avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 16.71km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 10.90km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Podjazdy 688m
  • Sprzęt KROSSowy
Wschód Słońca na Szrenicy

Niedziela, 28 września 2014 | Komentarze 16

Uczestnicy


Coś czuję, że stanie się to moim nowym hobby - zbieranie górskich wschodów Słońca.
Doznania związane z samą krótką chwilą wzejścia, a wpierw z przydługą chwilą wyczekiwania są nie do porównania z niczym innym.
Po zeszłotygodniowej Śnieżce nadszedł czas na kolejną próbę; może tym razem pogoda dopisze....?
Ani i Zbyszka nie trzeba długo namawiać ;-) W sobotę wiczorem zabierają mnie z Kłodzka i wspólnie pędzimy do Świdnicy spróbować zakosztować choć chwili snu przed pobudką o barbarzyńskiej 1:00. Zibi wieczornie wyraża zaniepokojenie w kwestii tak wczesnego budzenia, ale cóż począć. Słońce jest kapryśne i tym razem może już nie opóźnić swego wzejścia. Udaje się wyjechać prawie o czasie.
Droga docelowa koszmarna - część trasy w gęstej mgle skutecznie utrudniającej nocne poruszanie się. Do Szklarskiej Poręby docieramy sporo po planowanym czasie, ale wciąż z jego nadwyżką. Coś zimno. Jak na dole jest 5 stopni to co będzie na szczycie (dla przypomnienia - w zeszłą niedzielę Karpacz opuszczaliśmy o 4:05 z temperaturą w okolicach 15 st. C, a na szczycie chciało nas zamienić w lodowe bryłki)??? Nic tam. Czas ruszać. Kolano niestety od pierwszych zakręceń korby odzywa się do mnie, nie pozwalając na długo o sobie zapomnieć.


O dziwo podczas samego podjazdu na Szrenicę kolano milczy. Wciąż nie potrafię obczaić co mu nie pasuje, bo skoro na terenowych kilkukilometrowych ostrych podjazdach potrafi milczeć, a wrzeszczy na kilkumetrowych zejściach.... Tak - zgadzam się z Tobą Staruszko - zbliża się czas wizyty u specjalisty :-/
No dobra - trochę przegięłam z tym "podjazdem". Absolutnie wczoraj nie było mowy bym zrealizowała cały ten podjazd w siodle. Zmęczenie po sobocie, zmęczenie sezonem w ogólności i strach o kolano skutecznie mnie od tego odwiodły. Na pewno (o ile zdrowie pozwoli) w przyszłym sezonie ponownie tu zawitam i pokonam drania, ale wczoraj - klops pierwszorzędny!

Dojazd na Halę Szrenicką:


Na szczycie meldujemy się o godzinie 6:15, czyli idealnie - już niebo zabarwia się cudownie, ale do samego wschodu zostało ciut ponad pół godziny. Idealna ilość czasu na rozprawienie się z grzanym piwkiem termosowym :-D Temperatura: ciut poniżej zera, ale odczucia znacznie lepsze niż na Śnieżce, bo praktycznie bezwietrznie.
Teraz nie pozostaje nam nic jak radowanie się tym pięknym czasem wyczekiwania (prawda Zbychu? ;-)))

6:18


6:32


6:43


6:47 - zaczyna się:




6:48


6:49


6:55




I moi drodzy współtowarzysze tego niezapomnianego wschodu:




I opatulona w 100 warstw odzienia ja:


