avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 49.02km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 11.40km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Podjazdy 1650m
  • Sprzęt KROSSowy
Karkonosze nr 2 - Modre Sedlo 1508 mnpm

Sobota, 22 marca 2014 | Komentarze 23

Uczestnicy


Panie i Panowie. Dzień nr 2 rozpoczęty.
Pobudka o 6:00. Wstaję. Nieszczególnie pamiętam jak się nazywam. O-o...
Za krótki sen, ciut zbyt intensywne wieczorne uzupełnianie minerałów.
Ciągłe łypanie oczyma za okno nie powoduje wcale, że mżawka się ulatnia. Trochę jakoś tak pochmurno. Czyżby deszcz? Ryjek i Jego niezawodne prognozy mówią, że absolutnie nie ma się czym przejmować. Będzie pięknie, będzie zabawa! :) I tak oto Ryjek został naszym nadwornym Wróżbitą-Synoptykiem, bo pogoda tego dnia była chyba jeszcze lepsza niż piątkowa. Równie ciepło, ale znacznie spokojniej ze strony wiatru.
Z Okraju jakoś naokoło, bocznymi drogami kierujemy się w stronę Peca. Po drodze Artur o mało co nie taranuje na zjeździe dzieciaka, który niepostrzeżenie, puszczony samopas przez rodziców, pakuje mu się pod koła. Rodzicielska wyobraźnie potrafi czasem mocno szwankować. Dobrze, że skończyło się ino na wielkim strachu w oczach (i w przypadku dzieciaka pewnie jakiejś niespodziance w gatkach).


Ania wspomina znak, który utkwił Jej z wcześniejszego wypadu w pamięci. Po dojechaniu do niego Feniks-Poratowany-O-Poranku-Przez-Ryjka-Reanimacją-Tylnego-Hamulca postanawia świętować pod znakiem odzyskaną umiejętność zatrzymywania się :)






"Takie-tycie" hopki po drodze powoli rozbijają nasze ciężkie głowy. Lekko nie jest, ale powoli wracamy do życia. Niedaleko Peca postanawiamy z Bogdanem i Zbychem obczaić fajnie się prezentujący zjazd terenowy. Byłoby zupełnie kapitalnie gdyby nie paskudne kamienne rynny w poprzek dróżki. Na jednej z nich Zbychu łapie snejka. W pięknych okolicznościach przyrody czeka nas krótka leśna sielanka.








Ciut spóźnieni dołączamy czym prędzej do reszty grupy czekającej na nas niecierpliwie w Pecu. Chwila na walkę z (tym razem) Arturowym hamulcem i jesteśmy gotowi rozpocząć napór na Rychtrovą Boude, Vyrovkę i Modre Sedlo. To są trzy punkty postojowe, w których prowadzący peleton zobowiązani są nakazem Ryjkowym czekać na dojazd reszty grupy. Tak też się dzieje. Podjazd pyszny. Na pewno w tym roku jeszcze tam wrócę by, tym razem już bez postojów, spróbować zrealizować całość z Peca na Modre Sedlo. A może od razu na samą Śnieżkę??? Się zobaczy :)

1. Rychtrova Bouda:




2. Vyrovka:






3. Modre Sedlo. Przez jakiś jeszcze czas asfalt jest czyściutki, wszystko przejezdne bez większych problemów. Po drodze punkt widokowy. Wszystko pięknie, aż do...






...aż dotąd. Od tej chwili czeka nas spory kawałek pchania rowerów. Pod samą kapliczkę. W dół, w stronę Lucni Boudy podejmujemy heroiczne próby zjazdu. Radochy podczas tego jest nieprawdopodobna ilość. Ręce bolą, równowaga gubi się co kilka sekund gdzieś pod śniegiem. Gleby, poślizgi, loty nad kierą :) Wszystko pięknie amortyzowane śniegiem/breją. Buty z minuty na minutę coraz cięższe od gromadzonej w nich wody, a im tej wody więcej tym jakoś tak weselej się robi - dziwna prawidłowość :D










TAK się to robi :))




Przed nami Lucni Bouda, w której tyłki grzeje piesza część ekipy - Ania, Beatka, Kubuś, Mariusz oraz Alinka z Adamem. Nie decydujemy się niestety na to by do nich dołączyć i postanawiamy zaparkować dopiero w Strzesze Akademickiej. Tam nabawiamy się jakiś zatruć pokarmowych, płacąc za to przy okazji całkiem grubą kasę (pozdrowienia dla kucharza!), udajemy, że udało nam się przesuszyć skarpetki i buty (szeroki uśmiech dla Dwójki, która przezornie zaopatrzyła się w zapasowe pary skarpet i ukłony dla Żony Ani za podsunięcie im tego genialnego pomysłu) i zaczynamy zjazd w stronę Karpacza.
Po drodze nie stać nas na to by odpuścić sobie podjazd pod Samotnię (pierwsze moje odwiedziny w  tym przepięknym miejscu).










Całe szczęście tego dnia na szlaku bardzo niewielu turystów pieszych mijamy. Pod Świątynię Wang docieramy w kilkanaście sekund :D


Zbychu znów w Akcji:


Z Karpacza szybko asfaltem na początek Kowar a stąd już terenem, moim zdaniem bardzo urokliwym i przyjemnym szlakiem, docieramy po niekrótkim podjeździe na Okraj.




