avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 133.26km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:43
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 2000m
  • Sprzęt ZaSkarb
Stadne i kapciowe Góry Bardzkie

Sobota, 24 maja 2014 | Komentarze 14

Uczestnicy


Za kim to te Bardzkie chodziły najdłużej i najbardziej uciążliwie? Za Aneczką i Kubą. Za Anią z powodu zeszłorocznych traum, z którymi dzielnie postanowiła się rozmówić. Za Kubą tak o - z potrzeby tych gór poznania.
Mnie tam nigdy jakoś nie ciągnęło. Nie znałam, ale i wielkiej potrzeby poznania ich nie odczuwałam.
Teraz już wiem, że Gór Bardzkich do grona ulubionych zaliczyć nie mogę. Zwyczajnie mi nie podeszły. Choć wycieczka była genialna!

Na miejsce spotkania - Kłodzko, docieram rowerem, pokonując 62 km i 670 metrów w pionie. Postanawiam wziąć na dojeździe góry bokiem, co prawie mi się udaje, bo na końcu niespodzianie pakuję się na Przełęcz Wilczą i tym samym zaliczam pierwsze spotkanie - co prawda asfaltowe - z Górami Bardzkimi. Na podjeździe zlewa mnie pierwszy tego dnia deszcz. Kolejny dopada mnie podczas kręcenia po Kłodzku w celu odnalezienia się i dotarcia na dworzec PKP. Dojeżdżam jako ostatnia, spóźniona 10 minut (przepraszam). Ale nie smucę się mym spóźnieniem, bo widok czekającej na mnie zgrai 14 osób przywołuje na moje usta szeroki uśmiech. Podczas witania i poznawania nowych osób (pozdrowienia dla Serka:) w pewnym momencie zwątpiłam kto już był a kogo nie było :-) SZALEŃSTWO! Piętnastoosobowej grupy to my nigdy nie mieliśmy.



Widok na G. Sowie z dojazdu. Na żywo wyglądało to jakby płonęły, a nie parowały.


Przed Srebrną Górą. Zdarzyło się parę razy, że Słońce na chwilę wyszło zza chmur, ale generalnie pogoda była lekko nieprzychylna.


Z Kłodzka uskuteczniamy chwilę asfaltowego dojazdu, by dość szybko wbić się w pierwszy terenowy podjazd. Przy tak licznej grupie na podjazdach trochę się wszystko rozciągało. Chwile oczekiwania na ogonek wykorzystywane były zacnie na pogawędki i śmiechy (pozdrowienia dla Janka:)))




Gdzieś na zjeździe Bogu zalicza flaka, rozpoczynając tym samym flaczanego pecha tego wypadu.



Na samą Kalwarię na szczycie Bardzkiej Góry nie decydujemy się podjeżdżać/podchodzić. Wybieramy całkiem smaczny (dlaczego tak krótki?!) zjazd niebieskim (czy zielonym?) szlakiem pieszym do Barda, przejeżdżając obok ujęcia wody. Na tym odcinku Tomek zalicza nieszczególnie przyjemną glebę, obciera się dość porządnie, a co najgorsze - również obija. Przez to obicie nie zdecyduje się niestety na przejechanie z nami całej trasy. Jednakże na pętelkę Bardo-Bardzkie-Bardo przystaje z uśmiechem na ustach :-) Tomi - życzę jak najszybszego powrotu do pełni sił!


Walka z flakiem po glebie.


Żeńskie 20% grupy :D


Pierwszy zjazd do Barda to chwila na popij i w przypadku takich jednych Ryjków, również mały popas :)

A potem? Potem pojechaliśmy w G. Bardzkie, gdzie na podjeździe zaczęło siąpić, coraz mocniej i coraz mocniej. Przyszedł czas by się schować pod drzewem w oczekiwaniu na pozostałą część grupy. Po chwili postoju deszcz ustał co pozwoliło w spokoju (no powiedzmy...:) kontynuować trasę.



