avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 65.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 20.74km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Podjazdy 860m
  • Sprzęt KROSSowy
Przełęcz Sokola żółwim tempem; 8 tygodni po operacji

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 | Komentarze 6

Kategoria Góry Sowie


Nareszcie zmienił się kierunek wiatru.
Dzięki temu jechałam z mocnym paszczowichrem, a wracałam na skrzydłach anielich...
Kolejny plus tej sytuacji - bardzo łatwo przyjdzie mi bicie wszelkich wyników podjazdowych na tej trasie.
Motywacja będzie pierwszorzędna - wrażenie, że kondycja leci w górę jak wariatka :-P

No a wiało dziś nielicho.
Moje tempo prawie stojące w miejscu podczas podjazdów na Przełęcz zwalałam głównie na karb fatalnej kondycji pooperacyjnej.
Dopiero na powrocie odetchnęłam ciut z ulgą - wiatrzysko pchało mnie tak wspaniale, że przestałam wątpić w jego przeszkadzającą moc sprzed chwili.

Całkiem porządna trasa mi wyszła w dniu dwumiesięcznicy operacji rekonstrukcji ACLa (a nawet jeszcze nie, bo to dziewiąty tydzień się zaczyna).
Kopnęłabym w zad kogoś kto by mi 2 czy 3 miesiące temu powiedział, że tak to będzie wyglądać, za robienie złudnych nadziei. A tu proszę jak pięknie! Zresztą dwa miesiące temu o tej porze leżałam w łóżku w szpitalu i chyba właśnie Pan Jan Pielęgniarz pozwalałm mi nareszcie podnieść zagłówek i napoił mnie wodą :-D

Kolano pod koniec trasy troszkę zaczęło pobolewać, ale typowo zmęczeniowo. Wyluzowałam na ostatnich kilku kilometrach i do domu weszłam bez żadnego bólu.
No i lato całe szczęście jeszcze nas nie opuszcza - fajnie dziś grzało.

Sowy: Mała z lewej i Wielka z prawej.


Z prawej strony szosa, którą wtaszczyłam swój wymęczony zadek na górę. Łącznik Rzeczka - Sierpnica.






Komentarze
lea
| 06:35 piątek, 28 sierpnia 2015 | linkuj Marku - dzięki! Śmieszne to ustrojstwo jest :p

Mati - myślę, że sporo czasu upłynie nim pokuszę się o kolejny dystans ciągu geometrycznego x2, czyli ponad 100 km. Ale ale, 2015 jeszcze nie taki stary więc kto wie...?

Serwus!
Greger
| 20:34 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj Błyskawicznie nadrabiasz zaległości :). Kręcisz już więcej niż niejeden z rowerzystów na tym portalu. Oby tak dalej, w coraz pełniejszym zdrowiu! Pozdrawiam!

No i rosną prawie geometrycznie te dystanse jednak :D
Lea | 05:00 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj No to dostałam opierdziel!
Macie rację, zdecydowanie. I dziękuję Wam za te słowa.
Mi natomiast jest ciężko wytłumaczyć ile mnie kosztuje walka ze sobą by nie cisnąć. To trochę zbliżone jest do tego jakbyście mi napisali: "masz stłuczone żebra, przestań oddychać". Serio serio ;) To brzmi niedorzecznie, ale walka ze sobą na rowerze jest dla mnie tak naturalna, że co chwilę muszę się upominać, by się nie forsować przesadnie.
I uwierzcie - robię to!
"bardzo łatwo przyjdzie mi bicie wszelkich wyników podjazdowych na tej trasie" - to było napisane w kontekście samokontroli postępów rowerowych, by sprawdzić w jakim tempie organizm się "odnawia".
Cieszę się aktualnie jazdą jak dziecko. Głowa mi lata na wszystkie strony chłonąc jakby na nowo znane na pamięć widoki.
Ale nad kondycją pracować będę bez względu na wszystko (NIE! Stop. Jak zacznie się cokolwiek niepokojącego dziać z kolanem to absolutnie od razu kończę!!). Nie tylko dlatego, że taką mam potrzebę, ale przede wszystkim dzięki temu, że lekarz i fizjoterapeutka na to pozwolili. W teren już wjeżdżać nie zamierzam do końca września, bo takie jest zalecenie odgórne. I ok. Przyjmuję. Dzięki temu jednak na nowo mogę poznawać te wszystkie asfaltowo-szutrowe trasy, które zaniedbałam, a które pokochałam kilka lat temu.
Ale uwierzcie mi - jestem w tym wszystkim racjonalna i nie robię niczego ponad miarę :D
Jeszcze raz WIELKIE dzięki za troskę! A takie baciki raz na jakiś czas wpływają na mnie wyłącznie pozytywnie dodatkowo zmuszając do zastanowienia się nad sytuacją, w której się znajduję.
I po tym zastanowieniu jest decyzja - rezygnuję z używania Stravy do końca września.

Starsza - a łydka bolała tylko w niedzielę. Po powrocie urządziłam sobie porządne rozciąganie, po którym ból prawie całkowicie odszedł, by w poniedziałek nie dawać już o sobie w ogóle znać.
lutra
| 21:30 poniedziałek, 24 sierpnia 2015 | linkuj Dzisiaj jadąc sobie spokojnie w ciemności, rozmyślałem o Twoim podejściu do wyników i rekordów i ... Żeby nie narazić się na opierdziel, postanowiłem milczeć.Teraz, zalogowałem się kolejny raz wyłącznie po to by poprzeć "Starsząpanią" . Jak zaczniesz brykać, zrobi się u Ciebie niezły zjazd "B-statu". Po prostu jedź rowerem i ciesz się tą możliwością. Niczego nie pokonuj i nie pobijaj. Rozglądaj się i się ciesz. :) Uśmiech na poprawę nastroju.
starszapani
| 18:50 poniedziałek, 24 sierpnia 2015 | linkuj No normalnie muszę przyjechać i wlać Ci w dupsko. Łydka boli, kolano pobolewa a Ty jeździsz? Daj sobie chociaż jeden dzień luzu bo w przeciwnym razie zafundujesz mi kolejną życiówkę ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]