avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 42.18km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 20.09km/h
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt KROSSowy
Improwizując

Czwartek, 18 grudnia 2014 | Komentarze 11


Codziennie od ładnych paru dni prognozy zapowiadały opady deszczu w ciągu dnia. Jakoś się to sprawdzać nie chciało i miast deszczu Słońce świeci. I tak uśmiechałam się tęsknie do tego Słońca za oknem, przycupnięta niezmiennie nad szydełkowymi robótkami, pracą, porządkami i innymi czynnościami mniej lub bardziej ważnymi, nijak z rowerem niezwiązanymi.

I tęsknota zaczęła na mnie spływać więc dziś już nie dałam się nabrać na zapowiedzi i na siodełko wskoczyłam.

Standardowo wokół Jeziora. Zupełnie nie wiem co ze sobą zrobić, wieje trochę nielekko w paszczę, kolano pobolewa nieprzyjemnie (może być, że po glebie sobotniej jeszcze), nadgarstek pobolewa (chyba się zniekształcił od ciągłego ściskania szydełka...). Postanawiam podjechać do Modliszowa i potem na chwilę odwiedzić szlak czerwony pieszy lecący do Burkatowa. Na samym szczycie podjazdu patrzę w prawo na drogę leśną prowadzącą w las. Na drogę, na kórą niejednokrotnie zerkałam, ale olewałam. Bo to ja - lubię to co znam, boję się nowego, sama się do nowego przekonać nie mogę i omijam szerokim łukiem szlaki, których nie znam, zwłaszcza drogi bezszlakowe prowadzące do nie-wiadomo-gdzie.

Ale nie dziś. O nie! Dziś bez dłuższego namysłu postanawiam uskutecznić improwizowaną eksplorację okołomodliszowskich lasów i pagórków.

Nieprawdopodobną radochę mi sprawiło te 5 kilometrów błąkania się po nieznanym. Przez czas jakiś myślałam, że w końcu dotrę do czerwonego, ale nie. Nie tym razem. Tym razem były ino nieoznaczone drogi, dróżki i bezdroża. Cudo!!!

Na początku trasa wiedzie duktami, z których korzystają ciężkie sprzęty z pobliskiego tartaku.


Dalej wjeżdżam w gęstszy las i już pozbawiona nadziei na dotarcie do czerwonego lecę gdzie mnie koła i intuicja poniosą :-)


Cały czas przejezdnie. Ale w pewnym momencie droga się kończy. Kończy na amen. Zawracać? Nieeee. Skręcam zatem w prawo, bo tam da się jakoś jechać i po chwili i tak dojeżdżam do jakiejś starej stromej dróżki.


W oddali słyszę poszczekiwania psów, gdzieś roi mi się dźwięk przejeżdżających aut. Mija chwila i widzę w dole pierwsze zabudowanie. Na zdjęciu skryte za tym krzewem.


Jadę. W dole coraz więcej domów. Po chwili widzę nitkę asfaltu. Zdaję sobie sprawę z tego, że skręciłam tyle razy w ciemno, że mogę wyjechać praktycznie gdziekolwiek, bo rozeznanie jakiekolwiek straciłam już jakiś czas temu. Ku uciesze ląduję na granicy Lubachów - Bystrzyca Górna, wyjeżdżając z drogi z prawej strony zdjęcia. Dotąd byłam przekonana, że to ino dróżka prowadząca na czyjąś posesję.




Komentarze
Gość znad lodu ;) | 21:02 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj Morsie, dałeś się nabrać :D :D to jest taki plot-twist, że hej ;))))
mors
| 20:40 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj @karel: czytamy uważnie i do końca:
"Ogłoszenie wystawiam w imieniu osoby, która wykonała to dzieło."
;p;p
lea
| 18:54 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj No to może masz rację.
Mało znam te tereny, a chyba "w ogóle" będzie tu bardziej adekwatne niż mało :-) Ale czas to ponadrabiać, bo ścieżek wszelakich jest tam takie zatrzęsienie, że aż się proszą by je eksplorować :-D
Ra1984
| 18:52 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj To raczej ta :P nasamej górze jest o to :

http://img163.imageshack.us/img163/7236/17032012374.jpg

http://img269.imageshack.us/img269/6934/17032012375.jpg

jakby jadąc od Złotego lasu i mając ten pomnik po prawej, to przed nim jest droga w prawo.... i tą drogą właśnie na samym końcu dojeżdża się do drogi tej na dole w Lubachowie, a ja jeszcze skręciłem w prawo w las, tam jest taki uskok (wcześniej była tam ścinka) może nie widać już ścieżki i z niej dojeżdża się do tego domku z obrazem, ale te drogi się łączą i dojedzie się właśnie tuż przed wiaduktem..... chyba że już całkowicie się mylę i wszystko mi się pomyrdało....
lea
| 18:33 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj Pochwalę się przebrzydle tym co szydełkuję, ale dopiero po wigilii i wręczeniu prezentów :-)

Ra - to raczej nie będzie to. Pamiętam, że jechałam kiedyś drogą z tym pomnikiem łowieckim ( http://lea.bikestats.pl/1055497,Czarno-biale-Jeziorko-Daisy-i-ciut-wiecej.html ), ale na tych kilku kilometrach z 18 grudnia pierwsze i jedyne domy na trasie w terenie to były domki już w Lubachowie. Poza tym sam las. I gdzieś na początku ławki, miejsce na ognisko i kamień z tablicą (chyba też coś ku pamięci łowców).
Ra1984
| 17:54 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj Chyba znam tą drogę... nie jechałaś przypadkiem obok takiego domu z czymś takim ??

http://img221.imageshack.us/img221/493/26112011337.jpg
k4r3l
| 14:20 niedziela, 21 grudnia 2014 | linkuj Co tam szydełkujemy? Jakieś bajkstatowe szaliczki, czapeczki? ;) ps. tak Morsie, i dla niepoznaki używa pseudonimu "Artur" :DDDDD
cremaster
| 14:35 sobota, 20 grudnia 2014 | linkuj Wniosek jeden. Szydełkowanie bardziej niebezpieczne od kolarstwa górskiego :)
cerber27
| 11:07 piątek, 19 grudnia 2014 | linkuj Pięknie!! :)
mors
| 22:09 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj A ja już chyba odkryłem, co Emi tak szydełkuje ;))
http://olx.pl/oferta/sweter-wzor-marynarz-mors-CID88-ID5xayB.html#1a82ee65cb
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa orowm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]