I jedziemy i jedziemy. Za bardzo nie wiem gdzie jestem, poszczególne drogi trochę mi się zlewają w jedność. Choćby po to by trochę sobie poukładać w głowie te szlaki to tam wrócę jeszcze chociaż raz.




Po drodze mamy i owieczki i barany... znaczy Gregera ;-)

Mija kolejna chwila, zjazd i Serek łapie flaka. Czyli postój. Spoko, szybko pójdzie... E-he. Na przyszłość chłopaki - proszę wozić ze sobą SPRAWNE dętki na wymianę :-P Dopiero trzecia dętka okazała się zdatną do użytku i pozwoliła Serkowi kontynuować wycieczkę. Ile w międzyczasie macania opony było to się nie doliczę. Pierwsza dętka - dziura przy wentylu. Druga próbowana dętka nie chce się pompować - dziura przy wentylu. To MUSI być problem z oponą! Macanie mówi co innego - opona czysta (z tą czystością trochę przesadziłam:) i nieruszona. Grunt, że wszystko się dobrze skończyło a ja w końcu mogę być z siebie dumna, bo okzauje się, że całkiem nienajgorzej jestem przygotowana na awaryjne sytuacje (cicho sza na temat haka!).
Co ciekawe to podczas naszego postoju doczekać się nie mogliśmy na trzy brakujące osoby - Anię, Feniksa i Gregera. Okazało się, że i oni walczyli ciut wyżej z Feniksowym kapciem. Co za dzień!


Walka.

W dalszej kolejności był zjazd do Barda na popas. Następnie wspinaczna na Przełęcz Łaszczową, podczas której piątka śmiałków zaliczyła małą wtopę w kwestii znajomości szlaku i po 15 minutach oczekiwania na pozostałą część grupy zreflektowała się, że to chyba z nimi (nami) jest jakiś kłopot i to na nas gdzieś ktoś czeka. W tył zwrot, zmiana kursu i dojazd na przełęcz.



O czym nie wspomniałam to, że w Bardzie odłączają się od nas - niezależnie od siebie - Greger i Tomek.
Na Przełęczy Łaszczowej trasę postanawiają sobie skrócić Kuba z Michałem.
Reszta jedzie dalej.


W trakcie tego 'dalej' napotykamy uroczy widoczek na m.in. Borówkową i Jawornik Wielki.

I w końcu pędząc szeroką szutrówą na złamanie karku dojeżdżamy do asfaltu i drogę powrotną do Kłodzka uskuteczniamy już ino szosą.
Na sam koniec trasy pogoda postanawia nam podziękować za brak strachu i nie zrezygnowanie z wyprawy mimo nieprzychylnych prognoz i uśmiecha się do nas znad Kłodzka. Dość złowrogi jest to uśmiech, ale jakże piękny!





Podczas powrotu Serek pokazuje jak mocną ma nogę i pędzi tak, że cudem udaje się utrzymać mu koło :D Ależ w Tobie mocy!
Przed samym Kłodzkiem dosięga nas ten uśmiech pogodowy i z lekka przemacza. Na dworzec docieram trochę przed czasem i doświadczam - nie po raz pierwszy - dobrych serc kudowianych. Ania z Bogdanem i Arturem nie pozostawiają mnie na pastwę losu, tylko decydują się potowarzyszyć mi w oczekiwaniu na pociąg. Dziękuję raz jeszcze :*

Dzięki wszystkim za wspaniale spędzony dzień. Mimo, że to nie są "moje" szlaki to dla mnie najistotniejsze było wyśmienite towarzystwo, kupa śmiechu, trochę zjazdowego szaleństwa i cała ta genialna otoczka wspólnych wypadów.
Wielkie podziękowania dla Ryjka za Przewodnictwo :*
I oczywiście ukłony w stronę Bogdana, po raz kolejny, za zakoszone zdj. nr 8, 9, 10, 14, 16, 17 :)
Do szybkiego następnego razu!

