avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 55.90km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 14.71km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Sprzęt ZaSkarb
Wzgórza Kiełczyńskie, Ślęża, Radunia

Wtorek, 18 czerwca 2013 | Komentarze 2

Kategoria Masyw Ślęży


Nigdy jeszcze po Wzgórzach Kiełczyńskich nie jeździłam. Jedni odradzali, inni zafascynowani zachęcali całym sercem do przejazdu. Postanowiłam skosztować.
Na końcu Krzczonowa skręt w lewo w polną ubitą drogę, która doprowadziła mnie do szlaku żółtego, którym to miałam w planach pokonać Wzgórza. I tak też uczyniłam. Trasa przyzwoita aż do przed szczytem Szczytnej (466mnpm), z roweru musiałam zejść ze 3 razy, ale ino na chwil kilka. Za to na szczyt absolutnie nie udało mi się podjechać, już nie wspominając o zjeździe (zejściu), które przyprawiło mnie o zawrót głowy. Ulewy sprzed jakiś 2 tygodni zasiały spustoszenie na części szlaku Szczytna-Kiełczyn. Zdecydowaną większość tej trasy rower musiałam powoli sprowadzać, broniąc się przed atakami drzew, kamieni, owadów i smoków. Pod koniec piekła przejście uniemożliwiła mi zdechła sarna leżąca w wąwoziku, którym szedł szlak. Jakimś cudem wdrapałam się na górę i obeszłam ją bokiem. Widok strasznie zasmucający.

W planach miałam dojazd na Przełęcz Tąpadła z Jędrzejowic dalej żółtym szlakiem, ale zniechęciła mnie wcześniejsza przeprawa skutecznie. W związku z tym pozostał asfalt. Na Ślężę tym razem nie udało mi się podjechać bez pomocy podłoża stykającego się z podeszwami stóp. Zwalam to na upał:) Na Ślęży dłuuugi wypoczynek, 2 piwka, długa rozmowa z uczniem liceum ze Śląska. Miło było.
Dalej Radunia - bezproblemowo.

W Jagodniku (5,5 km przed domem) dopadła mnie ulewa, którą widziałam na niebie już od jakiegoś czasu. Opad trwał nie dłużej jak 10 minut i przemoczył mnie do suchej nitki. I choć w planach miałam jeszcze jazdę to odpuściłam ją zaniepokojona stanem mojego sprzętu elektronicznego, który nie był zabezpieczony przed takimi opadami w mojej nadupnej torebce.

Koniec opowieści. Upał tego dnia był męczący mocno (okolice 30st C).

Początek żółtego szlaku, na końcu Wzg. Kiełczyńskie:


Wiatrak w Gogołowie, a w tle Ślęża:


Uroczy początek szlaku w lesie (w czasie cykania foty pożarły mnie jakieś 2000 komarów):


Widok na Świdnicę ze Wzgórz:


Na szczycie najwyższego wzniesienia Wzgórz:


Tak oto wygląda początek "zjazdu" ze Szczytnej:


Potem jest niby lepiej, ale tony przeszkód na szlaku, które ciężko objeżdżać ze względu na gęstwinę drzew i ich gałęzi:




Z tego mnie zlało za chwil kilka:



Komentarze
lea
| 06:59 piątek, 28 czerwca 2013 | linkuj Postanowiłam jednak poznać trochę nowego terenu i nie żałuję choć nieszczególnie przyjemnie było. Na przyszłość już się tam pchać nie zamierzam :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dniaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]