avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 63.21km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:58
  • VAVG 15.94km/h
  • VMAX 64.50km/h
  • Podjazdy 1720m
  • Sprzęt KROSSowy
Dlouhe Strane i Praded

Sobota, 20 września 2014 | Komentarze 4


Plan jesenikowy miał się realizować w zeszły weekend. Prognozy jednak zniechęciły do tego mnie i Ryjka skutecznie. Plan przeniósł się na kolejną sobotę. Im jej jednak bliżej tym oczywistnym staje się fakt powtórki z rozrywki - zapowiedzi znów nie wróżą by pogoda miała być przychylna naszym zamierzeniom. Do tego Ryjek - biedactwo, zawalony robotą, odpada. Kuba jest nieugięty - czy będzie pogoda czy nie - do Kout nad Desnou pakować się planuje. I super. Zabieram się zatem z nim samochodem i postanawiam w samotności rozprawić się z dwiema perełkami jesenikowymi: szczytem Dlouhe Strane (1353 mnpm) z jego elektrownią szczytową pompową oraz Pradziadem (1491 mnpm).

Kouty opuszczam późno, bo sporo po 11. W planie mam terenową wspinaczkę na szczyt Dlouhe Strane. Rzeczywistość szybko weryfikuje moje plany; jak w końcu odnajduję szlak rowerowy, którym chciałam podążać to okazuje się on zabłoconą ścianą zagrodzoną biało-czerwoną taśmą. Dnia mam za mało, by ryzykować, szybko zatem kieruję się na asfaltowy podjazd.

A po drodze... Czy to jest drzewko, pod który w maju krył się przed deszczem Ryjeczek?


Wody tym razem w dolnym zbiorniku jak na lekarstwo.


Patrząc na zanurzone w chmurach szczyty gór wiem, że na końcu podjazdu czekają mnie perełki widokowe. Tak też się dzieje:






Po nasyceniu oczu cudownymi widokami zjeżdżam na sam dół - na parking, skąd rozpoczynam podjazd na Pradziada. Podjazd drogą rowerową 6157 przez Petrovkę, Svycarną, ze szczytem Pradeda w roli wisienki na torcie. Podjazd nielekki z niedługim dość mocnym terenowym akcentem.
Petrovka:




Przed dotarciem na górę wieżę to widać a to ginie w chmurach. Znacznie lepsza tu pogoda panuje niż na Dlouhe Strane, gdzie tak generalnie przez cały mój pobyt nie było widać prawie nic.






Po dotarciu pod Svycarną wiem, że mam jeszcze kilka minut w zapasie. Zakupuję więc piwo, rozsiadam na trawce w Słońcu i pałaszuję część makaronu.


Na zjeździe do Kout zatrzymuję się w miejscu, w którym w maju z Zibim podziwialiśmy wspaniałe widoki. Chwilę wspominam ten świetny wypad, ale w związku z tym, że czas goni - szybko z powrotem wskakuję na siodło.


Pod samochodem jestem ok. 16:30 bardzo usatysfakcjonowana tym, że - tak jak i Kuba - postanowiłam być niepomna na drętwe zapowiedzi pogodowe.
Wracając samochodem do domu Kuba postanawia zawierzyć swej męskiej intuicji logistycznej zamiast mojej, przez co po kilkunastu kilometrach trza zrobić w tył zwrot :-)
Wieczorem mam kilka chwil by dojść do siebie i przygotować się na to co czeka mnie już za kilka godzin....





Komentarze
Greger
| 10:16 wtorek, 30 września 2014 | linkuj Widoczek na Dlouhych Straniach pierwsza klasa i nie ma co narzekać - czasami nawet po rundce wokół zbiornika nie można określić, czy jest w nim woda, czy nie :) A na Pradziadku w lekko pochmurny dzień pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Świetny wypad. Pozdrawiam!
Toomp | 11:16 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj To d... bo muszę iść do roboty i dopiero wieczorem sobie poczytam ;(((
lea
| 11:04 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj Tworzy się. Cierpliwości :-P
Toomp | 11:00 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj A tom ciekaw strasznie co to się będzie działo za te parę godzin ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rwony
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]