avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 167.67km
  • Teren 20.00km
  • Czas 09:03
  • VAVG 18.53km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Podjazdy 2717m
  • Sprzęt KROSSowy

Sobota, 8 marca 2014 | Komentarze 16

Uczestnicy


Piwo otwarte, zatem mogę coś napisać.
Pisaniny jednak będzie mało, bo powoli acz skutecznie zaczyna się do mnie dobierać Morfeusz a ja chyba nie będę mu się za długo opierać.
Cóż ja mogę prócz zdjęć i mapki?!
Mogę napisać, że - jak to zawsze z Wami bywa - było cudownie. Zakwasy na policzkach powstałe na skutek szalonej ilości śmiechu (pytanie Anki zadane Zbychowi i Bogdanowi (oraz wyobrażenie odpowiedzi na nie) będzie mi się śnić po nocach:))).
Trasa, choć krótka, to fantastyczna.
Zdecydowanie warto było pyknąć te 130 km dojazdów by spędzić z Wami ten dzień!!

Z domu wyruszam ok. 6 rano. Po kilku kilometrach zaczyna świtać, wschód Słońca tego dnia nie powalił na kolana, jednak był niezwykle uroczy:








Mróz puszcza chyba gdzieś po 50 km. Po takim czasie jestem bliska hibernacji.
Granicę przekraczam za Mieroszowem, kierując się w stronę Adrspach, podziwiając północną granicę Adrspassko-Teplickich Skał.






Z ekipą spotykam się w Trutnovie. Chwilę oczekiwania wykorzystuję na wygrzewanie się jak żmijka w promieniach Słońca. Wpierw dociera rowerem Bogu, niedługo po nim samochodami dojeżdża pozostała ósemka. Po chwili zaczynamy się kierować w stronę podjazdu do Rychorskiej Boudy - naszego pierwszego (i właściwie jedynego konkretnego:) celu tego dnia.






Na ostatnich kilkuset metrach przed szczytem (1001 mnpm) na szlaku zratrakowane resztki śniegu, który teraz jest już ino lodem. Lekko nie jest, ale udaje się przejechać i radośnie dotrzeć do Boudy i Karkonosza :)


W przerwie kupa śmiechu i walki z chłodem. Po posiadówce jazda w śnieg!


Świetna panoramka Karkonoszy:


Później... później? Nie wiem. Bunkry później.














Przed Trutnovem odłączamy z Cyborgiem od reszty. Kilka kilometrów jedziemy razem, ale szybko i my musimy się pożegnać, każde zmierzając w kierunku swojego domu.
Ja pokonuję granicę przejściem pieszym Petrikovice-Okrzeszyn. W Uniemyślu nieszczególnie inteligentnie pakuję się w teren (dość szybko kojarzę go z zeszłorocznego naszego wypadu trutnovskiego). W końcu docieram nim do asfaltu za Chełmskiem i już szosą realizuję podjazd na Przełęcz Chełmską. W tym momencie dopada mnie kryzys, który trzyma do Unisławia Śl. Potem już jedzie mi się b. dobrze (czyżby efekt zjazdu?:)

Koniec opowieści.
Jeszcze raz dzięki za ten dzień. Będzie co wspominać:)




  • DST 33.17km
  • Czas 01:20
  • VAVG 24.88km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Piątek, 7 marca 2014 | Komentarze 4


Mimo, że po powrocie za oknem nadal szarówka, to sama świadomość podejmowanej przez Słońce walki raduje mnie i urzeka!






  • DST 41.17km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.11km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Podjazdy 638m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 6 marca 2014 | Komentarze 3


Z rana porządne mgły nawiedzały moje okolice. Poczekałam do 10 i dłużej czekać nie mogłam, bo zdążyć coś zakręcić się chciało przed pracą; wpakowałam się więc z rowerem w tę jesienną aurę.
Wyjątkowo dziś chłodno, jak na tę wiosenną zimę.

Widok w kierunku Modliszowa:


Obrót za siebie i rzut oka na podjazd z Dziećmorowic w stronę Nowej Wsi i Zagórza:


I na końcówce zjazdu, zaraz przed Zagórzem:


JESIEŃ dziś na całego!




  • DST 62.70km
  • Teren 13.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Podjazdy 1080m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 5 marca 2014 | Komentarze 9


... przed pracą, z glebą w pakiecie :)

Na niebieskim szlaku Glinno-Przełęcz Walimska sporo błota, ale generalnie git.


