avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 32.98km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.99km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt ZaSkarb
Bolesne i krwiste przywitanie "wiosny"...

Piątek, 1 marca 2013 | Komentarze 15


Dawno mnie nie widzieli nad Jeziorem Bystrzyckim, a co najważniejsze - ja dawno nie widziałam jego.
Stęskniona postanowiłam sprawdzić jak się sprawy mają z zaśnieżeniem mojej ulubionej tygodniowej trasy.
Sprawy miały się PRAWIE idealnie.
Prócz jednego momentu, o którym wiedziałam, że jest zalodzony dużo dłużej od pozostałej części drogi wokół Jeziora (skrzyżowanie przy mostku, gdzie jedna odnoga odbija na Michałkową).
Nie wyhamowałam wchodząc w zakręt (choć i tak bym glebę zaliczyła, ale najpewniej nie tak bolesną) i BUM!
Pierwszy raz użytecznym okazał się być kask, który ciut się uszkodził po spotkaniu z asfaltem. Ale i tak najbardziej ucierpiało kolano, o czym dowiedziałam się dopiero po dojechaniu do domu (wcześniej myślałam, że jest delikatnie obtarte:))

Nic tam - najważniejsze, że skutek upadku jest tylko powierzchowny!

Tu się to stało (cały asfalt pokryty lodem):


A to efekt bliskiego spotkania kolana z asfaltem zaraz po powrocie do domu i przemyciu rany:


I dziś (wygląda już dużo lepiej, tylko sinior zaczyna wychodzić):



Komentarze
Gracjana | 08:35 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj Z a ladnie nie wyglada,ale uwazaj na siebie. Ja tez tak kiedys mialam tylko po deszczu,to wtedy przejechalam kolanami jakies 3 metry po asfalcie,ale szybko sie rany wygoily i za dwa tygodnie pojechalam w gory stolowe. Pozdrawiam:)
pioter50
| 17:13 środa, 6 marca 2013 | linkuj Masz rację Lea.Ja, przy mojej ostrożności też czasem robię głupstwa.Dzisiaj rano, jadąc do pracy władował bym się pod samochód na rondzie.W ostatniej chwili zahamowałem a tylko nowym klockom hamulcowym zawdzięczam, że mnie ten samochód nie walnął.Nie wiem o czym myślałem podejmując głupią decyzję...
lea
| 12:38 środa, 6 marca 2013 | linkuj Aniu - będziemy w kontakcie :)

Piotrek - dzięki :) ostatnia czy nie ostatnia, jak mają być tego rodzaju to tragedii nie będzie, ale również mam nadzieję, że żadnych poważnych kontuzji w tym roku nie uświadczę. Jednak na takie zdarzenia mamy niewielki wpływ. Jeżdżę ostrożnie i uważnie, jednak nie wszystko człowiek jest w stanie przewidzieć i wszystkiemu zapobiec.
pioter50
| 04:02 środa, 6 marca 2013 | linkuj Mam tylko nadzieję, że to ostatnia Twoja kraksa w tym roku.Wiesz, że takie zdarzenie może Cię wyłączyć z jeżdżenia na pół sezonu.Szkoda by było...
anamaj
| 14:46 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj Piszę się z wami na Rudawy :) Mam je w planie tegorocznych wyjazdów.
lea
| 12:26 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj 23-24 marca? Hmmm.. zastanowię się nad tym i sprawdzę w terminarzu czy również jestem wtedy wolna :D

Zgadzam się, że nie ma się co spieszyć, jednocześnie jednak bardzo bym chciała wylądować tam gdzieś na przełomie czerwiec-lipiec, kiedy to dni są cudnie długie i nie ogranicza nas nadchodząca rychło noc.
lea
| 16:22 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Ancorku - dokładnie! Wyglądało początkowo tak jakby miało mnie na ładnych kilka dni unieruchomić w domu. A tymczasem już na drugi dzień było o niebo lepiej.

Lutra - byłam przekonana, że będzie się zabarwiał wszystkimi kolorami tęczy, ale mnie zaskakuje, póki co trzyma się wciąż na podobnym poziomie.

Ra - szybko nie jechałam, ale powinnam była wyhamować mocno przed tym zakrętem; wiedziałam o tym,a le zapomniałam :P Dzięki za życzenia.

Ryjku - chyba łapią mnie dziadostwa, przed którymi udawało mi się do tego czasu jakoś uchronić. Ale może to i lepiej. Zamierzam się do upadków przyzwyczajać, bo marzę o nieoszczędzaniu się terenowym w tym sezonie, więc sztuka upadania muszę opanować do perfekcji :D

Toomp - zabolało przy upadku, ale po kilku sekundach już nie bolało. Wróciłam do domu i dopiero po zdjęciu rajtów (w których zrobiły się ino 2 mikrodziurki na kolanie) okazało się co to za "cudo" mam na kolanie. W trasie po prostu miałam to cały czas delikatnie mrożone podmuchami wiatru i dlatego spokojnie, bez bólu dotarłam do domu :) ... PS. Kiedy na Pradziada jedziemy? ;-)
ryjek
| 21:10 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj Bardzo Ci współczuję. Na początku lutego zęby psa, a teraz upadek na lodzie - biedne te Twoje nóżki, dobrze, że jechałaś w kasku. Uważaj na siebie.
Ra1984
| 19:18 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj I po co tak szybko było jeździć?? Współczuję, szybkiego powrotu do 100% sił :)
lutra
| 18:58 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj Wielgaśny! I wszystko wskazuje na to, że nabierze jeszcze barw.
anamaj
| 18:32 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj Siniak wielgaśny. Takie są czasem "uroki" jazdy na rowerze.
Ancorek
| 18:26 niedziela, 3 marca 2013 | linkuj Ojojoj... na szczęście zerknęłam już na następny wpis, więc to nie takie poważne stłuczenie na jakie wygląda.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ielni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]