avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 49.50km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 12.69km/h
  • Podjazdy 1488m
  • Sprzęt KROSSowy
Dolomity 4. Cortina - Rif. Biella - Cortina

Wtorek, 22 lipca 2014 | Komentarze 4

Uczestnicy


Ja nie wiem jak to się stało, bo niby każde z nas lepiej lub JESZCZE lepiej zna się na mapie. Jednakże po długich i zaciekłych dysputach dnia poprzedniego zupełnie nieświadomie za cel wycieczki bezplecakowej czwartodniowej wybraliśmy trasę, której znaczną część dzień wcześniej z Bogdanem i Ryjówką zjeżdżaliśmy. Początkowo miny z tego powodu mieliśmy ciut nietęgie, choć mnie jednak ciekawość zżerała jak to wszystko się prezentować będzie przy ładnej pogodzie. Bo ku wielkiej naszej uciesze takowa nas przywitała dnia czwartego :-)


Wczorajszy podjazd, a dzisiejszy zjazd przerażał nas, bo mając świadomość czekających nas nachyleń inaczej się do górki podchodzi. Co się jednak okazuje być przerażającym i karkołomnym zjazdem/ścianą wcale takie być nie musi w drugą stronę. Podjazd poszedł wyjątkowo sprawnie i gładko. Szybko pokonaliśmy asfalt i dotarliśmy do Rifugio Ra Stua (1668 m n.p.m.).


Spod schroniska na górę prowadziła już droga szutrowa o coraz bardziej zacnym nachyleniu. Podjazd ten był ciężki i szalenie satysfakcjonujący.




Oczom naszym ukazują się widoki, które dzień wcześniej prawie w stu procentach przykrywały chmury. Coraz bardziej cieszymy się, że nie zmieniliśmy jednak zdania co do celu dzisiejszej wycieczki. Jest pięknie i z minuty na minutę coraz piękniej...





(fot. Janek)



Jedziemy i jedziemy, otacza nas coraz bardziej niezwykły krajobraz. Zupełnie kosmiczny i do tej pory niespotykany. Nagle w oddali dostrzegamy cel naszej dzisiejszej wspinaczki - skitrany wśród skał niczym kameleon Rifugio Biella (2327 m n.p.m.). Kolejny rekord wysokości w moim wykonaniu.


Z Ryjóweczką z radości nad pszenicznym przepysznym piwem postanawiamy odtańczyć taniec szczęścia, prosząc przy okazji o co najmniej podobnie sprzyjającą pogodę na dzień jutrzejszy.




Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Morsowego!


Jest przeuroczo, ale powoli zaczyna doskwierać delikatny chłodek. Zbieramy się zatem i podążamy do Rifugio Sennes, w którym gościliśmy dzień wcześniej z Ryjkiem i Cerberem. Znów spotykamy tę samą Polkę, która poleca nam podjechać kawałek do Munt de Sennes, gdzie czekać nas mają jakieś atrakcyjne buty drewniane i inne cuda. Atrakcjami okazały się być bajecznie zielone łąki, krowy pozujące przed obiektywem i atakujący Bogdana w trasie helikopter. A buty? Nieszczególnie...

(fot. Janek)







Powrót pod Rif. Sennes i dalsza pogadanka z Panią Polką, która kieruje nas w stronę gdzie znaleźć powinniśmy świstaki. Ponoć jest ich cała banda. I pozują do zdjęć nie gorzej od krów. Lecę zatem na złamanie karku i od razu dostrzegam jednego Skrzata.

(fot. Cerber)

Rozstać się z tym maleństwem nie mogłam bardzo długo. Kiedyż to kolejny raz dane mi będzie pogapić się na świstaka? A nawet dwa! ... Ale czas nagli, chłopaki zaczynają się powoli niecierpliwić. Na siodła siad i w drogę jazda! Po chwili dojeżdżamy do wymarłej zeszłego dnia wioski. Zdecydowanie odmiennie prezentuje się w dniu dzisiejszym :)

(fot. Ryjek)


(fot. Cerber)

Dalsza droga to już w sporej części nowość, z główną atrakcją w postaci stromego serpentynowego szutrowego zjazdu leśnego. Pysznie smakował! Spod Rifugio Ra Stua próbujemy ominąć asfalt i zjeżdżać terenem. Wychodzi nam to tylko trochę. Ostatecznie dość szybko docieramy do krzyżówki i powrót do Cortiny uskuteczniamy rowerówką równoległą do asfaltu, wzdłuż rzeki.

(fot. Janek)


(fot. Janek)

Cały ten dzień to istne szaleństwo. Ogrom piękna atakujący moje oczy lekko mnie poraził i do wieczora powolutku dochodziłam do siebie zbierając siły na dzień następny :)

ALLA FINE DEL QUARTO GIORNO



Komentarze
alouette
| 17:30 środa, 20 sierpnia 2014 | linkuj Pięknie tam jest:)) Aż się rozmarzyłam:) Superowe foty no i ten świstak- CUDO!!!! :) Mnie nie chciały tak ładnie pozować :(
Greger
| 06:45 środa, 20 sierpnia 2014 | linkuj Chyba fajnie byłoby przeżywać "rowerowy dzień świstaka" w takim miejscu :) Pozdrawiam, świetna wycieczka, jak i cała wyprawa!
anetkas
| 22:01 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj Piękne widoki, piękna wyprawa.... :) Zazdroszczę :)
lutra
| 18:37 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj Pięknie! Jak Ci się udało zapamiętać tyle ślicznych obco brzmiących nazw? Szacun! Fajnie się czyta. Taka rasowa podróżnicza opowieść.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]