avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 80.43km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 14.45km/h
  • VMAX 62.90km/h
  • Podjazdy 1840m
  • Sprzęt KROSSowy
Złote Kowadło (989 mnpm) i bialski Rudawiec (1105 mnpm)

Sobota, 18 października 2014 | Komentarze 17


I dwa kolejne szczyty Korony Gór Polski rowerem zdobyte :-)

Na weekend zaproszenie mieliśmy do Polanicy-Zdroju. Z największą przyjemnością z niego skorzystaliśmy, na sobotę planując sobie jakieś zacne trasy. Kuba, jak to Kuba, celuje w zjazdy więc obiera kierunek na Kouty nad Desnou, które nie wyglądają jakby mu się miały w najbliższym czasie znudzić. Ja postanawiam skorzystać z obranego przez niego kierunku i samochodem zostaję dowieziona do Zulovej. Tu rozłączamy się na czas jakiś. Z Zulovej wyruszam późno, bo dopiero w okolicach południa podążając w stronę Kowadła - najwyższego szczytu gór Złotych. Nie znam tych tras zupełnie, ale ogarnięcie się w przestrzeni idzie mi tego dnia nad wyraz dobrze.

Z Zulovej jadę ścieżkami rowerowymi, które idą równolegle z niebieskim szlakiem pieszym. Po drodze podziwiam Wodospady Srebrnego Potoku.




Dalsza trasa prowadzi mnie wpierw urokliwym, świetnie utrzymanym i niedostępnym dla aut leśnym asfaltem, który po kilku kilometrach przechodzi w szuter, by ostatecznie stać się porządnym pół-przejezdnym górskim szlakiem. Po drodze mijam Pod Chlumem, Pod Kovadlinou, Pramen Peklo (gdzie żegnam się ze szlakiem rowerowym i wkraczam na niebieski szlak pieszy, który prowadzi mnie do zielonego pieszego i dalej na sam szczy Kowadła) i Sedlo Peklo. Końcowe kilkaset metrów przed szczytem to huśtawka z rodzaju idę/jadę/idę/idę/próbuję-jechać-ale-mi-się-nie-udaje. Może gdyby te korzenie nie były mokre to więcej by weszło w siodle, ale to nic. Warto było, choć sam szczyt zupełnie nieatrakcyjny,








Na szczycie dumam przez chwil kilka nad tym co dalej. Wodzenie palcem po mapie w domu to jedno, a w trasie już często sam szlak weryfikuje nasze uprzednie zamierzenia. Widzę co się dzieje na zielonym pieszym i dochodzę do wniosku, że kontynuowanie drogi nim do samego Rudawca może się dla mnie okazać zgubne. Modyfikuję plany. Zjeżdżam zielonym do Bielic. Zjazd - perełka. Krótki ale bardzo treściwy. Mniami!




W Bielicach postanawiam wpakować się na czerwony szlak rowerowy, który okazuje się być szutrókką pnącą się przez kilka kilometrów powoli i nudnawo do góry.


Nagle docieram do asfaltu, patrzę, przecieram oczy. Ej! Przecież ja tu już byłamw  tym roku. Przypomina mi się jak zjeżdżaliśmy tędy z Bogdano i Zibim na Borównowej wycieczce lipcowej. Nie spodziewałam się, że byłam wtedy aż tak blisko Rudawca. Po 300 metrach asfaltu docieram do precinki, która po kolejnych kilkuset metrach wysadza mnie na zielonym pieszym. Stąd już rzut beretem na kolejny szczyt Korony Gór Polski - najwyższą górę Bislkich - Rudawiec. I tu końcówka to prowadzenie roweru. I to warto, bo zjazd tą samą trasą znów jest przepyszny :-)


Na zjeździe przemiły dla oka widok na Masyw Śnieżnika.


