avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 148.83km
  • Czas 07:04
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Podjazdy 1960m
  • Sprzęt KROSSowy
CELowana Przełęcz Okraj

Sobota, 15 listopada 2014 | Komentarze 23


Zupełnie mimochodem rzuciłam we wtorek do Kuby, Ani i Bogdana, że do końca tego tygodnia dojadę do dystansowego celu wyznaczonego na ten rok. Cel ów, w liczbie przejechanych 12 000 km, wyznaczył mi mąż mój Jakub, z podkreśleniem, że jeśli się uda to przedyskutujemy konieczność oddawania mu kasy za Krossa. Mobilizacja zatem niesłychana była i nie do wyobrażenie dla mnie by się miało nie udać.
Mimo wszystko jednak nie spodziewałam się dojechać do tego celu już w połowie listopada.
Do rzeczy - plan na weekend był/jest zacny: terenowe spotkanie z Kudowianami i objazd fajnej traski Strefy MTB Sudety. Prognozy pogody jednak od 2 dni nie pozwalają mieć zbyt wielkich nadziei :-( W związku z tym postanowiłam wyszukać sobie jakiś cel, który pozwoli mi już dziś osiągnąć 12kkm. Przełęcz Okraj z dojazdem przez Mieroszów, Chełmsko i Lubawkę, a powrotem przez Kamienną Górę to strzał w 10!, bo bez dodatkowego głupiego dokręcania pętla ma w punkt dystans mi potrzebny.
I stało się.
Przy pogodzie pozostawiającej sporo do życzenia.
Przy wietrze upierdliwym, a czasem jeszcze upierdliwszym.
Przy strachu o kolano (dawno tak długiej trasy nie robiłam), które ostatecznie milczało do samego powrotu do domu :-D

Zdjęć ino trzy, bo najzwyczajniej w świecie nic nie nadawało się do focenia. Najatrakcyjniejszy obiekt dzisiejszego dnia to opakowanie po prezerwatywie dostrzeżone na środku szlaku pieszego (na Przełęczy Chełmskiej), który odwiedziłam w celu śśśśśśś.

Zasłużony relaks w Schronisku PTTK na Okraju:


Sama Przełęcz powalała tego dnia swym urokiem...


Za Kamienną Górą rzut oka na Góry Wałbrzyskie:






