avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 41.84km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 12.74km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Podjazdy 1050m
  • Sprzęt KROSSowy
Letnie Masywy Ślęży i Raduni

Niedziela, 12 października 2014 | Komentarze 3


Niedziela zapowiadała się nieszczególnie piękna pogodowo. Zatem w sobotę wieczorem myśl o rezygnacji z niedzielnego rowerowania nie napawała mnie wielkim smutkiem, zwłaszcza, że zmęczenie po sobotniej trasie było niemałe.
Noc jednak zdziałała regeneracyjne cuda i w niedzielę przed 9:00 byłam gotowa by na letniaka (ino w koszulce na ramiączkach i krótkich spodenkach) wybyć na podbój Ślęży. Z Kubą umawiamy się na Przełęczy Tąpadła o 10:00.
Docieram na czas. Na dojeździe czuję zmęczenie w nogach, ale nie takie, które by mnie powstrzymało przed małymi harcami. Pakujemy się zatem na szczyt Ślęży - im wcześniej tym lepiej, bo z czasem wiadomo, że na szlaku będzie coraz więcej ludzi, którzy skutecznie utrudniać nam będą zjazdy. Na szczycie nie odpuszczmy sobie jednak chwili sielnakowania w Słońcu.





Dalej zjazd żółto-czerwonym w stronę Sobótki. Zjazd idzie mi tego dnia całkiem sprawnie. Szybko docieramy na szczyt Wieżycy, z której w otoczeniu mnóstwa zdumiałych piechurów udaje się w jednym kawałku zjechać na dół, do schroniska, gdzie witani uśmiechem Pani za ladą dostajemy pyszne zimne piwka. Rozsiadamy się na zewnątrz, pałaszujemy to i owo i po jakimś czasie kierujemy się na czarny pieszy, z którego pod koniec zjeżdżamy na Trakt Bolka do Polany z Dębem i stąd równoległą techniczną ścieżką do żółtego pieszego docieramy na Przełęcz Tąpadła.
Nie może być inaczej - następna w kolejności jest trawka na przełęczy. Mam wrażenie, że Słońce grzeje jeszcze mocniej niż godzinę wcześniej. Pogoda-marzenie!
Po leżakowaniu obieramy kierunek na Radunię.


I nareszcie SUKCES! Sukces, który przyniósł mi radość tak wielką, że nie pamiętam kiedy radowałam się jakimś rowerowym sukcesem tak bardzo. Chyba wtedy gdy po raz pierwszy udało mi się zjechać żółtym z Wieżycy, kiedy to uśmiech z twarzy zejść mi nie chciał. A jaki był powód wczorajszej radości? Pierwszy raz udało mi się w całości zjechać z Raduni nieoznakowaną drogą z polanki, tą z trzema skalnymi uskokami na początku. Uskokami, o których jeszcze wczoraj na leżakowaniu na przełęczy myślałam jako o niemożliwych dla mnie do zjechania.
Cudo!



Komentarze
Greger
| 07:33 poniedziałek, 20 października 2014 | linkuj Lato w październiku - niezły ogień. Gratki za osiągnięcie zakładanego celu. Pozdrawiam!
cerber27
| 19:32 środa, 15 października 2014 | linkuj Dołączam się do gratulacji, jestem pewien ze był to hardcorowy zjazd :) Ja bym pewnie spróbował :)
z1b1
| 09:36 wtorek, 14 października 2014 | linkuj Gratuluję sukcesu...nie znam trudności zjazdu, skoro jednak mówisz że trudny,to Ci wierzę bo wiem na co Cię stać :) ja pewnie sprowadziłbym tam rower ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]