avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 62.22km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 19.65km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Podjazdy 1080m
  • Sprzęt KROSSowy
Nie zabijajcie Słonia (W. Sowa przed pracą)

Czwartek, 18 września 2014 | Komentarze 3


Może niebawem uda mi się tak zorganizować pracę jedną, pracę drugą i przygotowywanie się do tejże, że możliwe znów będzie częstsze jeżdżenie przed południem. Nadzieja umiera ostatnia.
W związku z potężnym czasowym deficytem cieszyłam się nieziemsko, że udało mi się wyłuskać kilka godzin tego pięknego, ciepłego, słonecznego przedpołudnia, które od razu postanowiłam wykorzystać rowerowo (mimo, że syfek w kuchni woła już o pomstę do nieba...)
Miały być Góry Suche. Skonstatowałam jednak już na dojeździe, że czasu mi może nie starczyć po powrocie by przed pracą choćby umyć się czy coś przekąsić szybko szybciutko. Wybór padł zatem na dobrze znane, kochane i ciut bliższe - Góry Sowie.
Z Przełęczy Sokolej podjazd czerwonym pieszym na sam szczyt. Tu - mimo połowy września na kartkach kalendarza - pogoda iście letnia. Oj, jakże nie chciało się stąd ruszać! Takie chwile przywracają mi wiarę w to, że uda mi się w końcu na powrót odnaleźć w sobie wielką miłość do jazdy, a nade wszystko - do jazdy w samotności. Miłość, która gdzieś umknęła wraz z nadejściem lata (standard) i niepokojąco długo nie wraca (już nie standard). Brakuje mi bardzo tych odczuć, które nieodłącznie towarzyszyły mi podczas jazdy, niezależnie właściwie od wyboru terenu. Nawet głupia rundka wokół jeziora radowała mnie kiedyś wielce. A teraz? Pustka. Pustka i szarówa, przez którą raz na jakiś czas wyjrzy na chwilę słońce. Takie jak wczoraj właśnie...

NIE ZABIJAJCIE SŁONIA!!!




W Walimiu coś się dzieje od jakiegoś już czasu. Czyżby nowe drogi miały być zapowiedzią powstania tego pięknie położonego miasteczka (a raczej wioski) zmartwych? Czyżby Walim zaczynał się budzić z letargu, w który zapadł wraz z zamknięciem w 1992 roku fabryki włókienniczej stanowiącej główne źródło utrzymania mieszkańców tej wsi. Dobrze by było. Trzymam kciuki, bo ma ta wioska predyspozycje do bycia piękną. Szkoda tego nie wykorzystać.


A na szczycie: Dwie Wieże i zalążki kapliczki pomiędzy nimi:




Powrót do domu niebieskim pieszym, schodzącym do Glinna. Tak jak z Cre podejrzewaliśmy - po opadach zeszłotygodniowych na szlaku płynie niezły strumień. Błotniki? Po co komu błotniki? :)



Komentarze
lea
| 08:13 piątek, 19 września 2014 | linkuj A no właśnie. Nie pada. To wyobrażasz sobie co to mogło być w niedzielę na tym szlaku?! :O CZAD!
Jak Ty mi pokażesz Muflona to ja Ci pokażę Słonia ;-)
cremaster
| 08:11 piątek, 19 września 2014 | linkuj Widzisz, a ja to nigdy słonia w górach nie spotkałem :D Co do niebieskiego pieszego to dzisiaj się on nie liczy bo od niedzieli nie pada a wręcz przeciwnie jednak mokry tyłek zawsze w modzie ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]