Komentarze
Wciąż ciut kulawa Lea | 22:18 piątek, 7 sierpnia 2015 | linkuj Zebralo sie na wspominki wieczorne przedsenne i musze w zaistnialej sytuacji napisac, ze genialnie sie czyta tak niedawne komentarze o 15 kkm tegorocznych oraz o zarazaniu Kubskiego rowerem, co sie uroczo dokonalo. W tym miejscu ustalam moj tegoroczny - aceelowy cel dystansowy na 6 kkm. Nie do konca tym razem realizacja tego celu zalezna jest ode mnie, ale sam fakt jego ''wyartykuowania'' cieszy i motywuje dodatkowo do dalszej pracy wytezonej :-)
z pozdrowieniami z wyra :-D
Greger
| 08:08 wtorek, 25 listopada 2014 | linkuj Ja nie mogę, ale szalejesz o tak zaawansowanej porze roku i w takich warunkach pogodowych. Podziwiam i gratuluję "przebiegu" :)
z1b1
| 17:40 czwartek, 20 listopada 2014 | linkuj Lea - 12 tys. co tak mało?? A wydawało mi się że wspominałaś o 24 tys jeszcze zimą,a tu co?? Lenistwo :)))
oczywiście gratuluję zasłużonego dystansu, dość ciężko zdobytego bo w końcu kontuzja kolana też swoje zrobiła,a mimo to podołałaś :D Ciekawe ile będzie w przyszłym roku???
Trzymaj tak dalej i powodzenia!!! Pozdrower!!!
birdas
| 19:51 wtorek, 18 listopada 2014 | linkuj Odnośnie męża i Waszych spraw to jasne ... nawet nie oczekiwałem, że będziesz rozwijała ten temat. Bardziej spodziewałem się odpowiedzi typu: "no nie do końca tak jest" ;)
Odnośnie rysowania ręcznie trasy to jestem pełen podziwu. Kiedyś też raz czy dwa musiałem to zrobić bo track mi się zapisał z błędem i myślałem, że mnie coś trafi. :/
Lea | 10:51 wtorek, 18 listopada 2014 | linkuj Ano kiedy właśnie tak nie jest, bo w tym roku oboje pracujemy praktycznie przez cały tydzień w domu więc mamy sporo czasu poza rowerem i pracą kiedy nie jesteśmy osobno. Poza tym - mój mąż nie musi mnie mieć wciąż przy sobie, by się realizować i organizować sobie czas :-) I vice versa. Ale może już zakończmy ten temat, bo naprawdę nie chcę zbyt głęboko wchodzić w to jakie są moje relacje z partnerem.
Co do zwiększenia prędkości - absolutnie nie zamierzam tego robić na siłę. Jeżdżę z taką prędkością, która sprawia, że wycieczka jest dla mnie satysfakcjonująca.
A tracki - rysuję ręcznie, ale bardzo dokładnie, bo po przejechanej trasie robię to razem z mapą papierową. Nawigacji nie posiadam w ogóle. Na trasach opieram się jedynie o mapy papierowe.
birdas
| 10:43 wtorek, 18 listopada 2014 | linkuj Z tym "jego ciągle nie ma" to założyłem sytuację taką, że gdyby był to byś nie miała tak dużo czasu na rower. Jak mojej żony nie ma to też mam więcej czasu ... a jak jest to znacznie ciężej gdzieś wyjechać. A więc skoro dużo jeździsz to jego nie ma. ;)) Ale oczywiście też nie musi tak być.
Można zrobić 15k km w tym samym czasie co te 12k i na tym samym rowerze ... trzeba jedynie zwiększyć prędkość. ;)
Emi masz nawigację czy rysujesz trasy ręcznie ?
Lea | 09:07 wtorek, 18 listopada 2014 | linkuj A! No i dzięki Wam wielkie za gratulacje :-)
15 000 km w przyszłym roku? Obawiam się, że bez szosówki ciężko byłoby mi zrealizować taki dystans, na samym góralu. A na tę chwilę bardziej skłaniam się ku mocniejszemu terenowi niż szosie. Ale.... czas pokaże co z tego będzie :-D
Lea | 09:05 wtorek, 18 listopada 2014 | linkuj Marcinie - nie będę odwalać wielkiej psychoanalizy mojego związku, ale napiszę coś czemu chyba żadna z osób poświęcających się swojemu hobby nie będzie mogła zaprzeczyć - tak daleko posunięta pasja potrafi rozwalić każdy, nawet najlepszy związek, jeśli tej pasji nie dzielisz z partnerem. Wtedy pozostają właściwie trzy drogi, które możesz wybrać - zostawiasz partnera dla hobby, zostawiasz hobby dla partnera, próbujesz nie zrezygnować z żadnego a w zamian zarazić partnera swoją miłością. Właśnie staramy się wprowadzić w życie punkt numer trzy. A to, że mój mąż nigdy nie będzie jeździć tyle co ja? No cóż - tu pozostaje pole dla indywidualizmu i zbytniego nie ingerowania w swoje pasje nawzajem. Ja Go nie ograniczam w tym co jest jego pasją, On mnie nie ogranicza w jazdach. Jednak jak się okazuje - jak nie spróbujesz znaleźć gdzieś złotego środka to będzie po ptokach, po związku, bo się zwyczajnie rozminiecie. Tego jestem pewna jak dzisiejszej mgły za oknem.