Srebrna droga aż do Toompowej odnogi wolna od śniegu i prawie bezbłotnista,




Toompowa droga również czyściutka, choć coraz mocniej zryta przez ciężki sprzęt.






Końcówka podjazdu na sam szczyt jeszcze dość mocno zalodzona, w jednym miejscu byłam zmuszona zejść z roweru i wskoczyć na jagodziny, bo iść po tym nie szło. Ale to tylko krótki kawałek, zaraz znów można się pakować na siodło.




I wjeżdżam w czerwony pieszy w stronę Schr. Sowa i Orzeł. Prawie cały przejezdny (tylko początek wygląda ciut niezachęcająco), choć błota na nim po pachy.


Na zjeździe właśnie w stronę Sowy zaliczam glebę. Nie na lodzie - to by było zbyt oczywiste, tylko przy próbie ominięcia go. Wjeżdżam na skarpę nad lodem, po chwili widzę, że za stromo i za wysoko by z niej zjechać więc co? Razem z rowerem z niej zlatujemy. Podczas lotu przez chwilę przyszło mi do głowy, że mogę to przypłacić złamaniem, zaraz potem zaczęłam się martwić o rower - psychopatka! :P Ani mnie ani jemu nic się nie stało. Upadek na cztery łapy :)

Pogoda dziś bajeczna choć przejrzystość słabiutka.
Czas do pracy.




  • DST 33.11km
  • Czas 01:25
  • VAVG 23.37km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Wtorek, 4 marca 2014 | Komentarze 5


Czyżby panująca dziś jesień zapowiadała rychłe nadejście upalnego lata? ....




  • DST 111.13km
  • Teren 21.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Podjazdy 1447m
  • Sprzęt KROSSowy

Niedziela, 2 marca 2014 | Komentarze 13

Uczestnicy


Większo-ekipowy sezon rowerowy rozpoczęty :P I to z przytupem. Bo to niby jeszcze się zima nie skończyła a Ryjówka zasypuje nas z uśmiechem setkami po górach. No Panie Ryjku - któż to widział?! Nie nie nie, nie marudzę, raduję się i cieszę po dziecięcemu, że nadszedł czas naszych rowerowych spotkań,
To był świetny wypad w doborowym towarzystwie.
Humory dopisywały, kondycja u wszystkich piękna (to na pewno koniec zimy?!!!), trasa Ryjkowa bajeczna. I nawet na trochę zimy nam się udało załapać. I nawet na spotkanie z Januszem zdążyliśmy. I na pociąg udało się dotrzeć na czas (ukłony do samej ziemi dla Ani!!!).
Teraz czas na spanie. Nie, najpierw na kąpiel. Dla dobra mojego małżeństwa :)
Więc szybkie zdjęcia i wypad z kompa.

Do Kłodzka docieram szynobusem o godz. 9. Na dworcu poznaję nową rowerową duszę - Tomka.
Ruszamy w drogę. Od początku mocne tempo, ale inaczej być nie może, bo w Lądku niecierpliwie przebiera nogami w oczekiwaniu na nas Zbychu :)
Docieramy na miejsce i już w pełnym, sześcioosobowym składzie ruszamy w świat:




Prawie na Przełęczy Dział (czy na Suchej??:) gdzie niestety musi nas opuścić Tomek.


Widoczek na Masyw Śnieżnika:


Feniks chyba usłyszał, że gdzieś leją piwo, bo pędził na złamanie karku... sorki - barku :P






No i dojeżdżamy do jakiejś nowej drogi leśnej o zacnym nachyleniu. Ryjek zaczyna się ślinić na sam jej widok. Wiele czasu nie potrzeba a już chłopaki mkną pod górkę :)




Trochę im pozazdrościliśmy tych kilku spalonych kalorii więc czym prędzej pomknęliśmy za nimi.


Dalej już przestaję myśleć o czymkolwiek innym jak obiad...








Mój ulubiony Aniny uśmiech!






W następnej kolejności po którymś tak podjeździe docieramy do Kopalin (poradziecka kopalnia uranu w pobliżu Kletna, działająca w latach 50tych XX wieku; penetracja tych okolic miała jednak miejsce już w średniowieczu), gdzie spotykamy Januszka i z największą przyjemnością zostajemy przez Niego oprowadzeni po kopalni chłonąć wiedzę co najmniej tak szybko jak podjazdy:)


Jak Janusz stwierdza - w dawnych czasach (co ma miejsce do dnia dzisiejszego) piwo było pite w celach zdrowotnych; no bo po cóż by innego?! :D




Grrrrr.....




