avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pożegnanie. Rekonstrukcja ACL

Środa, 27 maja 2015 | Komentarze 34

Kategoria Rekonstrukcja ACL


Trochę milczałam, bo ani zapeszać nie chciałam, ani szczególnie chęci nie było by się tym dzielić, skoro to jeszcze nic pewnego.

Dziś przyszła ostateczna diagnoza (po zapoznaniu się ortopedy z wynikami badania MRI) potwierdzająca uszkodzenie więzadła krzyżowego przedniego kwalifikujące mnie do operacji, w wyniku której więzadło zostanie zrekonstruowane.

Część wyniku badania rezonansem:
"Więzadło krzyżowe przednie pogrubiałe, o podwyższonej intensywności sygnału szczególnie w części bliższej i środkowej , jednak nie można wykluczyć istnienia włókien o zachowanej ciągłości- ze względu na nieodległy uraz i zmiany krwotoczne w więzadle nie można z całą pewnością ocenić czy jest ono uszkodzone całkowicie czy częściowo. ( <-- co nie zmienia faktu, że tak czy siak predestynuje mnie do operacji... - przyp. autorki:) )

Więzadło poboczne przyśrodkowe o zachowanej ciągłości, z widocznym obrzękiem zarówno głębiej jak i powierzchownie do struktur więzadła- co przemawia za uszkodzeniem II stopnia.
"

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wycieczka, na której więzadło rozpierdzieliłam czeka na dodanie i pewnie zostanie dodana niebawem wraz z jedną czy dwoma jeszcze zaległymi.

Mam nadzieję, że operację uda się umówić jak najszybciej i zacząć działać.
Wiem, że czekają mnie miesiące intensywnej pracy nad powrotem do sprawności, ale jestem z tym pogodzona i gotowa by podjąć walkę!

Różne plany na ten rok były, różne cele - mniej lub bardziej nakreślone czy zdefiniowane.

AKTUALNY CEL NR 1 - wsiąść jeszcze w tym roku na rower niestacjonarny :)

Podejrzewam, że złamię podczas rehabilitacji zasadę niedodawania wpisów z jazdy w domu (zresztą takiej jazdy jeszcze nigdy w życiu nie zaznałam). A wiem, że po ok. miesiącu od operacji rower stacjonarny wejdzie do treningu. Ale jeszcze trochę czasu przede mną zanim takie historie zaczną być nieodległą przyszłością:) Teraz czekam by móc ustalić termin operacji i JECHAĆ Z KOKSEM!

Trzymajcie proszę za mnie kciuki.
AHOJ PRZYGODO!!!



Komentarze
wspierająca | 10:03 czwartek, 2 lipca 2015 | linkuj Nie ma za co. Po prostu doskonale Cię rozumiem, bo sama miałam 2 nieprzyjemne kontuzje (przez pasję, która tyle radości nam sprawia) i domyślam się co teraz przeżywasz. A w takich sytuacjach każde słowo ze wsparciem jest na wagę złota. ;)
Walcząca z uśmiechem na ustach :) | 09:50 czwartek, 2 lipca 2015 | linkuj TAK JEST!!!
Monika - Ty to jesteś stworzona do wspierania! :D
Bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa, które do mnie kierujesz od początku "hecy" .
monikaaa
| 19:47 środa, 1 lipca 2015 | linkuj Lea - najważniejsze, że jest już PO operacji. Teraz może być już tylko lepiej! :) Pozdrówki
lea
| 19:41 środa, 1 lipca 2015 | linkuj Mandraghora - na moje nieszczęście uraz, którego doznałam (zerwanie ACLa) uniemożliwił ratowanie mojego więzadła, jak to miało miejsce u Katanki. Aż do czasu operacji tak ja, jak i mój ortopeda, liczyliśmy po cichu, że może najczarniejszy scenariusz się nie spełni, jednak niestety mój ACL okazał się zerwany w 100%. Trzeba było robić autoprzeszczep i rekonstruować więzadło.
Pełna optymizmu liczę, że na rower poza domem wsiądę najpóźniej za 3 miesiące. A jak będzie? Czas pokaże :)
mandraghora
| 15:20 poniedziałek, 29 czerwca 2015 | linkuj Czarne scenariusze... Katana się szybciutko pozbierała :) http://katana1978.bikestats.pl/1305887,Juz-po.html. Będzie dobrze, trzymam kciuki.
moniaaa | 10:06 poniedziałek, 8 czerwca 2015 | linkuj 50 Twarzy Lei - Trójnożna, Kuternoga, Łamaga.

