avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Powrót do Życia! (tydzień III i IV)

Poniedziałek, 27 lipca 2015 | Komentarze 10

Kategoria Rekonstrukcja ACL


Dokładnie 4 tygodnie temu zaczynałam powoli dochodzić do siebie po operacji. Minął miesiąc. Niecały.
Dużo?
Mało??
Nie da się tego określić. Bo dualizm towarzyszy mi na każdym kroku. Czuję jakby to było wczoraj, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego ile w tym czsie zrobiłam, osiągnęłam, z jakimi emocjami musiałam walczyć.
I podwójne emocje, z którymi niekoniecznie wciąż sobie dobrze radzę. Radość olbrzymia, że tak pięknie idzie rehabilitacja, pomieszana ze złością i żalem, że w ogóle muszę się z tym mierzyć. Tego drugiego coraz mniej. Pogodziłam się już dawno z sytuacją, w której się znalazłam. Zaakceptowałam ją. Nauczyłam się czerpać z niej wszystko co najlepsze. ALE... Wiadomo. Czasem różowe okulary po prostu zsuną się z nosa i trzeba dać sobie możliwość na uronienie paru łez nad stratą, która się już dokonała.



Co się działo przez te dwa tygodnie...

... 21 lipca (22 dni po operacji) mam kolejną wizytę kontrolną u dra Sebastiana Krupy, na którą docieram już bez pomocy kuli; w samym stabilizatorze. Mój lekarz ocenia, że kolano wygląda i działa bardzo dobrze jak na ten czas po zabiegu. Nie ma żadnych zastrzeżeń prócz stwierdzenia, że trochę mam nieruchawą rzepkę i muszę nad tym porządnie pracować (co oczywiście czynię już od jakiegoś czasu, tak sama jak i z fizjoterapeutką Dorotką). Sam zaczyna temat - jak tylko uda się na szynie dojść ze zgięciem do 110* przesiadamy się z szyny na rower stacjonarny. Pytam: "trenażer będzie ok?", odpowiedź "jak najbardziej" cieszy szalenie.
Zalecenia - zabiegi fizykoterapeutyczne, ćwiczenia z rehabilitantem, powoli można zacząć się rozglądać za siłką i odstawiać stabilizator. Zdejmuję go od razu po powrocie do domu. Zatem 3 tygodnie po operacji zaczynam się poruszać już w 100% o własnych siłach :-) Przez cały czas ćwiczę intensywnie mniej więcej tak jak to opisałam tutaj. 4-5 godzin dziennie (połowę z tego zżera szyna CPM).

24 lipca Dorotka po raz pierwszy zabiera się za masaż blizn pooperacyjnych. Boli. Boli mocno. Wychodzę po godzinie zajęć bardziej zmasakrowana niż przed nimi. Nie Jej wina. Trzeba przeboleć te kilka pierwszych "sesji masarskich" by później nie mieć znacznie gorszych problemów ze zrostami i niekorzystnymi zbliznowaceniami wewnętrznymi. Humor tego dnia mam fatalny, bo prócz katorgi z kolanem mam na głowie jeszcze babską przypadłość. Hormony buzują, łzy się leją, Kuba wspiera z bezpiecznej odległości.
Wieczorem zjawiamy się u Kodowian - pierwszy weekend poza domem od operacji :-D Ależ to mi było potrzebne. Raz - towarzysko, dwa - będąc z dala od domu zaniedbuję ćwiczenia, mimo, że przybory wzięłam ze sobą. Robię to świadomie, czuję, że noga jest zmęczona prawie czterema tygodniami ciężkiej pracy bez przerwy. Słucham się jej zatem i przerwę dwudniową robię. Jak się okazuje w poniedziałek rano - to była w 100% trafiona decyzja. W poniedziałek (dziś), 4 tygodnie po operacji, po raz pierwszy poczułam się z moją nogą komfortowo. Oczywiście, że nie idealnie, nie zdrowo, nie zupełnie bezboleśnie, ale komfortowo. Póki co - starczy. A to odczucie dało WIELKI kop do dalszej pracy.
W niedzielę 2,5kilometrowy spacer do Parku Zdrojowego, jeszcze w ortezie. Bez problemów, w Słońcu i z uśmiechem na ustach!

