avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 78.59km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 14.69km/h
  • VMAX 72.30km/h
  • Podjazdy 2300m
  • Sprzęt KROSSowy
Dwa Śnieżniki + bonusowa hopka

Sobota, 21 czerwca 2014 | Komentarze 7

Uczestnicy


Na koniec czwartkowego szału po Rychlebskich Ścieżkach umawiamy się na sobotę. Ostateczne szlify trasy należą do Bogdana, który spisuje się - jak zwykle - wyśmienicie w roli Planisty :) Grupa Śnieżnikowa wspaniała, choć skromna, bo w ilości osób czterech. Ankaja rozsądnie rezygnuje z wypadu w celu dopieszczenia kolana po czwartkowej glebie. Sama będąc świeżo po kolanowych kłopotach przyklaskuję Jej decyzji.
Miejsce spotkania: Międzygórze, godzina 10:00.
Zbychu dociera na miejsce z nowym nabytkiem: pięknym, czarnym Nerwusem, rozmiar M, dla odmiany od Cerberowego cuda :D Teraz tylko czekam aż Ania zakupi 27,5" Canyona i wtedy już zupełnie się nie będę umiała połapać w tych Waszych rowerach:)
Startujemy, pogoda nie zapowiada lata, mimo że mamy właśnie najdłuższy dzień roku. Krótki dojazd asfaltem, wbicie w teren i spokojna wspinaczka w stronę Schroniska pod Śnieżnikiem. Przy samym Schronisku wjeżdżamy w chmury i już zupełnie zapominam jaką porę roku aktualnie mamy na stanie. Krótka przerwa w schronisku i zaczynamy podjazd/podejście. Ależ wyśmienicie mi się podjeżdżało cały kawałek przez las. Raz musiałam zmienić ścieżkę na korzenną, bo przejazd po kamieniach okazał się być niemożliwy. Poza tym - zero problemów. I jak pięknie przyglądało się i słuchało chłopaków w kółko roztkliwiających się nad swoimi Nerwami i nad tym jak wspaniale sobie radzą na tym nietrywialnym technicznie podjeździe. A radziły sobie rzeczywiście świetnie. Ale co tam rowery, gdy dosiadają ich tak wytrawni Jeźdźcy :-) Po odcinku leśnym następuje część prowadzona, którą wykorzystujemy na podziwanie widoków (któż by pomyślał, że przy takiej pogodzie dane nam zostaną takie krajobrazy?!). Ostatnia część też już jest spokojnie do podjechania.


Nerwusy dwa. (fot. Anamaj)


W drodze na szczyt Śnieżnika.


Pod schroniskiem śnieżnickim. (fot. Cerber)


Ania na dojeździe pod schronisko.


Dopóki da się jechać to jedziemy. Każdego pokonuje miejsce, gdzie stanął Bogdan. Potem już piechotka... (fot. Zibi)


Bogu walczy do upadłego.




Na szczycie zimno potwornie. GDZIE TO LATO???!!! Ile tam było? 5, 7 stopni? Nie powstrzymuje nas to jednak przed odciążeniem plecaków :) (fot. Zibi)


Jest się czym radować. Są piękne widoki. Jest fanatstyczne towarzystwo. Śnieżnik zdobyty. (fot. Anamaj)


(fot. Cerber)


(fot. Cerber)


Jak się podjechało/podeszło to musi nastąpić przepiękny zjazd. Mniami! Najlepiej smakuje mi ta część, która była podjeżdżalna czyli kawałek korzenny. Niebo się nawet na chwilę przeciera i przepuszcza trochę Słońca. (fot. Cerber)

Zjeżdżamy niskoooo po to by czym prędzej rozpocząć drugi tego dnia podjazd - podjazd na Kralicki Śnieżnik i jego cudowny trawers. Na górze niestety bardzo nieprzyjemnie wieje ujmując tym ciut piękna tej trasie.


Ania na trawersie Kralickiego Śnieżnika.


I pięknie się prezentujący sam szlak.


Na trasie (fot. Anamaj)

Później super-szybki zjazd do Dolni Morawy, gdzie pałaszujemy niewielki (całe szczęście!) obiad i uzupełniamy elektrolity w organizmie. Od razu po obiedzie czeka nas ostry, dwukilometrowy podjazd asfaltowy. Bogdan ostrzega, że będzie ciężko. Czy ktoś się domyślał, że aż tak?
Później już ma być lżej, czyli jakieś małe hopki i dotarcie do wozów. No pewnie... Ni stad ni zowąd Bogu wyprowadza nas znów na wysokość ponad 1000 mnpm. Niezła mi hopka. Dziękuję bardzo. Ale dzięki tej niespodzince okazuje się, że pierwotny plan wycieczki (ponad 2300 metrów w pionie) zostanie zrealizowany. Czyli o to Ci chodziło, Bogdanie, prawda? :D
Dalej już rzeczywiście jest właściwie sam zjazd, a na samym końcu ostry asfalt, na którym udaje mi się rozpędzić do całkiem przyzwoitej prędkości ponad 70 km/h.

Już w Dolni Moravie mało prawdopodobnym wydaje się to, że uda mi się zdążyć na ostatni powrotny szynobus. Po bonusowej hopce nadzieja umiera ostatecznie. Z pomocą nadchodzą - nie po raz pierwszy - Kudowiania, u których będę musiała wykupić już chyba jakiś karnet. Dziękuję!!

Dzięki całej ekipie za super towarzystwo mimo nieszczególnie przychylnej pogody tego dnia.



Komentarze
z1b1
| 05:56 wtorek, 2 września 2014 | linkuj Wycieczkę i widoki mieliśmy wspaniałe. i choć pogoda była w kratkę,to było wspaniale. Fajnie się czyta ponownie wpisy, dzięki temu że pojawiłem się na nowym profilu :)
Pamiętam podjazd z Dolni Morava, o mało mnie nie wykończył. Na szczęście już zmierzyłem się z nim i wynik jest 1:1 :D
Pozdro!!!
mors
| 21:46 piątek, 27 czerwca 2014 | linkuj Trupistyczne klimaty dają się lubić. ;)
Greger
| 08:36 piątek, 27 czerwca 2014 | linkuj Niezły hardcorek :) Pewnie szykowaliście się na lepsze warunki atmosferyczne, a tutaj do bólu nóg doszło jeszcze zimno. Pozdrawiam za to gorąco! :)
Lea | 06:43 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj I w tym miejscu muszę wspomnieć rowerowy wypad na Śnieżnik z jesieni 2012: http://lea.bikestats.pl/830731,Jesienny-Snieznik-po-raz-pierwszy-1425-mnpm.html . Pogoda była genialna, tym bardziej, że to środek października był. No i ten Pradziad jak na wyciągnięcie ręki...!
Samochody zostawiliśmy w Międzygórzu.
ramborower | 06:30 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj Pogoda typowa jak na Śnieżnik- zawsze tam: wieje, pada, mrozi i pochmurne niebo :). Gdzie parkowaliście samochód ?
ankaj28
| 17:21 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj Zazdroszczę Śnieżnika, nie zazdroszczę pogody, czyli remis. Ale małe ukłucie, że mnie tam nie było pozostaje nadal. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]