avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 84.79km
  • Czas 03:22
  • VAVG 25.19km/h
  • VMAX 48.50km/h
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt ZaSkarb
Do Wrocławia na imprezę (i po hak)

Sobota, 10 maja 2014 | Komentarze 4


Pobudka o 5:00 (po co tak wcześnie do licha?!) po to by w trasę wyruszyć sporo po 8.
Pogoda ładna, Słońce świeci, po drzewach widzę, że silny wiatr będzie sprzyjać praktycznie na całej trasie, wiejąc rozkosznie w plecy (te chwile kiedy przychodziło mi zmierzyć się z nim z boku lub od przodu pokazały mi jaką katorgą byłby powrót na rowerze z powrotem). Trasa w ogólności wciąż z górki. Dzięki temu, mimo topornych opon i jazdy na starym gratku, po ok. 60ciu kilometrach docieram do Wrocławia ze średnią bliską 29 km/h. Jazda przez Wrocław to piekło. Nigdy Wrocławia nie lubiłam, pięcioletni pobyt tam podczas studiów również mnie do niego nie przekonał. Mówię stanowcze NIE dużym miastom. Pokonuję prawie całe miasto, docieram do rowerowego, w którym czeka na mnie piękny nowy hak. Uradowana wyciągam stare dwie połówki, by upewnić się, że wszystko jest ok. I tu kąciki moich ust z góry szybko wędrują w dół. To nie tan hak. Ok. Będziemy walczyć dalej by w końcu dostać ten właściwy. Humor mam dobry więc nie przeżywam tego tak bardzo. Droga z Biskupina na koniec Legnickiej idzie już bardzo sprawnie, choć i tu kręcę trochę bez sensu nie potrafiąc się do końca odnaleźć w wielkomiejskim zgiełku.
Na pl. Jana Pawła II dostrzegam rowerzystę wpatrującego się w kostkę brukową. Daję po hamulcach, podchodzę - zerwany łańcuch. Moje serce rośnie, bo przecież na dniach zakupiłam nowiutki skuwacz, który tylko czeka na swoją pierwszą robotę :) Szybkie rozkucie, skrócenie, ponowne skucie, w miłej atmosferze i sympatycznej pogawędce.
To był dobry dzień. Dobra rozgrzewka przed dniem następnym :)





Komentarze
mors
| 15:17 wtorek, 13 maja 2014 | linkuj Lea na rowerze w wielkim mieście - nieprawdopodobne. ;)
"Mówię stanowcze NIE dużym miastom" - podpisuję się pod apelem. ;)
anetkas
| 20:28 poniedziałek, 12 maja 2014 | linkuj Kto rano wstaje temu.... :)
Ale jesteś twarda babka, ja przy najmniejszych awariach w moim rowerku wpadam w panikę i mam łzy w oczach :P
Toomp | 20:23 poniedziałek, 12 maja 2014 | linkuj W dzisiejszych czasach duże miasta są jak dżungle :( i trzeba się w nich umieć poruszać żeby szybko gdzieś dotrzeć. Absolutnie nie polecam jazdy po ścieżkach rowerowych, ponieważ na nich jest pełno pieszych, których trzeba ciągle omijać :(.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa czaso
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]