avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 105.53km
  • Czas 04:30
  • VAVG 23.45km/h
  • Podjazdy 657m
  • Sprzęt KROSSowy
Dolomity 9. Predazzo - Bressanone

Niedziela, 27 lipca 2014 | Komentarze 3

Uczestnicy


I stało się.
Zupełnie nie wiadomo kiedy minęło 8 dni naszej dolomitowej eskapady. O poranku dnia dziewiątego przecieram oczy ze zdumienia. To rzeczywiście już koniec? Jakim cudem to zleciało tak nieprawdopodobnie szybko?!
Czyli teraz czeka nas już ino asfaltowy powrót do Bressanone. Początkowo w planie był dojazd rowerem ino do Bolzano, ale - zupełnie odmiennie od dni poprzednich - tym razem pogoda z nieszczególnie obiecującej rano stała się szybko znośna, a później zupełnie ładna i słoneczna i spowodowała zmianę naszej dezycji i pokonanie całości trasy rowerami.

Po drodze przejeżdżamy przez miasta i miasteczka...


Po jednym z szybkich zjazdów docieramy do sadów jabłkowych z cudownym widokiem na góry.


Trafiamy na przepiękny punkt widokowy, który zatrzymuje nas na czas jakiś w miejscu.

(fot. Cerber)


(fot. Ryjek)


(fot. Janek)

W Bolzano robimy sobie krótką przerwę, podczas której jemy resztki wiezionego w plecakach jedzenia, wypijamy wiezione przez siebie resztki napitku, rozkoszujemy się Słońcem, które choć ostatniego dnia postanowiło nas porozpieszczać. Po napełnieniu brzuchów pora ruszyć. I co? I klops! Okazuje się, że gdzieś na pięknej asfaltowej drodze Bogdan złapał flaka. Jest to dopiero druga (po drugodniowej Ryjkowej) dziurawa dętka tego wypadu. Niesamowite!

Zawsze jesteśmy chętni do pomocy. Trójka wspomaga Bogdana dobrym słowem i uśmiechem, ja wspomagam archiwizując jego poczynania na kliszy :D





Dalsza trasa to już bardzo urokliwe ścieżki rowerowe prowadzące nas prosto do celu - naszych samochodów, które mamy nadzieję czekają na nas tam gdzie je zostawiliśmy 19 lipca.




W samym Bressanone łapie nas prawdziwie letni opad deszczu, w pełnym Słońcu, w ciepełku.
Przez kilka ostatnich chwil mamy problem z odnalezieniem parkingu, ale w końcu i do niego trafiamy i nie pozostaje już nic jak zapakować graty i zakończyć to co miało być przygodą życia i bez dwóch zdań sprzeciwu nią było!



Komentarze
grzess
| 19:23 środa, 3 września 2014 | linkuj Mi też się podobały wszystkie części Twojej relacji. Piękne są Dolomity nawet mimo niesprzyjającej pogody:)
starszapani
| 12:08 niedziela, 31 sierpnia 2014 | linkuj Przeczytałam całą fotorelację od deski do deski :))) Fantastyczny wypad :) Pozazdrościć :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa madro
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]