Czekamy na kolejne wcielenia :D
Trójnożna | 08:01 poniedziałek, 8 czerwca 2015 | linkuj Ra - no niestety u mnie z tym kuśtykaniem póki co nieszczególnie idzie - nawet przy delikatnej próbie obciążania kolana po chwili zaczyna boleć. Wolę nie ryzykować i do czasu operacji będę je oszczędzać maksymalnie. Mam nadzieję, że u Ciebie coraz lepiej :)

Zbyszko - liczę na to, że tak czy siak uda nam się spotkać w tym roku, choćby na trasie, na piwku, jak Ania zasugerowała bardzo słusznie poniżej :P

Mamir - dzięki! Tak też myślę, że jak już taką próbę będę mieć za sobą to kolejne przeciwności losu, które gdzieś tam na pewno będą w przyszłości na mnie spływać, będę jeszcze lepiej przyjmować i jeszcze sprawniej sobie z nimi radzić. Byle do przodu!!

Za dwa dni mam nadzieję już dowiedzieć się jaki jest termin operacji. Oby jak najszybciej!
Mamir
| 10:48 piątek, 5 czerwca 2015 | linkuj Powodzenia Lea trzymam mocno kciuki i wierzę w szybki powrót do zdrowia i formy. Uszy do góry co nas nie zabije to tylko wzmocni.
z1b1
| 09:43 środa, 3 czerwca 2015 | linkuj Przykro mi to słyszeć. Już liczyłem że niedługo się spotkamy na trasie (w końcu w tym roku jeszcze się nie widzieliśmy), znów pokażesz swoje pazurki na trasie, a tu takie coś :((((( wierzę że szybko powrócisz do zdrowia, pełni sił i znów będziesz szaleć na trasie, czego Ci z całego serca życzę. Trzymam kciuki!!!!!
Ra1984 | 07:38 środa, 3 czerwca 2015 | linkuj I tak trzymać..... masz to samo co ja, zalecenia noga w górze i tyłka nie ruszać.... ale nie dałem rady... pierw skakałem na jednej nodze, później kuśtykałem, teraz już zapierniczam.... też wolę wyjść niż gnić.... :)...
Lea | 07:02 środa, 3 czerwca 2015 | linkuj Dziękuję!

Moni - "Na pewne rzeczy nie ma się wpływu." No i o to chodzi:) Niektórzy z lęku przed życiem siedzą w domu, ja działam odwrotnie - z lęku przed zgnuśnieniem w domu jadę w góry :P

Powoli zmierzam w dobrym kierunku, czyli w kierunku ustalenia terminu operacji. Oby jak najszybciej konkrety były już dogadane, bo to zawieszenie w oczekiwaniu na datę zaczyna mnie przytłaczać. I ta zazdrość! Już nie zazdroszczę rowerzystom, teraz już zaczęłam zazdrościć każdemu kto jest w stanie chodzić na dwóch nogach. Codziennie ronię łzę żalu nad moim flakowatym prawym udem... No nic! Pożaliłam się chwilę. A teraz szykuję się w góry! A co?! Może nie poszaleję na rowerze, może nie przejdę 10 km, ale ruszyć dupsko z domu trza przy tak pięknej pogodzie:)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życząc wspaniałych chwil na łonie natury!
grzess
| 19:24 wtorek, 2 czerwca 2015 | linkuj Ode mnie również szybkiego powrotu do zdrowia, a potem na rower.
cerber27
| 07:46 wtorek, 2 czerwca 2015 | linkuj Jak to mawia mój kolega z pracy "trzymiej się mocno" i szybko wracaj do zdrowia!!!
birdas
| 15:56 niedziela, 31 maja 2015 | linkuj Emi powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia !!