I teraz czeka mnie kolejna perła - kilka kilometrów przepięknego singla zielonym pieszym, wzdłuż granicy, do Przełęczy Płoszczyna, wśród krzewów jagodzinowych. Ależ to wyśmienity kawał terenu! Mieliśmy tędy jechać właśnie podczas lipcowej wycieczki, ale zrezygnowaliśmy z tego ze względu na deficyt czasu. Ale teraz już doskonale rozumiem Zbyszkowe rozpływanie się nad tym szlakiem :-)


Na Przeł. Płoszczyna nie mogę odmówić sobie Holby choć dociera do mnie, że przed zmrokiem najprawdopodobniej do Polanicy nie dojadę. To nic. Holba w promieniach Słońca smakuje wybornie.
Z Przełęczy niebieskim rowerowym, przez Przełęcz Staromorawską i Nową Kamienicę docieram Klecienka. Tu kończy się zabawa z terenem. Czeka mnie jeszcze ok. 6 kilometrów podjazdu asfaltowego na Przełęcz Puchaczówka.




Z Puchaczówki szybki zjazd przez Idzików do Bystrzycy Kłodzkiej, po opuszczeniu której raduję oczy ślicznym zachodem Słońca.


Na koniec czeka mnie jeszcze 15-20 kilometrów jazdy do Polanicy-Zdroju, wpierw w szarówce, później zupełnej ciemności. Jestem na to przygotowana, a jedzie się wyśmienicie.
Wieczorem niestety czuję, że zaczyna się do mnie dobierać choroba. Gardło boli, głowa boli. Liczę na to, że noc pomoże mi się z tego załamania wykaraskać bez ofiar.



Komentarze
birdas
| 15:17 piątek, 24 października 2014 | linkuj Jeździsz bez SPD w lesie ... ? - ja bym się nie odważył. Już sobie wyobrażam na dużej prędkości jak noga spada z pedałów na jakimś korzeniu czy kamieniu. :/ Lub sytuację kiedy trzeba przeskoczyć jakąś przeszkodę, która się pojawiła "znikąd". Uhhhhh ... .
Emi | 15:08 piątek, 24 października 2014 | linkuj Fajny bodziec, nie? :-)
Aniu - póki co zamierzam ograniczyć się do szczytów, na które da się wjechać rowerem (w całości lub w zdecydowanej większości - jak ostatnie Kowadło i Rudawiec). O Szczelińcu czy Rysach w ogóle nie myślę, bo podejrzewam, że nie będę wariować i takie szczyty po prostu sobie odpuszczę, bo to mocny przerost formy nad treścią.
Na tę chwilę bardzo intensywnie rozmyślam nad Kłodzką Górą, Skopcem i Wielką Kopą, potem Biskupia Kopa w Górach Opawskich. Dodatkowo zahaczę na pewno o Borową w Górach Wałbrzyskich, bo - choć w Koronie majaczy Chełmiec - to właśnie Borowa jest najwyższym szczytem tychże gór.
Myślę, że w przyszłym roku chętnie zorganizowałabym jakiś dłuższy wypad w Beskidy z głównym celem w postaci wspinaczki na najwyższe szczyty Beskidów właśnie.

Zabawę w zdobywanie Korony traktuję z przymrużeniem oka, nie jest to dla mnie żadnym priorytetem. Nigdzie mi się nie spieszy. Ale po ostatniej cudownej wycieczce w G. Złote i Bialskie wiem, że taki bodziec w postaci "muszę wjechać na tę górę więc jadę gdzieś-tam" działa cuda jeśli idzie o poznawanie nowych szlaków.
anamaj
| 12:04 piątek, 24 października 2014 | linkuj Dzisiaj sobie pomyślałam, że dobrze mieć jakiś bodziec, który zmobilizuje do dalszych wyjazdów. I takim bodźcem może być zdobywanie Korony Gór Polski. Zaczynam się w to bawić :) Jak planujesz zdobywać górki typu Szczeliniec ?
Emi | 08:27 piątek, 24 października 2014 | linkuj I ja w planie miałam pierwotnie wizytę na Smreku, ale podczas jazdy plan uległ małej modyfikacji i ostatecznie nie zjechałam z Kowadła na czeską stronę. Zostawiłam sobie zatem Smreka na następy raz :-D
cerber27
| 08:11 piątek, 24 października 2014 | linkuj Mało brakowało a również kręcilibyśmy w Bialskich w ten weekend, tyle że miałem plan na Czernice i Smrek, niestety nie wyszło :( Jeżeli dobrze kojarzę to jechałem tym singlem z Rudawca ze Zbychem kilka lat temu jak wybraliśmy się za wyścigiem Sudety MTB Challenge, faktycznie był wyborny!:) Pozdrawiam
lea
| 17:55 wtorek, 21 października 2014 | linkuj Bożenko - wracaj zatem w teren czym prędzej! I trochę masz racji - póki co nie rozchorowałam się na całego choć przyznać trzeba, że słowo "zdrowa" też jakoś niezupełnie do mnie pasuje :-)

Zbychu - oj podzielam podzielam. Jestem przekonana, że niejednokrotnie jeszcze zawitam w Górach Złotych/Bialskich, bo jest tu gdzie się pobawić!

