avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 47.70km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 11.59km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 1390m
  • Sprzęt KROSSowy
Smakowite Góry Kaczawskie (Skopiec 724 mnpm)

Sobota, 5 grudnia 2015 | Komentarze 3

Uczestnicy


W końcu po bardzo długich staraniach nieszczególnie usilnych, ale niepozbawionych intensywnych myśli na temat tychże odwiedzin, trafiłam w Góry Kaczawskie. I to w jakim towarzystwie?!
W końcu udaje nam się z Profesorkiem zgrać i pojeździć jak za starych lat - sami, we dwójkę. Cieszę się z tego bardzo.
Bo wiem, że z Psorem nigdy nie jest nudno :)
W trasę ruszamy z Wojcieszowa.
Od początku czeka nas mocny podjazd asfaltowy do terenu, którym później wspinamy się prosto na najwyższy szczyt Gór Kaczawskich - Skopiec. Kolejny szczyt do mojej rowerowej Korony Gór Polski. Powoli zbliżam się do celu jeśli idzie o część sudecką :)

Po drodze wspaniałe widoki!


Na szczycie chwila na medytację...

(fot. Prof)

... oraz trochę tańców ludowych...



(fot. Prof)

Cała trasa obfituje w cudowne widoki na pasmo Karkonoszy. Niby wciąż to samo, ale oczu nacieszyć nie mogę i co i rusz staję by się napatrzeć i cyknąć fotkę.


Góry Kaczawskie nie należą do szczególnie skomplikowanych technicznie, ale - jak się okazało tego dnia - na podjazdach potrafią dać całkiem porządnie popalić. Co Tomkowi zdaje się nic a nic nie przeszkadzać ;)


W stronę Łysej Góry, a wpierw, przed szczytem, w stronę słonecznej przerwy pod schroniskiem. Nad piwkiem. I pierogami.

(fot. Prof)

"Podjazd" na Okole. Nie jest lekko. Dojazd cudowną łąką, na której się trochę rozodziewamy, bo jesteśmy zdecydowanie zbyt grubo ubrani jak na towarzyszącą nam wspaniałą, iście wiosenną, aurę. Za łąką zaczyna się kamieniste podejście, którego nie wyobrażam sobie aktualnie zrobić w siodle. Wycieczka piesza również smakuje wybornie :)


I widok z Okola. Białe placki to śnieg na stoku narciarskim z Łysej Góry, którą niedawno opuściliśmy. Świetnie te białe kropki wyglądały.





(fot. Prof)

Z Okola zjeżdżamy do Wojcieszowa, gdzie okazuje się, że godzina jeszcze pozwoli na wdrapanie się na trzy szczyciki, z Marcinkiem na końcu. Szczytu nie udaje nam się znaleźć, bierzemy go lekko bokiem. Na zjeździe znów mijamy morderców zwierząt. Na końcu zjazdu, przed samym Wojcieszowem, na łące mordercy rozpalają ogień, mając za towarzyszy kilka sztuk zwłok zamordowanej wcześniej zwierzyny. Bardzo niemiły widok.


Niezależnie od przykrej końcówki wypad był wyśmienity!
Pogoda dopisała.
Towarzystwo tym bardziej.
Zgodnie stwierdziliśmy, że - jak na nas przystało - daliśmy sobie dość porządnie w kość.
I taki był plan! :-D
Dzięki Psorze!!!





Komentarze
profesor | 14:51 czwartek, 10 grudnia 2015 | linkuj Dzięki Mała za Twoje wspaniałe Towarzystwo :) i mam nadzieję, że jeszcze wspólnie gdzieś wyskoczymy w tym roku jak pogoda pozwoli :).

Mnie również widok Karkonoszy zawsze jara, a szczególnie ich królowa. Na wschodzie słońca jak na nią patrzyłem to czułem jak dosłownie mnie przyciąga do siebie. Zacząłem się
zastanawiać nad wschodem słońca na niej jeszcze w tym roku :)
Lea | 08:37 czwartek, 10 grudnia 2015 | linkuj To znaczy, że niezależnie od upływu czasu jesteśmy tak samo wrażliwe na piękno :-P
monikaaa
| 08:31 czwartek, 10 grudnia 2015 | linkuj Z tymi zdjęciami Karkonoszy, to tak jak u mnie - nie zliczyłabym ile mam już ich zdjęć. Ciągle to samo (jak jadę w Chełmy), a jak są dobrze widoczne, to za każdym razem jaram się jak helikopter w ogniu, jakbym pierwszy raz je widziała :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]