@gozdzik:
Tez nie mam więzadła krzyżowego, też miałem 4-5 tygodni gipsu + artroskopię i też przez blisko 10 lat nie udało mi się tego zaniku mięśnia odbudować. Chyba to jest nierealne ... .
monikaaa
| 06:38 piątek, 29 maja 2015 | linkuj "A potem wracam do zdrowia i wracam na rower i wracam do tego co kocham i z czego rezygnować nie zamierzam. Czy to rozsądne? Może nieszczególnie" - dokładnie. Nic dodać, nic ująć. Jak ja trafiłam w zeszłym roku do szpitala, zaraz po wycieczce, ze skręconym kręgosłupem szyjnym, to lekarz powiedział mi wprost, że miałam bardzo dużo szczęścia i powinnam codziennie dziękować opatrzności za to, że chodzę... Więc dziękuję, ale nie powstrzymało mnie to przed powrotem na rower. Co prawda - bardziej na siebie uważam, ale czy ma to jakieś znaczenie? Równie dobrze może trzasnąć mnie auto jak będę przechodziła przez pasy. Na pewne rzeczy nie ma się wpływu.

Emi, tylko pozazdrościć optymizmu i hartu ducha do walki z kontuzją! :)
Lea 2 | 20:29 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj ... A co do słuchania organizmu - masz dużo racji. Zawsze miałam problem (wiem dobrze, że nie jestem jedyną:)) z wiarą, że jestem "niepokonaną". Od zeszłego roku zdarzyło się kilka sytuacji, które stawiały mnie do pionu i przywoływały do porządku. Dopóki coś było nie tak. A potem wracam do zdrowia i wracam na rower i wracam do tego co kocham i z czego rezygnować nie zamierzam. Czy to rozsądne? Może nieszczególnie. Ale tak jestem skonstruowana. I mimo prób dawania sobie częściej luzu po prostu mi to nie wychodzi. Teraz muszę. Wypadek nieprzyjemny to wymusił. Ale cóż poradzić.
Będę walczyć. Znam siebie i wiem, że będę walczyć do upadłego by jak najszybciej mieć to za sobą.
I teraz przedostatnia sprawa - przeciążeniowa kontuzja kolana z zeszłego roku: prawie 100% mojej winy. Tegoroczny złamany palec i skręcone kolano: trochę mojej winy, bo to ja wstałam z kanapy, wyszłam z domu i ruszyłam na rower. Sam wypadek to już najzwyklejszy niefart, który mógł mi się przytrafić podczas schodzenia ze schodów, albo wychodzenia z wanny:)

I ostatnie - z całej siły trzymam kciuki za Twoją rehabilitację. Dzięki za wpis.
Pozdrawiam!
Lea 1 | 20:28 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Dziękuję Kochani!

