avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 18.80km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 8.68km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt Terenowy Reign
Nareszcie - Srebrna Góra

Sobota, 14 listopada 2015 | Komentarze 6

Uczestnicy


Rok z hakiem po pierwszej wizycie na enduro trasach w Srebrnej Górze ląduję tu znowu (polecam zajrzeć na komentarz Cerbera pod wpisem z listopada - proroczym komentarzem :-P ).
Kudowianie z chęcią przystają na spotkanie i o 9:30 wypakowujemy rowery w pięknym Słońcu. Aż się wierzyć nie chce w prognozowany na popołudnie opad deszczu.
Podjazd - monotonny; wpierw asfalt, potem szuter na szczyt, gdzie zaczynają się wszystkie trasy zjazdowe.
Pierwszy zjazd to A1 i A. Początek robi fajne wrażenie, ale szybko to mija. Jest ok. Ale bez szału. Nie przemawia do mnie ten kawałek.
Docieramy na dół, znów podjazd i decyzja - jedziemy C z osławionymi już dwoma krótkimi ściankami na trasie. Bogu na górze mówi, że plotki głoszą, że te kilkumetrowe ścianki mają nachylenie ponad 80%. Możliwe to? Zdecydowanie możliwe.
Bo stwierdzić muszę, że zjazd z nich bardziej przypominał spadek swobodny niż jazdę :-P Ale udało się. A jakim cudem? A takim, że wyłączyłam myślenie. Bo ścianki praktycznie nie stwarzają problemu technicznego. Żadnych tam głazów, wielkich przeszkadzających korzeni. Po prostu jest cholernie stromo. Trzeba dojechać, wyłączyć głowę i puścić się. No i idzie.
Muszę napisać, że prawdopodobnie przed operacją bym tego nie zjechała. Zresztą w zeszłym roku byliśmy na tej ściance, która jest na poniższych zdjęciach. Pamiętam jak patrzyłam na nią z dołu, pamiętam jak podeszłam i patrzyłam z góry. MASAKRA! Nie do wyobrażenia dla mnie było to, że tędy można zjechać.

Dalsza część trasy C wciąż jest dla mnie bardzo ujmująca.
W pewnym momencie zaliczam glebę na śliskim korzeniu. Ratuję się operowaną nogą i zaliczam kilka (minut? sekund? mikrosekund?) chwil porządnego strachu, ale wszystko kończy się ok. Przynajmniej dla nogi. Na dole okazuje się, że fakolec (tym razem dla odmiany lewej ręki) boli nielicho. Z Anią i Kubikiem decydujemy się zjechać do miasta na obiad i piwo, Bogu ciśnie na trasę B. Palec coraz bardziej boli. Podczas posiadówki w knajpie zaczyna kropić, potem mocniej padać. W sumie ani mi się chce jechać jeszcze raz, ani mi palec na to pozwala, więc w sumie egoistycznie trochę cieszę się, że pada :P
Bogu wraca, chwile dwie jeszcze siedzimy w ciepełku. W końcu zbieramy się, zajeżdżamy do aut i rozjeżdżamy do domów.
W szpitalu lekarz stwierdza, że jest szansa, że to ino stłuczenie, nie złamanie. Mam poczekać kilka dni. Jeśli nie będzie poprawy czas będzie na zdjęcie RTG. Nadal boli, jest lekko spuchnięty, ale żyję nadziają, że jednak dojdzie do siebie na dniach.

Trasa C pokazała mi, że WARTO. Naprawdę warto będzie raz na jakiś czas odwiedzić srebrnogórskie single, bo pobawić się rzeczywiście można na nich nielicho.
Dzięki wszystkim za towarzystwo i - krótką bo krótką ale - przemiłą zabawę!

Przygotowania do zjazdu.




Kubi i Bogu lecą ze ścianki. Ja niestety nie załapałam się na żadną fotkę.




Kubi leci obok...


...a Bogusław leci przez dziurę:








Komentarze
cerber27
| 08:53 poniedziałek, 16 listopada 2015 | linkuj Graty za te ścianki !!, było super, szkoda, że deszcz (i jak się okazało paluch :)) nie pozwolił na jeszcze jedna rundę. Oby to jednak było tylko stłuczenie, bo ubezpieczyciel zbankrutuje przy Tobie :)) Pozdrawiam
mors
| 18:16 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj Sami kamikadze :O
starszapani
| 16:13 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj Brak mi słów. No ale miejmy nadzieję, że to tylko stłuczenie. Limit kontuzji na ten rok już dawno wyczerpałaś :D
lea
| 16:07 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj A konowała nawet mi się nie chce komentować.
Bo to promieniowanie - wie pani - tego nie nadużywamy. To tak jakbym tam przyszła jak do kosmetyczki a nie ze stłuczonym, spuchniętym i lekko zsiniałym palcem.
No nic.
Tegoroczna ma nadzieja na lepsze jeszcze się nie wyczerpała więc liczę, że konował będzie mieć rację i skończy się na chwili bólu i tyle :)
starszapani
| 15:58 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj Czyste szaleństwo :D
Ale co to za konował, że od razu RTG nie zlecił?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zesla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]