Greger - po tym co wyprawiasz na rowerze ostatnio jakoś nie czuć zimy ;-)

Aniu - no kurcze, a mi od mniej więcej 16:00 było coraz zimniej. Nawet podjazd pod Puchaczówkę jakoś nieszczególnie mnie rozgrzał. A zjazd do Bystrzycy to już małe piekiełko było. Zdecydowanie niedobrze przygotowałam się odzieżowo na tak późny powrót.

Grzesiu - całej zdobywać absolutnie nie zamierzam. Póki co w Sudetach zostały mi do zdobycia 3 szczyty - Skopiec w G. Kaczawskich, Kłodzka Góra w G. Bardzkich i Wysoka Kopa w Izerach. W przyszłym roku zamierzam się rozprawić z każdym z nich, a szczytu Wysokiej Kopy będę szukać do upadłego :-D A reszta? Co się da to spróbuję zdobyć, ale roweru na plecach na szczyt Rysów wnosić na pewno nie będę.

Lutra - a z tym spokojem to różnie bywa :-P

Rambo - nie ma mi czego brakować. W porównaniu do jazdy bez spd to w nich przejeździłam może 1 promil czasu, a raczej zdecydowanie mniej. Póki co na pewno nie zamierzam do nich wracać. Dobrze mi bez tego.
ramborower | 17:30 wtorek, 21 października 2014 | linkuj Lea- jak z SPD ? - pytam, bo w lesie regularnie już robię fikołki i zastanawiam się czy nie zrezygnować i powrócić do zwykłych ?
Nie brakuje Ci SPD ?
lutra
| 08:03 wtorek, 21 października 2014 | linkuj Razem z jesiennymi barwami spokój zagościł w Twoich opowiadaniach :).
Miło się je również ogląda. Jak zwykle odlot.
alouette
| 17:02 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Emi, Ty nigdy nie chorujesz- więc myślę, że pewnie i tym razem rozprawiłaś się z choróbskiem:)
grzess
| 16:47 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Piękne jesienne widoki. Planujesz zdobyć całą Koronę Gór Polski? ;)
anetkas
| 16:26 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Zazdroszczę widoczków :)
anamaj
| 14:09 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Też bardzo miło wspominam singielek w kierunku Płoszczyny. W niedzielę widzieliśmy te owieczki, ale dosyć daleko. Za to z bliska mieliśmy stado byków. Piękny zachód słońca. Widziałam go na zjeździe z Zieleńca do Dusznik. Noc była taka ciepła, że nie chciało się do domu wracać.
Greger
| 13:47 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Rudawiec, czyli po czesku Polska Góra, kojarzy mi się raczej z biegówkami niż z rowerkiem :). Te Schengeny i Pralinky jednak działają z coraz większą mocą na głowę, czyli zima się zbliża. Świetna trasa, pozdrawiam!
z1b1
| 12:20 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Ciesze się że podzielasz moją opinię zielonego graniczniaka do z Rudawca do Płoszczyna. Szlak idealny dla wielbicieli technicznych singli z świetną,szybka końcówką do Płoszczyna. W lipcu było mało czasu na eksplorację tych szlaków, teraz sama widzisz że warto tam jechać. Jeśli chodzi o Kowadło, to na szczyt ciężko wjechać, a zaliczyć go zawsze warto. Super wyprawa w przyjemne do jazdy i zwiedzania Góry Bialskie :) Pozdro!!!
alouette
| 12:03 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Piękne to ostatnie zdjęcie :) super wycieczka:) mnie ostatnio bardzo brakuje mi ostatnio terenu...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iegdy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]