avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 60.09km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 16.85km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt KROSSowy
Moje stopy niebawem mnie znienawidzą.

Środa, 10 grudnia 2014 | Komentarze 14


Ani trochę nie będę się im dziwić jak w końcu postanowią odmówić mi posłuszeństwa.
Póki co coraz głośniej protestują.
Słyszę te protesty klarownie, ale ignoruję je ile sił w sercu.
Dziś już dość ekstremalnie zmarzły, bo do palców - standardowo w tych temperaturach kostniejących - dołączyło całe śródstopie.
Póki temperatura spada ino ciut poniżej zera mój system ochronny stóp sprawdza się wyśmienicie, ale nie dziś.
Dziś było zimno i bardzo wietrznie. A przy temperaturach poniżej zera taki jak dzisiejszy wiatr robi już mocny rozpierdziel z ciałem, niezależnie od tego jak się próbuję przed tym przejmującym zimnem ochronić.
Pierwotny plan wycieczki odrobinę zmodyfikowałam, bo zwyczajnie psychika mi zaczynała siadać podczas walki z wichurą. Na co mi to dziesiątego grudnia?!

Na Przełęcz Sokolą dojeżdżam asfaltem, wciąż atakowana paszczowiatrem. Notuję, że na dwóch stokach armatki pracują jak szalone. Niższy (zdaje się "Bartek") już pięknie ośnieżony, najwyższy - "Górnik" - właśnie zaczął walkę o śnieżną nawierzchnię. Wymęczona rezygnuję z asfaltowej ścianki pod Schr. Orzeł. Skręcam w lewo na rowerowe, z których po chwili odbijam ostro w prawo razem z zielonym strefowym, który doprowadza mnie po kolejnej chwili do czerwonego pieszego GSS. Genialna alternatywa dojazdu do pieszego, gdy się człowiek nie chce bawić w staro-asfaltowy podjazd.
Na szlaku delikatna pokrywa śnieżno-szronowa. Ładnie, choć dość szaro i ciut ponuro.




Postanawiam do samego szczytu cisnąć czerwonym pieszym, choć aktualnie nierealne jest podjechanie go w całości.




Dziś ani na szlaku ani na szczycie nie spotkałam żywej duszy prócz:


Miauczau przepięknie prosząc się o pieszczoty, które przyjmował z największą rozkoszą. Pożywienia żadnego ze sobą nie miałam więc musiał się zadowolić ino porządną dawką głaskania.
Za długo na szczycie nie zabawiam, wieje potwornie; zakładam na siebie kolejne warstwy szykując się na zjazd, na który wybieram niebieski pieszy. Po drodze cieszę oczy genialnymi widokami. Niebieski miejscami nieprzejezdny ze względu na lodowe wielkie placki. Ale poza tym zjeżdża się GIT!








Komentarze
starszapani
| 15:30 niedziela, 14 grudnia 2014 | linkuj Jak dobrze, że pojawił się wątek zamarzających stóp. U mnie skarpety plus ochraniacze plus ogrzewacze chemiczne przy lekko minusowych temperaturach nie wystarczają. Myślałam nad zawijaniem butów właśnie folią, taką grubą z toreb termoizolacyjnych. Na szczęście mam podgrzewane wkładki i czas najwyższy je uruchomić ;) A co ważniejsze odpalić w końcu maszynę...
Emi | 09:27 niedziela, 14 grudnia 2014 | linkuj Z całego serca dziękuję za podpowiedzi.
Jak już wspominałam - zdecydowałam się na polecane przez Tomka xtnx skarpety windstopperowe od Rogelli. Jestem pełna nadziei, że pozwolą mi one na jazdę w temperaturach w okolicach -10 st C i może poniżej, bo aktualnie takie warunki już powodują u mnie kostnienie stóp.

Z1b1 - gazetę kiedyś wypróbowałam. Niestety nie sprawdziła się.

Bogdan - chodzenie powiadasz? Nie wiem czy przy temperaturach poniżej -10 C będę się jeszcze pchać na trasy gdzie wymagane będzie łażenie z rowerem, ale kto wie, kto to wie?! Pragnę jazdy w śniegu więc wiele może się wydarzyć tej zimy :-)