Mapka od Serka. Bez mojego dojazdu ze Świdnicy.
http://ridewithgps.com/trips/2698660


Komentarze
Lea | 20:06 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj Prawda! :-P
tripsurfer85
| 18:40 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj ...prawda, Janek? ;-D
Greger
| 18:17 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj Oj tam czepiacie się tych Gór Bardzkich ;). Mi się podobają. A na tych szutrówkach robią się fajne kałuże do wjeżdżania. Prawda lea? :)
lea
| 09:31 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj Dzięki Serku! Jeśliś chętny to jest plan na najbliższą sobotę. O szczegóły proszę pytać Ryjeczka :) I Arka zabieraj ze sobą!

Trip - cieszę się, że z biodrem już znacznie lepiej. Do zobaczenia jak najszybciej!

Ryjeczku - coś w tym jest, że preferuję bardziej zróżnicowane technicznie szlaki. Ale muszę powtórzyć po raz kolejny - nie o to mi w tych wypadach chodzi :) Wspaniałej atmosfery i genialnej zabawy za żadne techniczne zjazdy w tym dniu bym nie oddała!

Mariusz - to nie tak jak myślisz!!! :D Ja nie pakuję się jedynie na nieprzejezdne szlaki ;-)
zarazek
| 06:55 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj Jako nizinny rowerzysta wioskowy muszę zacząć odnotowywać gdzieś na boku te rejony, które nie przypadły tobie Lea do gustu. Dla mnie to oznacza że da się tam górsko pojeździć po czymś co przypomina drogę i się przy tym nie zabić :)))
anamaj
| 08:00 poniedziałek, 26 maja 2014 | linkuj Ale miło się wspomina sobotni wyjazd. Może nie było na szlaku trudności technicznych, ale liczy się atmosfera i zabawa. I nawet te kapcie były okazją do pośmiania się i bliższego poznania. Do następnego
Toomp | 19:34 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Nie dziwię się, że Bardzkich do ulubionych swoich gór nie zaliczysz, ponieważ nie pojechałaś ścieżkami takimi jakimi kochasz tylko szerokimi szutrowymi drogami. A przez Bardzkie leci taki piękny niebieski szlaczek na którym byś miała takie emocje jakie przeżyłaś na odcinku tego szlaku zjeżdżając do Barda :).
monikaaa
| 09:49 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Ach! Pozazdrościć takiej grupy wypadowej. Przedostatnie zdjęcie rządzi :)
ryjek
| 09:28 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Towarzysko wypad świetny. Co do kapci, prawdopodobieństwo złapania gumy rośnie wraz z ilością uczestników. Dętki mogły być dobre, tylko przy zakładaniu na rawkę Sergiusza bardzo mocno je wciskaliśmy i mogliśmy przyszczypnąć.
Szkoda, że ścieżki Gór Bardzkich nie zrobiły na Tobie wrażenia, pamiętam, że Bystrzyckie też nie przypadły Ci do gustu. Chyba po prostu nie lubisz wygodnych leśnych duktów, a kamienistych pieszych szlaków nie ma tu zbyt wiele, może jak otworzą singiel tracki będziesz częściej odwiedzała okolice Barda. Chmury nad kotliną każdemu pozostaną na długo w pamięci :)
tripsurfer85
| 09:19 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Wczoraj wieczorem i dzisiaj w nocy biodro jeszcze dawalo o sobie znaki, ale dzis od rana jest juz znacznie lepiej. Na szczescie wyglada to tylko na stluczenie (oby). Jak tak dalej pojdzie (i bedzie pogoda), to jutro jade na kolejny trening w gory - a co! Na mientkiego nie trafilo!! ;-) Do Dolomitow bedzie cacy :-)
Jeszcze raz wielkie dzieki wszystkim za ostatni chyba moj wyjazd w tak duzym gronie. Z reszta widzimy sie za 2 miechy w Dolomitach!
lutra
| 08:35 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Czytało i oglądało fantastycznie. Ostatnie dwa zdjęcia niesamowite.
W Waszej pace nie ma nieudanych wycieczek. :) Odlot. Nie pierwszy zresztą.
Sergiusz vel serek :P | 07:57 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Chętnie się mapką podzielę: http://ridewithgps.com/trips/2698660
Bardzo pozdrawiam ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa miest
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]