Gościu Drogi - mam zwyczaj nastawiać się psychicznie na najgorsze (realne do ogarnięcia rzecz jasna, bo gorzej zawsze być może) co mnie w danej sytuacji może spotkać. Dlatego napisałam o 9 miesiącach. Czytam i wiem, że może trwać to sporo krócej, wiem, że zdarza się, że trwa dłużej. Wolę założyć najgorsze, by później mi coś na głowę znienacka nie spadło i nie podłamało. Dzięki takiemu nastawieniu całkiem dobrze sobie radzę z sytuacją, w której się znalazłam. Jestem w kontakcie z kumplem, który przeszedł to samo co mnie czeka 2 lata temu więc mam informacje z pierwszej ręki. Wiem, że nie jest to koniec świata. Wiem (i wierzę w to całym sercem!), że prawdopodobnie wrócę do pełni sprawności. Wiem, że czeka mnie tona pracy, bólu i frustracji, zwłaszcza przez pierwsze kilka tygodni po operacji. Jestem z tym pogodzona. Jestem na to przygotowana. I teraz już tego wyczekuję. Chcę działać a nie siedzieć na tyłku, czekać i biadolić jaka jestem biedna, że mnie to spotkało. Zdarza się. Taki sport :P
Poczekać z operacją muszę, bo staw musi się zagoić po niedawnym urazie, ale czekać zamierzam jak tylko najkrócej się da...
Gość | 19:46 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Witam.
Od czasu do czasu zaglądałem na bs, śledząc Twoje wpisy, które równocześnie budziły szacunek, podziw, ale i napawały przerażeniem o stan zdrowia, szczególnie stawu kolanowego, co jak dobrze pamiętam ktoś rzeczowo skomentował po jednej z dłuższych eskapad, kiedy napisałaś o bólu... Niestety, ale warto czasem wsłuchać się w swój organizm, dać też wypocząć, nie naparzać bez wytchnienia. Amatorski sport jest fajny kiedy jest w 100% amatorski. Wszystkie newsy zawodnicze jakoś słabo informują o kontuzjach, rehabilitacjach, komplikacjach pooperacyjnych swoich mistrzów. I oczywiście Ci życzę jak najlepiej, szczególnie szybkiego powrotu do zdrowia, ale nie daj się ponieść informacjom (wg mnie bzdurom) w necie, bo rehabilitacja (przy założeniu, że operacja uda się) to kilka miesięcy i jest indywidualną ścieżką. Niestety, ale dla ortopedy ACL to zwyczajna operacja, ale dla chorego będzie to walka o powrót do zdrowia, normalności, zrobienia zwykłego przysiadu... I nie straszę, tylko tak zwyczajnie jest. Mięśnie po operacji zanikają w ciągu kilkudziesięciu godzin. Ćwiczenia izometryczne pomagają, ale to tylko kropla w morzu tego co trzeba wykonać ponadto. Jak poszalejesz za prędko będzie obrzęk, wysięk i kolejne dwa tygodnie nic-nie-robienia, bo nie wolno, a raczej nie da się, bo jest ból nie do zniesienia. Kto nie miał punkcji nie wie o czym teraz piszę. Skąd to wiem? Otóż jestem po nieskomplikowanej operacji (szycie łąkotki przyśrodkowej). Okres pełnego powrotu do zdrowia to rok. Jakby nie liczyć. Niestety brzmi to jak wyrok, szczególnie dla osoby aktywnej, ale tak właśnie jest. Obecnie jestem 3,5 miesiąca od operacji i wiem jak dzieżko chodzi się po schodach. Powodzenia!

nie-bajk-statsowy
(jak mnie kiedyś ktoś określił z bs)

