avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 42.19km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 12.05km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt KROSSowy
Broumovsko - kwintesencja MTB!

Wtorek, 11 listopada 2014 | Komentarze 7

Uczestnicy


Od długiego już czasu Kuba zapowiadał, że pragnie w końcu objechać Broumovsko, z głównym celem w postaci telewizorów i amerikańskiego uskoku. Patrząc na to co wyprawia na rowerze, odkąd dosiada Gianta Trance, wiedziałam, że łyknie te zjazdy bez zmrużenia oka. Nie zawiódł mnie :-)
Ale może krótko od początku.
Sto lat co najmniej upłynęło od ostatniej wspólnej jazdy z Kudowianami.
Umawiamy się zatem z Anią i Bogdanem na wolny wtorek 11 listopada.
Wszyscy o czasie (prawie:-)) stawiają się w wyznaczonym miejscu, w bojowych nastrojach, z uśmiechami na ustach i niespodziankami w bagażniku :-D


Pierwsze około 4 kilometry to rozgrzewkowy dojazd do Ameriki, spod której czeka nas wspinaczka na górę. Nadziei w nas za grosz na realizację tej ścianki. Bo ślisko, bo liście, bo listopad i zmęczenie. Idzie jednak bardzo sprawnie. Nie idealnie ale satysfakcjonująco. Na końcówce sezonu to mi w zupełności do szczęścia starcza :-)


Z Bogdanem wiemy czego oczekiwać na zjeździe. Ania i Kuba to nowicjusze w tym temacie, choć nasłuchali się o tym za wsze czasy :-) Bogdan ujeżdżający tego dnia sztywniaka z malutkimi kołami dla malutkich ludzi (grrr!!!) odgraża się, że najcięższych broumovskich zjazdów tego dnia raczej nie uda mu się zrobić. Taaaa. To tak jak z tym jeszcze tylko jedna hopka i już jesteśmy w Pasterce. :-P Zjeżdża wszystko bez żadnych kłopotów. Drugi na uskoku jest Kuba, który łyka go tak jak na Kubę przystało - w pięknym stylu i bez żadnych problemów. Obaj zjeżdżają uskok z prawej strony. Ja, jako jedyna, decyduję się na lewą. Tak jak za pierwszym razem. Zjeżdżam uradowana. I znów - po pokonaniu dziada - już nie wydaje się taki groźny jak wcześniej.
Ostatnia do uskoku podchodzi Ania. Zapału w niej ogrom, ale niestety (albo stety) nie tym razem. I dobrze. Nie ma co na siłę się pchać, bo jak człowiek zacznie takie zjazdy pokonywać wbrew obawom i podpowiedziom intuicji to o glebę nie trudno. Jest taki jeden Kuba co to przy pierwszym podejściu zjechał, ale na Nim chyba nie ma co się wzorować, bo to wariat i psychopata rowerowy (brawo za to i podziw niebywały!!!) :-)

(fot. Cerber)


(fot. Cerber)

Tu Kuba zjeżdża po raz drugi, bo oczywiście musiał sprawdzić czy łatwiejszy/wygodniejszy jest zjazd z prawej czy z lewej strony :-)




CZAD!! Pierwsza broumovska perełka za nami.

Teraz zmierzamy powoli w stronę Suchego Dolu, zaliczając pyszne korzonki.


Gdzieś w tych okolicach chłopaki naśmiewają się ze mnie, moich pięknych prób podbijania przedniego koła i totalnej nieumiejętności wykorzystania tego w terenie, kiedy rzeczywiście jest to przydatne. Spokojnie... I na to przyjdzie czas :-)
Z Suchego, w promieniach Słońca, zmierzamy w stronę Pańskiego Krzyża.


Jeszcze nie jest to czas na Bożanowski, Bogdan ma dla nas kolejny zjazd. Pędzimy zatem we trójkę grzecznie za przewodnikiem. A może inaczej - na zjazdach chłopaki pędzą, że nie idzie ich dogonić. Z Anią dajemy z siebie wszystko co najlepsze, ale to wciąż zdecydowanie za mało. Ech... Przyjdzie przyszła wiosna/lato i wtedy im pokażemy, nie?!
No dobra. Jesteśmy w górach więc zjazd jest po to by potem podjechać. I vice versa. Odpowiada mi to. Lubię podjeżdżać. Gdzieś to już kiedyś pisałam. Jak podjadę to czuję, że w pełni zasłużyłam na to by zjechać. A, że broumovskie zjazdy są nadzwyczajnie zacne to podjazdy, nawet te ciężkie, jakoś nie bolą szczególnie mocno.


I kolejne bogdanowe jeszcze tylko jedna hopka... Więc podjeżdżamy te hopki, jedna za drugą, aż w końcu lądujemy w wyczekiwanej Pasterce. Uwielbiam to schronisko. W środku ciepło, uroczo, opatowo, serowo i kiełbasianie. Nieubłaganie jednak zbliża się czas by ruszyć z powrotem w trasę, bo nieszczególnie uśmiecha nam się jazda w terenie po zmroku. Jakoś niezbyt wyśmienicie przygotowani jesteśmy na taką ewentualność. Zbieramy się zatem i ruszamy przed siebie, prosto w Lato!

