km piechotką w bardzo zimowych Górach Sowich.
I tak wyglądał styczeń. Rowerem wyłącznie do i z pracy (czyli łącznie ok. 4 km, których nawet nie rejestrowałam w żaden sposób) i jedna trasa dom-Mama-dom.
Pozwoliło mi to mocno zatęsknić za dwoma kółkami.

Tym samym witam wszystkich w 2016 roku :-)



Mam nadzieję, że uda mi się teraz powoli dodać zalegające mi powoli na kupce wpisy lutowe.


  • DST 6.90km
  • Czas 00:20
  • VAVG 20.70km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 31 grudnia 2015 | Komentarze 0


Myślałam, że mi się chciało - błąd. Myślałam, że nie wiało - większy błąd. Wróciłam zatem pod kocyk, do kawki i opowiadań Kinga.
A później były Gwiezdne Wojny z Kubim. Też super ;)




  • DST 83.50km
  • Teren 12.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 16.70km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Podjazdy 1503m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 30 grudnia 2015 | Komentarze 3

Uczestnicy


Stravowe wyzwanie Rapha Festive 500 polegające na przejechaniu 500 km od Wigilii do Sylwestra ukończone dzień przed czasem.
Nie było lekko, ale było jakże wspaniale!
Pogoda dopisała, choć wiatru mogłoby być ciut mniej. Ale co ja się będę czepiać?! O tej porze roku to u nas mogłyby być śnieżne zaspy półmetrowe wstrzymujące mnie przed wyjściem z domu :D
Wielkie dzięki dla Cre, który wspierał mnie podczas dwóch wypadów!!!

Dziś jeździliśmy już bardzo spokojnie i delikatnie. Bez spiny i ciśnięcia na podjadach.
No i udało się zgarnąć Wielką Sowę na koniec roku, mimo że w planie na dziś jej nie miałam (znów dzięki dla Radzia:))

Czas na kąpiel, dlatego dzisiejszą opowieść przekażą zdjęcia...

Piękna Michałkowa.


Nareszcie jakieś zalążki Zimy na horyzoncie.


I znów udaje się załapać na piękną warstwę inwersyjną, z której wyłania się Ślęża.


Na Szczycie.


W drodze do Schroniska. Schr. Sowa zamknięte, Orzeł przyjmuje do jutra do 16:00 z otwartymi ramionami!




Zjazd asfaltowy przez Sierpnicę i Kolce do Głuszycy nie wychłodził nas. W końcu zaczynamy odnajdywać najbardziej komfortowe odzienie na mrozy. Z Głuszycy kierunek - stary kamieniołom.




BOMBA dzień!!!




  • DST 85.40km
  • Czas 04:06
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 29 grudnia 2015 | Komentarze 3


Nie szło mi dziś.
Choć głowa jechać chce to nogi odmawiają posłuszeństwa.
Radochę jednak miałam wielką z daaaawno nieodwiedzanych miejsc.