avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 20.15km
  • Czas 01:07
  • VAVG 18.04km/h
  • VMAX 26.50km/h
  • Podjazdy 80m
30.01.2012

Poniedziałek, 30 stycznia 2012 | Komentarze 17


Nigdy więcej płynów przed wyjściem na rower!!!
W lecie to jeszcze nie problem, ale teraz przy -10 C (czy tam jeszcze mniej), załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych w terenie grozi sklasyfikowaniem jako ciężki przypadek choroby psychicznej nadający się już tylko do zakładu zamkniętego.
No myślałam, że nie dojadę do domu na czas!
NIGDY WIĘCEJ!!!

Poza tym - chyba się trochę ochłodziło... ?

Polecam wybrać się nad Bystrzycę; cudnie się prezentuje. Za 2 dni podejrzewam, że już całkowicie zamarznie.

Bystrzyca zamarza [1] © lea


Bystrzyca zamarza [2] © lea





Komentarze
lea
| 08:05 czwartek, 2 lutego 2012 | linkuj Ooo!! Jednak nie ze mną te numery, mors.

I tak uważam, że lanie (za przeproszeniem:) na mrozie w temperaturach -15C sklasyfikowałoby moją lajtową aktualnie jazdę na rowerze do sportów super-ekstremalnych :P

Także mors i gello - póki co, niestety dla Was, na szczęście dla siebie - nie uraczę Was opowieścią o zamarzniętym siku pod drzewkiem :D
mors
| 22:50 środa, 1 lutego 2012 | linkuj EKHM, całą dobę myślałem, i niczego nie wymyśliłem. ;)
Natomiast wiem, że i kobiety na POWAŻNYM mrozie potrafią takie rzeczy:

http://www.youtube.com/watch?v=M08aO3f4cFM&feature=plcp&context=C3e36716UDOEgsToPDskIS2Gjb9sYDdRGJYYJ9-3VO

odczuwalna -20F, czyli -29C*... nie mam pytań ;]
gello1
| 21:35 środa, 1 lutego 2012 | linkuj Lea myślę, że mors chętnie usłyszy Tą opowieść i też przy okazji kątem oka sobie przeczytam. Jak ciekawa to dawaj:D:D:D:D:D:D:D
lea
| 08:04 środa, 1 lutego 2012 | linkuj Maratonka - w sumie z tymi ogrzewaczami to nie jest taka traumatyczna cena, gorzej gdybyśmy takie temperatury mieli 4 miesiące w roku, wtedy bankructwo gwarantowane. Będę musiała się nad nimi zastanowić, bo rzeczywiście ubieram się tak, że już tylko stopy mi marzną, z resztą jakoś sobie poradziłam.
A co do płynów - płynom mówię NIE; NIE przed jazdą. Pierwszy raz mi się takie coś przydarzyło (oczywiście ni liczę pięknych czasów letnich, gdy pełny pęcherz nie stanowi żadnego problemu :))

Mors - nie chciałbyś usłyszeć historii po załatwieniu swojej potrzeby przez kobietę w temperaturze - 13 C. Gwarantuję :P
maratonka
| 23:39 wtorek, 31 stycznia 2012 | linkuj EKHM, Morsie jakby Ci to wytłumaczyć... Kurczę takiś stary i w nieświadomości żyjesz. KOBIETY i MĘŻCZYŹNI różnią się przede wszystkim JEDNĄ rzeczą. Spytaj się mamy jaką. I jaki to ma związek z załatwianiem potrzeb fizjologicznych? Niech to będzie dla Ciebie zagadką na środę. Idź i przemyśl swój komentarz.
mors
| 23:28 wtorek, 31 stycznia 2012 | linkuj Siku przy -10 to dla Was problem? o_O
Ja bym się przy -30 może zaczął zastanawiać...
maratonka
| 22:10 wtorek, 31 stycznia 2012 | linkuj Tak poczytałam i znalazłam dwa czynniki wspólne dla nas:
-problem z marznącymi stopami. Ja jeżdżę z skarpetach z wełny merino (bagatela 70 zł/ para!), ale i tak po 10-12 km paluchy marzną. Przy zaplanowanym dłuższym dystansie możesz spróbować ogrzewacze z aktywnym węglem. Cieniutkie są, do buta włożysz i przez 5 godzin grzeją :) Niestety cena nie pozwala raczyć się tym na co dzień- w Go Sport 7zł/2 sztuki. Jednorazowego użytku. Z ciekawości kiedyś wypróbuję :)
-pełny pęcherz :D Dopiero u siebie na blogu żaliłam się, że co wyjadę to po 10 km już odczuwam z tego powodu dyskomfort. Ale za cholerę nie chciało mi się wystawiać mego ciała na ten mróz i nawet na stację benzynową podjechać nie chciało. Wniosek z tego taki, że na 2 h przed wyjazdem żadnego picia, jeżeli nie jest konieczne.