No i NARESZCIE po 28 dniach po raz pierwszy wsiadłam na rower!!!




Mój pierwszy raz na trenażerze. Około 10 minut. Jak stałam tak "wskoczyłam" i zaczęłam pedałować. Na początku kolano się buntowało, bolało, zginało bardzo opornie. Ale po kilku powolnych obróceniach korby poszło. Aż się ze mnie pot zaczął lać, mimo zerowych obciążeń i najlżejszych przełożeń... Nie mogę się doczekać kiedy wrócę w teren. Oj będę płakać nad moją utraconą formą, będę :-P
Pozycję mam tragiczną. Siodło o wiele za wysoko (zalecenie lekarskie, by nie przeginać na początku ze zgięciem) strasznie obciąża plecy. Mam jednak nadzieję, że z każdym dniem będę mogła sobie pozwolić na kolejne kilka milimetrów w dół. Będzie więc coraz lepiej.
Ciężko będzie się ograniczyć do zaleconych 10-15 minut dziennie x 3 (rano, po południu, wieczorem), ale nie zamierzam przesadzać. Wciąż walczę ze sobą by nie przesadzać!

No i ostatnia radość - dziś po raz pierwszy wyszłam z domu bez ortezy.

Kolejna wizyta u mojego ortopedy dopiero 18 sierpnia. Zamierzam do tego czasu zrobić wszystko by było jak najlepiej. Bym nie tylko ja była dziko dumna z siebie, ale by i On to odczucie ze mną współdzielił :-D

Na tę chwilę chyba tyle ode mnie. Czas ogarnąć chatę, bo Kot miejsca nie może już prawie znaleźć do położenia się ....



Bawcie się, uśmiechajcie, korzystajcie z lata i... NIE JEŹDZIJCIE ZA WOLNO!!! :-)



Komentarze
Greger
| 08:48 środa, 5 sierpnia 2015 | linkuj Brawo! Oby tak dalej, a już niedługo wszystko wróci do normy i będziesz śmigać aż miło! Pozdrawiam!
ramborower | 10:44 czwartek, 30 lipca 2015 | linkuj Wsiadaj na fulla ;)
Ancorek
| 20:41 środa, 29 lipca 2015 | linkuj Lea - jest świetnie! W tym czasie jeździsz więcej ode mnie! Pozdrawiam.
Ubłocona | 14:37 środa, 29 lipca 2015 | linkuj Kuba - cierpliwości, wytrwałości i systematyczności to mnie ta sytuacja nauczy niewątpliwie ;-)

Radzior - mam sentyment do tego błota. To musi być suchogórskie błoto, święte błoto...
Radziosław | 07:15 środa, 29 lipca 2015 | linkuj Taki piękny ubłocony :)
k4r3l
| 06:29 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj Dobrze wiedzieć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku! Cierpliwości i wytrwałości! ps. koteł najlepszy :DDDD
Lea | 20:23 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Przez jakiś jeszcze czas to co najwyżej mogę nim wjechać w ścianę jedną drugą lub do salonu sąsiadów z poniżej :-P

Ależ dostałam nowych skrzydeł! A najbardziej mnie aktualnie nakręca Majka Włoszczowska :-) Miałaś rację Aniu. Olbrzymie dzięki!!

Monia - kłaniam się w pas w podzięce donosząc przy okazji prosto z frontu, świeżo i śmierdząco po wieczornej serii ćwiczeń, że nieźle dupsko boli od siodełka O_O Och, jak dobrze boli ;P
monikaaa
| 19:28 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Miło czytać dobre wieści z frontu. :) Niech moc będzie z Tobą!! :)

p.s. Też bym chciała tak sobie za dnia spać przez 6 godzin i nic nie robić. A sorry - zmieniać tylko pozycję do spania. :)
ankaj28
| 18:57 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Cieszę się, że odpoczęłaś i dostałaś nowych skrzydeł. To teraz wiatr w pedała i jedziesz. Do następnego. Kudowianie pozdrawiają.
starszapani
| 16:22 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Fantastyczne wieści Emi :)))) Oby tak dalej i za chwilkę wyjedziesz tym Krossem z chaty :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa czyci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]