Pozdrawiam Was serdecznie, przedwiosennie :-D
cerber27
| 09:07 piątek, 12 grudnia 2014 | linkuj Ha, widzę że jak co roku płynnie przechodzisz z sezonu w sezon bez zbędnej przerwy :), no tak, szkoda czasu bo dużo szczytów jeszcze do zdobycia !!! Z ostatnich doświadczeń wiem, że najlepsze na zmarznięte stopy jest wnoszenie roweru do góry, szybko się rozgrzewają :)
Gość | 16:36 czwartek, 11 grudnia 2014 | linkuj Sprawdzony patent na zimne stopy to buta okryć od góry folią aluminiową i nałożyć ochraniacz.Pozdro!
Greger
| 12:46 czwartek, 11 grudnia 2014 | linkuj Tak naprawdę , odnośnie spotkania z kotkiem, to pewnie Ty chciałaś się ogrzać przy futrzaku, a nie na odwrót :P A najlepsze na marznące stopy jest odsłonięcie podczas jazdy uszu - o stopach zapomina się w mig. Pozdrawiam i podziwiam zacięcie w walce i z górami, i z mrozami!
z1b1
| 12:03 czwartek, 11 grudnia 2014 | linkuj Też miałem problem chyba w styczniu tego roku ze stopami. I mimo że miałem założone ochraniacze to czułem jak są skostniałe. A raz spróbowałem patent ze zwykła gazetą w butach (stopy były w nią zawinięte) i było mi ciepło :))) coś musisz wykombinować na zimę, bo kiepsko się jeździ jak w stopy zimno. Powodzenia w zimowej jeździe! Pozdrower!!
cremaster
| 10:04 czwartek, 11 grudnia 2014 | linkuj Koty miauczą że najlepsze skarpetki są z futra kociego albo innego przepłaconego wynalazku naturalnego świata czyli wełny merynosów. Sam zacząłem używać takich tanich od rogelli + tanie ochraniacze od accenta i nic nie chcę mi odpaść od stóp na zjazdach ;)
lea
| 21:29 środa, 10 grudnia 2014 | linkuj No i pięknie. Do 24.12. pomarznę jeszcze parę razy (choć plotki głoszą, że ma trochę podskoczyć temperatura do góry), a skarpetuchy znajdę pod choinką :-D

Morsowy - dziś podejrzewam, że pewnie jeszcze godzina w górach by starczyła i rzeczywiście w mrożonkę bym się przeistoczyła.

Psorze - właśnie dziś postanowiłam zabierać ze sobą w trasę termos z gorącym wnętrzem. Może bez wkładki w tygodniu, bo chyba nie wypada przed pracą, ale kubek gorąca w krótkiej przerwie na trasie prawdopodobnie i bez wkładki zdziała cuda ;-)

Kocurze - akurat ten kot to standard na szczycie Wielkiej Sowy, choć szczerze przyznam, że dziś szalenie miło mnie zaskoczył. Ludzi brak, wieża zamknięta. A przypełzł do mnie z budki z paleniskiem więc pewnie grzał cielsko w resztkach ogniska.
Kot
| 17:40 środa, 10 grudnia 2014 | linkuj Nigdy nie wiesz kiedy i gdzie spotkasz kota :)). Może to być właśnie wtedy, gdy dookoła jest zupełnie pusto i kompletnie takiego spotkania się nie spodziewasz :).
mors
| 16:00 środa, 10 grudnia 2014 | linkuj O, mrożona Lea, mrrrr. ;))
Ja oczywiście obstawiam technologie niskobudżetowe: kupujemy obojętnie jakie (byle tanie) buty o 1 numer za duże i aplikujemy na stopy tyle par skarpet, ile potrzeba. Byleby tanie były. :)
Skuteczność gwarantowana, a kosztowność nieporównywalnie niższa od przepłaconych wynalazków ze świata...
k4r3l
| 14:37 środa, 10 grudnia 2014 | linkuj No ze stopami to nie ma lekko. W tym roku chce sprawdzić zwykłe buty trekkingowe, spodnie narciarskie i stuptuty, bo spd + ochrniacze w moim przypadku nic nie dają. A drugiej skarpety nie założę, bo się nie zmieści ;) Trza se jakoś radzić ;) ps. zima ekstra, u nas pewnie podobnie, chociaż tutaj (http://czarnygron.webcamera.pl/) już naśnieżają, więc wrażenie jest mylące ;)
lea
| 13:52 środa, 10 grudnia 2014 | linkuj Dzięki za podpowiedzi :-)
Uskuteczniam jazdę w parze cienkich skarpet, na to pseudo-narciarskie, a na nie aktualnie już buty trekingowe. I tu się pojawia problem. Moje ochraniacze są za małe, by ogarnąć trekingi. Wkurzona mogę być tylko na siebie, że kupiłam eSkę miast eMki. Ale to już nauczka na przyszłość.
Odnośnie skarpetki - widzę, że cena nie powala na kolana więc - skoro piszesz, że się sprawdzają - nie omieszkam czym prędzej się zaopatrzyć w takowe.
Serwus
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa etakj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]