avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 56.22km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 12.13km/h
  • Podjazdy 2629m
  • Sprzęt KROSSowy
Dolomity 1. Bressanone - Plose - San Vigilio

Sobota, 19 lipca 2014 | Komentarze 3

Uczestnicy


Nadeszła od miesięcy wyczekiwana data.
19.07.2014.
Pierwszy dzień (miałam nadzieję, że...) ...Wyprawy Życia.
W piątek wieczorem ruszamy we czwórkę (ja, Ryjek, Janek i Bogdan) z Kotliny Kłodzkiej w stronę Włoch. W Innsbrucku spotykamy się z Tomkiem. Na miejsce (Bressanone/Brixen) docieramy w sobotę z samego rana. Zaznawszy w trasie ok. 30 minut "regeneracyjnego" snu mocno obawiam się pierwszego dnia jazdy. Plecak zapakowany na 9 dni waży 5 kg z hakiem. Bardzo ładnie choć pod koniec dnia i tak dał mi się lekko we znaki. Jem przy samochodzie bułkę, myję zęby. Szybkie przebieranko i w drogę!



Nie wyjechawszy jeszcze z miasta spotyka nas pierwsza szalenie miła niespodzianka. Na ulicy w Brixen mijamy się z Alouette i Jarkiem, objeżdżającymi trzytygodniowo Alpy. Podejrzewam, że gdybyśmy się wcześniej umówili to za nic w świecie nie udałoby nam się odnaleźć i zrealizować spotkania. A tu?! Szok.



Zaraz za Brixen rozpoczynamy asfaltowy podjazd do dolnej stacji wyciągu na Plose.
Na samym wstępie zauważam zaskoczona, że licznik się na mnie obraził. Na chwilę czy na zawsze? Sprawdzam czujnik, przyciskam co popadnie, zdejmuję i zakładam z powrotem. Niente. O-o! No to się popisałam... Zaraz sobie przypominam pierwsze tygodnie z Krossowym, przed założeniem w nim licznika. Ożywcze to było. I miłe całkiem nie gapić się co i rusz na licznikowe cyferki. Przyjmuję zatem fakt wyczerpanej baterii dość spokojnie.

Jeszcze w Polsce postanowiłam, że nie dam się wyciągom, że wszystkie podjazdy będę realizować na rowerze. Ryjek i Bogdan wtórowali mi radośnie, ale gdy przyszło co do czego, po dotarciu pod stację okazało się, że każde z nas ma miny lekko nietęgie. Nieprzespana noc, upał i prażące Słońce, plecaki do których plecy jeszcze nie przywykły, wszystko zebrane do kupy szepce do ucha: "Ulżyj sobie, wybierz wyciąg...". Non. Non. Non il punto. Nie po to przed chwilą przesiedziałam całą noc w samochodzie, by od razu pakować się do wyciągu. Dołączyć do mnie postanawia Bogdan i w ten oto radosny sposób olewamy jedyny wyciąg, który w ogóle na wstępie brany był pod uwagę! :-)

Ostatni rzut oka na Brixen w tle. Ponownie spotkamy się za 9 dni.

(fot. Janek)

Pierwsze spotkanie z Dolomitami. Ależ potężne wrażenie to na mnie zrobiło!!!



(zdj. Cerber)

Pod samo Plose z Bogdanem nie docieramy. Spotykamy się z chłopakami ciut niżej i już w piątkę kierujemy się coraz bliżej serca gór.





(fot. Ryjek)


(fot. Janek)

Paru małych przeszkód po drodze zabraknąć nie mogło...




Po kilku kilometrach niezwykle przyjemnych szutrówo-rzeko-polno-łąkowych ścieżek dojeżdżamy do asfaltu, który zaprowadzić nas ma na wysokość 2006 m n.p.m. na Passo delle Erbe, pod Rifugio Utia de Borz. Na tymże podjeździe po raz pierwszy w życiu doznaję tzw. zderzenia ze ścianą. Zjawisko raczej nękające maratończyków, nie rowerzystów, ale co z tego. Teoria teorią, a ja nagle, w środku podjazdu w przeciągu kilkunastu sekund opadam z sił tak nagle i tak bardzo, że nie mogę wykonać kolejnego zakręcenia korbą. SZIT! Staję, grzebię w plecaku, wyciągam marcepan, z którego czekolada leje mi się po rękach. Pochłaniam go jakbym nie jadła od 3 dni. Ależ był pyszny!!! Siły wracają tak szybko jak mnie opuściły. Bardzo niezwykłe to było doświadczenie. W końcu, na spokojnie, udaje mi się dojechać do chłopaków.





Z przełęczy roztacza się piękny widok na Alpy wysokie.




Spod schroniska wpierw szutrami a ostatecznie asfaltem docieramy do pierwszego miejsca noclegu: San Vigilio di Marebbe.





FINE DEL PRIMO GIORNO DI.





Komentarze
alouette
| 19:27 sobota, 16 sierpnia 2014 | linkuj No w końcu jest relacja!!:) Piękne Dolomity i super ta Twoja fotka ze zjazdu:)

A to, że udało nam się Was spotkać to jest niesamowite- taki ten świat mały:O Jakiś rodzaj telepatii chyba:))
birdas
| 17:00 piątek, 15 sierpnia 2014 | linkuj Fotki jak zawsze są fantastyczne. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa epeza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]