Ps. Oczywiście, że się znamy, kiedyś była okazja nawet pogadać, gdzieś w górach, oczywiście na trasie, ale to zamierzchła historia...
Ancorek
| 19:02 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj No to się narobiło...Trzymam kciuki za czworogłowy i za całą resztę najbliższej przyszłości, walcz izometrią, by do dnia zabiegu jak najmniej masy stracić. W im lepszej formie trafisz na operację, tym sprawniej przebiegnie rehabilitacja. Wiem coś o tym.
Wielki buziak!
Radzior | 13:38 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Tak po kolarskiemu allez allez!
anamaj
| 09:46 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Lea, trzymaj się !! Musimy się spotkać wszyscy na piwie. A tymczasem życzę szybkiej operacji i jeszcze szybszego powrotu do zdrowia. Trzymaj się. Czekamy na dalsze informacje. pozdrawiam
Gozdzik
| 07:44 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Niestety tak jest. Ja mam zerwane wiazadlo krzyżowe tylne od 2000 roku nie robie go bo ono nie jest tak ważne. Ale przez 4 tygodnie gipsu i 4 miesiące chodzenia w stabilizatorze juz nie odbudowalem mięśnia. Wzmocnic tak bo to podstawa ale niestety juz nie sa symetryczne. Jeszcze raz wszystkiego dobego i duzo siły
Lea | 07:07 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Wielkie dzięki Moi Drodzy za wsparcie :)
Myślę, że stworzę sobie tu na blogu osobną kategorię, w której będę opisywać (na pewno nie dzień po dniu, raczej tydzień po tygodniu) postępy w dochodzeniu do sprawności po rekonstukcji ACL.
Trafiłam już na dwa takie blogi (dzięki Kuba za Mambę), gdzie zapaleni rowerzyści opisują zarówno jak fizycznie oraz jak psychicznie radzili sobie z całym etapem (ok. 9 miesięcy) powrotu do pełni zdrowia.
Szalenie mi zależy na tym by we wrześniu (wraz z rozpoczęciem roku szkolnego) móc już wrócić do pracy (zwłaszcza, że jest szansa kolejnego etatu od 1 września), ale do tego potrzebna by była operacji chyba najpóźniej z końcem czerwca i genialne postępy przez 2 miesiące rehabu.
Plany są, cele są.
Walka już trwa. Zwłaszcza o zadbanie izomerycznymi ćwiczeniami o prawy czworogłowy. Bo zanika z prędkością światła - na górze uda różnica 1 cm między nogami, na dole - nad kolanem już 2 cm. A uda zawsze miałam idealnie symetryczne jeśli idzie o obwód. SZOK!!!
Greger
| 07:02 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj Aż mnie zmroziło :(. Wielka szkoda, ale widzę w Twoich wpisach sporą dawkę optymizmu, a to ważne! Życzę pomyślnego kurowania się i rehabilitacji, a następnie wielkiego powrotu na dwa kółka! Pozdrawiam i trzymam kciuki!
ramborower | 05:50 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj oj.... !- Ale spokojnie , wiem, że Dasz radę :) Twarda jesteś i nie poddajesz się nigdy. Trzymaj się i dawaj znać coś tu na BS.
kugel
| 21:51 środa, 27 maja 2015 | linkuj Trzymam kciuki !!! Będzie dobrze :-)
k4r3l | 19:55 środa, 27 maja 2015 | linkuj Będzie dobrze, twardym trzeba być a nie miętkim w końcu, co nie? 3mam kciuki za szybki powrót na 2 OO :) ps. poczytaj sobie u Doroty na blogu, bo zdaje się przechodziła rok temu przez to samo, a teraz śmiga enduro :3

http://www.mambaonbike.pl/kategorie/rekonstrukcja-acl/
starszapani | 16:27 środa, 27 maja 2015 | linkuj Emilko, jeszcze raz życzę szybkiego powrotu do zdrowia i jazdy z wiatrem we włosach !!! Trzymam kciuki za powodzenie operacji i szybką rekonwalescencję. Jestem pewna, że w tym roku jeszcze pośmigasz nienastocjarnie :) Ściskam mocno :))))
xtnt | 14:44 środa, 27 maja 2015 | linkuj ZDROWIA!
bobiko
| 14:25 środa, 27 maja 2015 | linkuj Oj. szybkiego powrotu na dwa kółka. Góry beda tęsknić!
monikaaa
| 13:27 środa, 27 maja 2015 | linkuj Ajć. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć jak najszybszego powrotu do zdrowia! Będzie dobrze i zobaczysz, że ani się obejrzysz, a znów będziesz dosiadać Reigna. :) Pozdrówki i trzymam mocno kciuki ręcyma i nogami!
Gozdzik
| 13:21 środa, 27 maja 2015 | linkuj Trzymaj się Lea.... powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia i na rowerowe trasy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ktakz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]