Więc komentując bezpośrednio to co napisałeś:
- mąż zaczyna być pasjonatem tego hobby, choć jego preferencje to szeroko pojęte enduro, którym mnie zaraża powoli;
- na świty go namawiałam, ale na siłę ciągnąć nie zamierzam, skoro nie ma na to chęci. Jednakże po dwóch świtach z tegorocznych czterech dalszą część dnia spędziliśmy wspólnie w trasie.
- nie bardzo rozumiem co znaczy "jego ciągle nie ma"...
Finalnie - lubię Karkonosze, ale kocham mieszkać w Świdnicy więc na tę chwilę podziękuję za propozycję :-P
birdas
| 21:36 poniedziałek, 17 listopada 2014 | linkuj Kurde mać ... tyle się napisałem i poszło ... . Teraz w skrócie. Pobawię się w analityka. Głównym sponsorem Kross''a jest mąż. Mąż nie jest fascynatem tego hobby. Ty pyknęłaś 12k km będąc ciągle w terenie/w trasie/poza domem. Mężowi to nie przeszkadza (teoretycznie) ... bo nawet świty słońca realizujesz gdzie indziej. Jego też ciągle nie ma ... bo by się irytował ... . Finalnie nie ma problemu żebyś się na stałe przeprowadziła w Karkonosze ... . ;)
ryjek
| 21:35 niedziela, 16 listopada 2014 | linkuj Twarda z Ciebie zawodniczka, nie przejmujesz się pogodą, tylko realizujesz swoje plany. WIELKIE GRATULACJE :*
PS. za przyszłoroczne 15tyś pewnie dostaniesz wymożonego fula :D
cerber27
| 19:31 niedziela, 16 listopada 2014 | linkuj Czyli cel osiągnięty, tym razem ja również gratuluję:) bo dystans to naprawdę zacny. W przyszłym roku 15 a w terenie z tego połowa :)
Basik
| 16:36 niedziela, 16 listopada 2014 | linkuj Ja również dołączam się do gratulacji :)
mors
| 15:16 niedziela, 16 listopada 2014 | linkuj No co Wy - Lei się nie namawia, tylko przekupuje - odpowiednia zanęta i nawet choćby i do 15kkm jeszcze dokręci. ;)))
A tak na poważnie, to ubolewać należy, że trudność tras jest niepoliczalna bo wtedy odpowiednio skorygowany dystans Lei byłby duuuużo większy. Aż strach myśleć, jak wielki. ;]
ramborower | 14:56 niedziela, 16 listopada 2014 | linkuj No ładny wynik 1 2 0 0 0 km - na pewno będzie w tym roku 14000 - kto chce się założyć ? :)
daniel3ttt
| 20:41 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Graty za traskę w takich warunkach
Toomp | 19:52 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Gratki mala za 12k,ale mpze kednak dasz sie namowic na 13k ;D.rowniez gratki za okienko na glownej chociaz gdybym jeszcze by na BS to to okienko dzisiaj bylo by moje ;).
starszapani
| 19:50 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Dawaj dawaj Emi 14 klocków :))) Co to dla Ciebie :)
Pięknie mi uciekasz, przepięknie ;)
lea
| 18:55 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Głupki! :-) 12 kkm mi starczy, dziękuję uprzejmie :-)
Co będzie dalej - zobaczymy. Teraz jeszcze ino 8 000 m w pionie mi pozostało do podjechania, by kolejny cel tego sezonu zrealizować. I to mi styknie.

Romulus - no nieeee, po jednym piwie to o pijaństwie żadnym i nietrzeźwości mowy być nie może przecie :-) Uwielbiam Lwówka, choć zdecydowanie większą miłością darzę Lwówka Belga niż Wrocławskie. Ceny oczywiście wyższe niż na dole w sklepach, ale o dziwo niższe niż u mnie w Świdnicy w knajpach.
alouette
| 18:51 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj 13 pechowa, lepiej 14;)
romulus83
| 18:04 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj chyba wdziałem to piwo, w Schronisku Pod Łabskim Szczytem. Nie mniej po górach wolałem jeździć, i chodzić na trzeźwo. ;) Zresztą nawet w sklepach ceny piwa piwa nieco wyższe w górach, niż u mnie "na dole". ;)
cremaster
| 17:55 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Dawaj 13 tyś ;) Mnie myśl o Okraju prześladuje od jakiegoś czasu, ale wciąż lenistwo górą :)
alouette
| 16:32 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Gratuluję 12 tysięcy!! Mnie jeszcze trochę zostało, ale powoli do przodu:) A pogoda dzisiaj była beznadziejna, tym większy szacun, że chciało Ci się kręcić w takich warunkach:) P.S. Myślałam dzisiaj o przełęczy Okraj:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]