Po odwiedzinach w kopalni nadszedł czas na oczekiwany popas. Szybki szybciutki, bo muszę zdążyć wrócić do Kłodzka na szynobus. Okazuje się, że trochę przegięliśmy z szacowaniem czasu więc ostatnie 30 km z haczykiem to istna walka z czasem. Aniu - pokłony do ziemi i podziękowania dla Ciebie za ten sprint w drodze powrotnej. Bez tych zmian pewnie bym się nie wyrobiła. Piękną masz kondychę!!!
Dziękuję wszystkim za ten wspaniały dzień.
Oby następny nastąpił jak najszybciej!


Mapkę pozwolę sobie niebawem komuś zakosić.


  • DST 109.41km
  • Czas 04:56
  • VAVG 22.18km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt KROSSowy

Sobota, 1 marca 2014 | Komentarze 13


Cel dzisiejszej trasy to Srebrna Góra. Przez chwilę nawet wahałam się czy by nie podjechać na samą twierdzę, ale ostatecznie lenistwo wzięło górę :)
Jechało mi się dziś wyśmienicie. Trzy dni odpoczynku zrobiły swoje.
Fantastyczna niespodzianka dzisiejszego wypadu to spotkanie z Bogdanem podczas podjazdu (dla mnie, dla Niego to zjazd) od Sokolca na Przełęcz Sokolą. Ładnych parę minut pogaduch, których nie można było za długo przeciągać ze względu na pałętający się w pobliżu chłodek chcący napaść na przepocone ciała. Uradowało mnie to spotkanie wielce. Pozdrawiam Cię B. serdecznie!

Z Przełęczy Sokolej przez Sierpnicę i Kolce zmierzam do Głuszycy z myślą o sprawieniu tyci-tyci niespodzianki Goździkowi. Mariuszu - obiecuję, że to dopiero część pierwsza i zamierzam się niebawem bardziej wgłębić w Twe rodzinne strony!

Cudowny dzień, genialna pogoda. Oby reszta marca była co najmniej tak kapitalna jak jego początek :)


Zaraz przed Owiesnem rozkoszuję oczy coraz bardziej soczystą zielenią pól.


Docieram do punktu docelowego nr 1, czyli moich ulubionych ruin dolnośląskich - zamku Owiesno:




Dalej mknę w stronę Srebrnej Góry i górującej nad nią twierdzy.


Genialny widok na Srebrną Górę z podjazdu w stronę twierdzy oraz Przełęczy Srebrnej:


TAKA pogoda była:


I TAKA (co za miejscówka na domek - pycha!):



I dla Goździka fotek kilka:


Kościół parafialny Matki Boskiej Królowej Polski w Głuszycy:




Osiemnastowieczny pałac (obecnie budynek mieszkalny) przy ul. Grunwaldzkiej:


Pałac fabrykanta przy ul. Grunwaldzkiej - willa z końca XIX wieku otoczona ogródkiem jordanowskim:


No i Stara Piekarnia:





  • DST 33.17km
  • Czas 01:23
  • VAVG 23.98km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Piątek, 28 lutego 2014 | Komentarze 4


... szybkie jezioro.
Miało być inaczej, ale zaraz za Świdnicą wjechałam z pięknej wiosny w ponurą i szarą jesień. I tak bardzo jak mi się chciało jeździć będąc w domu, zaczęło mi się chcieć domu podczas jazdy :) Zawróciłam więc.
W sumie dobrze wyszło - czuję, że dzięki tym trzem lekkim dniom bardzo wypoczęłam i zregenerowałam siły.


  • DST 35.50km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 19.02km/h
  • VMAX 45.20km/h
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt KROSSowy

Czwartek, 27 lutego 2014 | Komentarze 2


Dziś dojazd do Jeziora z zupełnie nowej strony.
Nie polecam :)
A precyzując - nie polecam ino początku czerwonego pieszego za Bystrzycą Górną. Ładny kawałek taszczenia roweru na plecach :/
Po ok. 1,5 km czerwony włazi na szeroką drogę leśną, która doprowadza mnie do znanego mi już żółtego i ostatecznie nad Jezioro.
Test rowerowy zakończony pozytywnie - na tę chwilę wszystko działa jak należy.






  • DST 34.07km
  • Czas 01:32
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt KROSSowy

Środa, 26 lutego 2014 | Komentarze 0


Krótko, bo coś mi zaczęło w rowerze nawalać.
Wizyta u Serwisanta Darka okazuje się być pomocną.
Mam nadzieję, że na trwałe i nie będę zmuszona wymieniać bębenka.