Nie daj się temperaturze! Im ciężej tym więcej silnej woli i mocy!
Kajman
| 08:48 wtorek, 31 stycznia 2012 | linkuj Dobry jest bidon z gorącą herbatą:)
lea
| 20:45 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj No niby tak; to Marek coś kręci z tą częstotliwością :P
tunislawa
| 20:35 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj ale jak się człowiek poci ...a w zimie szczególnie ...to przecież powinno się rzadziej , nie ? :))))
lea
| 20:28 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj Oj trochę mnie dotyczy temperatura za oknem :) Dziś już po kilku kilometrach zaczęły mi się we znaki dawać zmarznięte stopy; całe szczęście nie postępowało to zbyt szybko, ale stopniowo jednak coraz bardziej marzły, a to raptem 20 km było. Ma być z dnia na dzień coraz zimniej, ciekawe kiedy ostatecznie skapituluję :-) Co do dystansu - plan 500 km w styczniu zrealizowałam więc jestem bardzo rada.

Marek - ja tam raczej nie sikam częściej, ale po takiej ilości płynów chyba każdy by po kilkunastu minutach leciał .. gdzieś :) Głupia ja, oj głupia strasznie! Ale wnioski wyciągnięte na przyszłość, więc więcej tego błędu nie popełnię.
lutra
| 19:27 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj Podejrzałem ukradkiem.Masz piękny styczniowy dystans i mimo chwilowego zastoju w wyjazdach,szybko nadrobiłaś stratę ;)))
lutra
| 19:14 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj Obydwoje lea i Pioter sprawiacie wrażenie,że to co się dzieje z temperaturą na zewnątrz,wcale was nie dotyczy. :) Wielki ukłon.
lea
| 10:09 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj O nie! Mam lęk przed załatwianiem TYCH spraw w miejscach publicznych więc wolałam TO dowieźć ze sobą do domu :-) Po prostu bardzo głupie z mojej strony było to, że przed samym wyjściem wychlałam z 0,5 l płynu i mam za swoje. Wiem przecież, że tak się nie robi, wiem doskonale, ale czasem mózg się wyłącza i organizm robi swoje. No ale nic tam. Szybki (albo raczej krótki, bo o szybkości na razie zapominam) trening poranny mam za sobą. Mimo mrozu - było super!

A co mi się w tej pogodzie najbardziej podoba to to, że odkrywam w sobie nieznane mi dotąd pokłady silnej woli i uporu.. Nic na siłę, ale też pozbywam się powoli lenistwa.
pioter50
| 10:06 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj Zapomniałem o "Mariażu", który jest bliżej :)
pioter50
| 10:04 poniedziałek, 30 stycznia 2012 | linkuj Nie poddajesz się.Ja chyba odpuszczę już sobie i na czas najgorszych mrozów przesiądę się na rowerek stacjonarny.Co do płynów to w czasie mrozów musimy je uzupełniać w organizmie podobnie jak w upały.Może trzeba było spróbować wpaść do "Chaty nad sztolnią", tam na pewno jest WC, albo podjechać kawałek dalej na "Fregatę",Tam zawsze jest otwarte.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciwka
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]