TAKI szczęśliwy jest Kuba na myśl o kolejnych hopkach, że aż głowa mu płonie.




Przejeżdżamy kwiatek, docieramy do Machowskiego Krzyża, pokonujemy hopki i kierujemy się na Bożanowski Szpiczak.



(fot. Cerber)



Teraz już przed nami właściwie pozostały jeno telewizory. Nie zabawiamy zatem na szczycie Szpiczaka za długo. Pakujemy się na siodła i pędzimy w stronę zjazdu. Hopka za hopką, wszystko wszystkim wchodzi wyśmienicie. W końcu dojeżdżamy do najbardziej problematycznego kawałka tego zjazdu. Bogdan przodem, potem Emi. Czekamy chwilę na pozostałą dwójkę.
Kuba jedzie jako pierwszy. Nie zaskoczył nas - zjechał całość bez zająknięcia. Brawo!
Teraz Aneczka, która podchodziła wcześniej do tego zjazdu dwa czy trzy razy (nie mylę się?). Jedzie. Jedzie.. Jedzie... I ZJEŻDŻA!!!!!!! Jak Bogdan powiedział - niejeden facet wymiękłby na tym zjeździe. Zresztą - niejeden wymiękł. Pokonywanie tych kamoli to powód do dumy. Brawo Aniu!!!

W oczekiwaniu na zjazd.

(fot. Cerber)

I na owym:




Teraz czeka nas już ino niecałe 10 km dojazdu do parkingu. Trochę pod górkę, trochę z górki. Żadnych ekscesów. Do aut docieramy z nastaniem szarówki.
Było ekstra!!! Dzięki po stokroć. Do szybkiego następnego!
Oby tym razem udało się zeksplorować jakieś smakowite szlaki Strefy :-)



Komentarze
z1b1
| 12:09 czwartek, 13 listopada 2014 | linkuj I jest, wpis Tej której nie należy gratulować (oczywiście wg Bogdana bo będzie na mnie :D)
Nie wiem jak Ty to robisz, co jesz lub bierzesz (sprzedaj trochę :D) że tak dobrze i zjeżdżasz, podjeżdżasz i pokonujesz przeszkody - gratuluję,choć podobno nie powinienem :D
Relacja wzorowa, trasa super (jakiś wariat ją chyba planował :D) i miło zobaczyć jak znów jesteście postrachem telewizorów :)
Pozdrower!!!
daniel3ttt
| 21:48 środa, 12 listopada 2014 | linkuj Świetne te zjazdy, niejeden facet by zlazł z bika.
starszapani
| 21:33 środa, 12 listopada 2014 | linkuj No to nie ma, że boli. Emi następnym razem lecisz raz z prawej, raz z lewej :)
ankaj28
| 19:30 środa, 12 listopada 2014 | linkuj Taaa, właśnie: jeszcze jedna hopka, zaraz za zakrętem, niedaleko, już niedługo - te stwierdzenia były najbardziej motywujące do mobilizacji sił na podjazdach - hahahhaha.
Ale naprawdę szacun dla Ciebie i Kuby (oczywiście zwłaszcza dla niego - w końcu to pierwszy - taaaaki raz), bo dopiero na tej "wyrypie" ogarnęłam hasło: BROUMOVSKO! I jeszcze raz dziękuję za ten dzień, bo był naprawdę wspaniały - pod każdym względem. :)
cerber27
| 17:57 środa, 12 listopada 2014 | linkuj Świetna relacja! ze świetnej trasy, nie wiem jaki wariat to planował :) Dzięki za super spędzony czas i wspaniałe towarzystwo. Gratulacje dla Kuby za zjazdy, Tobie już kiedyś gratulowałem to nie będę się powtarzał :)
Oby pogoda pozwoliła jeszcze w tym roku zaatakować Strefę MTB.
Starsza - po przejechaniu z obu stron, za ciekawszy wariant uznaje prawą stronę, że tak powiem bardziej spektakularna wersja, ale to tylko moje zdanie wypowiadane bez przywołania do tablicy:)
Pozdrawiam
lea
| 15:28 środa, 12 listopada 2014 | linkuj Plotki głoszą, że prawa, czyli ta którą oni zjeżdżali. Ja, wizualnie, obstaję jednak za lewą; prawa wygląda na żywo naprawdę przerażająco :-)
Ale kiedyś sama spróbuję prawej i wtedy będzie informacja z pierwszej ręki :-D
Starsza | 15:26 środa, 12 listopada 2014 | linkuj Normalnie czyste szaleństwo :))) Ciekawam jednak opinii Kuby, która strona okazała się ostatecznie lepsza, prawa czy lewa? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zegar
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]