Po wschodzie przychodzi czas na ogrzanie się w schronisku. Kuchnia póki co nie pracuje ale wstępu do środka nikt nie broni. Na stołach pozostałości po ostrej balandze. Udaje nam się znaleźć stolik nie zastawiony po brzegi pustymi (lub nie) butelkami z pięknym widokiem na wschód. Grzejemy się, rozmawiamy, wspominamy styczniowe Jeseniki, kiedy to żadnemu z nas nie chciało się dupy ruszyć na wschód Słońca na szczycie Pradziada, który mieliśmy na wyciągnięcie ręki..., sen trochę morzy, ale nie dajemy za wygraną. Ok 9:00 zbieramy się do kupy i szybko zjeżdżamy do Szklarskiej (wśród smrodu palonych hamulców. Nikt się nie przyznał czyje to były, ale obstawiam tego przede mną :-p ).
W Szklarskiej czas by w końcu coś zjeść. Słońce grzeje tak mocno, że raz za razem zrzucamy z siebie kolejne warstwy - cudownie!
Kolejny cel - Izery. Do ostatniej chwili waham się. Z jednej (tej gorszej) strony - kolano boli nawet jak siedzę i nic nie robię - to raz, i zwyczajnie leniwie nie chce mi się - to dwa; z drugiej strony wiem, że jak nie pojadę to będę żałować i wściekać się na siebie, że może by nic mi nie było, może kolano by się odobraziło. Ale chyba powoli staję się dużą dziewczynką potrafiącą czasem przedłożyć rozsądek nad absurdalny dziecięcy upór - puszczam towarzyszy wolno i sama zostaję w Szklarskiej, spacerując, rozmyślając, wylegując się na Słońcu, słuchając Kuby opowiadającego telefonicznie o jego alpejskich przeżyciach... Samotny czas mija powoli, ale nie tak znów najgorzej.


Chwilę po 14:00 zadowoleni Izerowicze wracają na miejsce i zabieramy się do domów.

Główny cel wycieczki zrealizowany - wschód Słońca na Szrenicy (1362 mnpm) za mną. Wschód piękny, w pięknych okolicznościach, w doborowym towarzystwie!
Tak - zdecydowanie mam nadzieję, że to nie ostatni mój wschód w tym roku ... :-)
Dzięki wielkie dla moich współtowarzyszy! Oby do jak najszybszego następnego razu!



Komentarze
z1b1
| 07:53 czwartek, 9 października 2014 | linkuj Przyznaję że choć do zwolenników wschodów słońca nie należałem,to po tym naszym bardzo mi się spodobało. Noc nieprzespana, kawał drogi, zimno a i tak bardzo przyjemnie. Wspaniałe wspomnienia i chęć zaliczenia kolejnego wschodu jest przede mną :) dzięki serdeczne za tą wspaniałą wyprawę i do zobaczenia niedługo. Pozdrower!!!
sebekfireman
| 20:44 piątek, 3 października 2014 | linkuj Świetny pomysł na wycieczkę - uwielbiam wschody słońca, a te u Was, z wyższych górek są niesamowite.
Ja się kilka lat temu chciałem zmierzyć z podjazdem na Szrenicę, ale Pan strażnik mnie zawrócił na bramce :/
Greger
| 06:29 wtorek, 30 września 2014 | linkuj Przez tę inwersję czasami rano się tragicznie jeździ w dolinkach ze względu na wiatry górskie, zwłaszcza w Dolinie Białki i w ogóle w całej Kotlinie Jesenickiej :P. Godzina 5, może 6, liczy się na zabawową rozgrzewkę, a zamiast tego zmaga się z dość sporym wiatrem.

Ciekawe nowe hobby rowerowe sobie leo znalazłaś. Jaki jest następny szczyt w kolejce do nocnego wjeżdżania i podziwiania wschodu słońca? Pozdrawiam i oszczędzaj kolana!
birdas
| 20:55 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Huh ... ja oczywiście jak zawsze w pracy :/
grzess
| 20:30 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Pięknie. Jakbym wiedział o wyjeździe to bym do was dołączył. A tak pozostają mi zachody koło domu.
Ancorek
| 19:57 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Oj tak, miałaś zdecydowanie więcej szczęścia ode mnie.
Rzecz niebagatelna - zdecydowanie wcześniej wstałaś!
Widziałyśmy to samo wschodzące słońce??? :)

