avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 73.30km
  • Teren 37.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 15.11km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt KROSSowy
Wspaniałe samotne Sowie

Sobota, 24 października 2015 | Komentarze 1

Uczestnicy


Ten weekend to weekend zjazdowy we Wrocławiu. To raz.
Poza tym w sobotę na 8:00 czekają mnie dwie godziny pracy w szkole. Bywa. To dwa.
Po powrocie ok. 10:00 do domu okazuje się, że nie NIE NIE! Nie zrezygnuję z tak wspaniałes pogody by na 2 godziny szybko lecieć do Wrocławia. No i git. Szybkie pakowanko i około 11:00 ruszam przed siebie.
Cel - Wielka Sowa.
Sama, samiuteńka.
I cudnie, bo okazuje się, że tego mi było trzeba.
Czasu na cieszenie się swoim towarzystwem, jazdę, piękną pogodą.

Po 11 kilometrach asfaltu wjeżdżam w teren, który doprowadze mnie (z małą asfaltową przerwą w Glinnie) prosto na Przełęcz Walimską.


Z Przełęczy Walimskiej wpierw fioletowym a później Toompową drogą na Szczyt. Po drodze piękno otaczających mnie gór przepala mi siatkówki ;)


Na górze posiadówka. Nie krótka (bo jest przemiło) i nie długa (bo trochę zawiewa). Zbieram się i pędzę czerwonym pieszym na Przełęcz Jugowską. Tu chwila zadumy - Kalenica czy nie Kalenica. Decyzja - nie Kalenica. W tył zwrot i czerwonym pieszym+niebieskim rowerowym z powrotem na Szczyt.


Kolejna posiadówka, której spotyka mnie przemiła niespodzianka w postaci zajeżdżających na górę Bożenki i Andrzeja. Siedzimy trochę razem, gadamy o wszystkim i niczym, czyli tak jak być powinno. Ale dzień się powoli zaczyna kończyć. Cykamy kilka fotek i prujemy czerwonym pieszym do Schroniska Sowa.




Pod Schroniskiem czas na chwilę miziania. Niedługą, bo zimno atakuje powoli gołe Bożenkowe nogi. Ja czerwonym pieszym+zielonym rowerowym lecę na Przełęcz Sokolą. Bożenka i Andrzej wybierają zielony pieszy do Sokolca.




Na Przełęczy Sokolej decyduję się jeszcze spróbować przyatakować Sokoła z jego morderczym podjazdem. I - o dziwo! - udaje się podjechać w całości :D Cieszy mnie to niezmiernie. Po dotarciu do Sierpnicy nie decyduję się na asfalt tylko na szlak rowerowy, który doprowadza mnie pod Włodarz.




I z Jugowic już asfaltem do domu, razem z zachodem Słońca... :-)




Komentarze
mors
| 01:23 poniedziałek, 2 listopada 2015 | linkuj O, dwa Brzdące na łące. ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]