Starszapani ma 100% racji na temat chrząstki i łykania preparatów rzekomo ją odbudowujących. Odpocznij Lea, masz 2 kolana na całe życie. Nie musisz odstawiać roweru, wystarczy zamienić trasy na płaskie, na pewien czas.
Pzdr
starszapani
| 16:23 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Niestety chrząstka stawowa nie ma zdolności regeneracyjnych, w miejscu uszkodzenia robi się tkanka bliznowata, która już nie ma takich właściwości jak zdrowa chrząstka. Te wszystkie preparaty niby na odbudowanie chrząstki stawowej typu Collaflex, Arthrostop i inne to tylko bełkot marketingowy. Fakt faktem sama brałam Arhtrostop Rapid jak miałam kontuzję. Swojemu ortopedzie zadałam pytanie po co mi to przepisuje skoro i tak mi to nie zregeneruje chrząstki, powiedział "nnno tak, tak, racja, ale nie zaszkodzi, a może pomoże :)". Natomiast Opokan to lek przeciwbólowy - leczy objaw a nie przyczynę.
Najlepszy lek to niestety zwolnienie tempa i odpoczynek, a potem bez szaleństw. Jak zaczyna się odzywać to trzeba odpuścić bo można sobie załatwić kulasy na amen.
Koniec pseudomedycznych wywodów. Wschód Słońca przepiękny i fantastyczne zdjęcia, jak zwykle zresztą :)
Kot
| 14:33 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Ależ wspaniałe widoki! Coś pięknego :).
A z kolanem idź koniecznie do lekarza.
lea
| 11:34 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Bogdano - w efekcie wystąpienia zjawiska inwersji temperatury wyglądało to tak jakby za wschodzącym Słońcem coś jeszcze było? Bo jasną sprawą jest, że zjawisko to przyczynia się do osiadania w dolinach chmur, podczas gdy szczyty są pięknie czyste. Ale to co widoczne jest na dwóch zdjęciach z godziny 6:47 jest dla mnie szalenie zastanawiające.
Czy chodzi o to, że tak pięknie odcięte są poziomy powietrza o różnej temperaturze, a co za tym idzie różnej gęstości??
Koniecznie będę musiała więcej poczytać na ten temat... :-)
zarazek
| 10:54 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Piękne zdjęcia wschodu słońca w górach.
lea
| 10:51 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Radzior - no to na co czekasz?! :)

K4r3l - tydzień lub dwa? Szit! Mimo zadomawiającego mi się w sercu lenia przedzimowego na tę chwilę ciężko mi jest sobie wyobrazić tak długą przerwę, ale za to zwolnienie koniecznie muszę uskutecznić. Przestać się ścigać ze swoim cieniem i do końca roku realizować już totalnie bez spiny, czysto rekreacyjną jazdę. Inaczej źle ze mną będzie. No i w końcu, po wielotygodniowych staraniach i szykowaniu się udało mi się odwiedzić aptekę i zakupić Opokan. Zamierzam łykać to przez tydzień. I pójdę za Twoją radą (dzięki!) i zakupię ten specyfik. Zaszkodzić nie powinien, a może to jest to. Jeśli nic nie pomoże to już nie będę się dłużej wykręcać i pójdę do lekarza (uparcie się przed tym wciąż bronię wszystkimi kończynami)
k4r3l
| 10:44 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj No wschód bajeczny, a co do kolana to z autopsji wiem, że wystarczy trochę zwolnić i dać odpocząć przemęczonym stawom, ale to konieczna jest dłuższa przerwa (min. tydzien, najlepiej dwa). Plus pomaga tez łykanie tabsów na uzupełnienie chrząstki, np. Collaflex ;)
cremaster
| 08:40 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj 16 km? Ożeż to naprawdę Cię to kolano dopadło :o A wschód słońca pierwsza klasa, aż chce się z rana w góry jechać :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zyzyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]