Ten dzień to było istne szaleństwo! Nie mogło być lepiej. Po powrocie do chatki, myjąc twarz, zorientowałam się, że od śmiania się mam na policzkach zakwasy (możliwe to w ogóle?!...)
Oczywiście i tym razem nie podejmę się opisywania tego jak rozwiną się ten dzień/wieczór/noc :)).
Napiszę jedynie, że obraliśmy BARDZO dobry kierunek rozwoju :P



Komentarze
FENIKS
| 20:11 wtorek, 8 kwietnia 2014 | linkuj Jejku wpiszę się po latach ;)) Wielkie dzięki za te cudne towarzystwo w cudnych górkach.
Pozdrawiam.
Emi | 12:30 czwartek, 27 marca 2014 | linkuj Tomi - co do zjazdu do Samotni. W naszym przypadku to była opcja nr 2. Z istnienia pierwszej nawet nie zdawałam sobie sprawy. W planie, z tego co pamiętam, Samotni nie było, ale gdy zobaczyliśmy znak "5 minut pieszo" to decyzja sama się podjęła :) Pewnie ta pierwsza opcja spod Strzechy jest ostro terenowa, co? ;)

Lavinka - bardziej w kość dawały przemoczone do ostatniej suchej nitki buty niż sam śnieg i zmagania z rowerem. Ale zabawy było przy tym tak dużo, że nie ciążyły nam te małe niedogodności jakoś szczególnie :)
lavinka
| 20:35 środa, 26 marca 2014 | linkuj Końcówka po śniegu pewnie dała w kość. Super wyprawa! ;)
Toomp | 20:10 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj Pozazdrościć tylko mogę wspaniałego klimatu i dobrej zabawy przy wieczornych imprezkach oraz wspaniałych widoczków :). Ale dalej Karkonosze nie ciągną mnie o tej porze roku.

A tak z ciekawości to nad Mały Staw którędy zjeżdżaliście. Chodzi mi dokładnie czy pojechaliście niebieskim szlakiem zaraz za Strzechą Akademicką, czy zjechaliście poniżej Strzechy główną drogą i później odbiliście w lewo na niebieski pieszy.

Piotrek moim zdaniem to masz rację, że to jest o wiele prostszy podjazd którym jechaliście na zaatakowanie Śnieżki. Jak się jedzie od Wangu to nic tak nie wkurza jak ta rozwalona droga. Często lepiej jechać poboczem niż po tych wystających kamolcach :(. Ale z drugiej strony to satysfakcja z pokonania tego podjazdu po takiej drodze jest też o wiele większa :). Co do ryzyka otrzymania mandatu to nie jest tak źle. Jechałem już od Wangu parę razy i mijałem strażników po drodze i jakoś mi mandatu nie wlepili :). Jeżeli wybierzesz dobrą porę na podjazd i nie będziesz szalał na zjeździe to na pewno Cię nie zatrzymają :).
Lea | 18:17 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj Dzięki Piotrku :))
Zgadzam się z tym co napisałeś; zawsze i wszędzie. Ale sytuacja, którą opisałam miała miejsce na środku ULICY, na której zdecydowanie ten dzieciak nie powinien był się znaleźć. To o ten brak rozwagi rodziców mi chodziło, tylko jakoś tego nie sprecyzowałam.
Na szlaku, gdyby się coś stało, to bym ze wstydu nawet o tym nie wspomniała :p
pioter50
| 18:07 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj Piękne widoki i cała ta wasza wyprawa naprawdę super.Uważajcie jednak na ludzi, jak jedziecie szlakami.Przepis mówi, że rowerzysta na górskim i leśnym szlaku-nawet oznaczonym rowerowym- jest ostatni w kolejności i ma obowiązek uważać i ustępować wszystkim.Czesi to fajni ludzie ale uwierz mi , że nie chcielibyście mieć do czynienia z czeską policją, gdyby ten dzieciak został przez was potrącony.No dooobra, przestaję zrzędzić.. ;).
Gratuluję pięknej wyprawy, widoków i kondycji.Pozdrawiam.
starszapani
| 06:21 wtorek, 25 marca 2014 | linkuj Piękne widoki :) Najlepsze fotki w krótkich gaciach na śniegu :))) Ekstra :)
ryjek
| 22:08 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Jupi,,,, dla całej ekipy oprócz mnie podjazd z Peca na Modre Sedlo był "pierwszym razem", to dopiero mam radochę, że mogłem w tym uczestniczyć. Mam nadzieję, że będziecie tam wracać, droga w lecie wygląda zupełnie inaczej. Jestem pewien, że to najłatwiejszy sposób zaatakowania Śnieżki na rowerze i na najmniejszym fragmencie drogi łamie się przepis związany z zakazem jazdy na rowerze (do Lucni Bouda jest legal).
mors
| 20:26 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Fajnie, ale to już dla Ciebie nie będzie ten pierwszy raz. ;)
A "filmik" teraz już działa. ;))
lea
| 20:05 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Rambo - dokładnie Ci nie powiem. Brutto wyszło ok. 4 godzin. Z tego trzeba odliczyć chwil kilka na zdjęcia i inne czynności postojowe. Byłam bardzo zadowolona z tego dojazdu zważywszy na dość uciążliwy wiatr w twarz na trasie.
ramborower
| 20:01 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj :) mors- mi filmik działa :) Lea ile czasu ze Świdnicy na Okraj ?
lea
| 19:52 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Morsowy - o jakimże Ty filmiku piszesz? ;P

Ad PS.2 - jedno nie wyklucza drugiego;) Na pewno zawitam jeszcze tam w tym roku! Z największą przyjemnością zobaczę jak realizujesz ten podjazd na monocyklu :)
mors
| 19:32 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Arcy-przepięknie, wszystko co najlepsze w jednym wypadzie. :D
Asfalt nie dość, że najstromszy w CZ, to jeszcze zarazem najwyżej sięgający tamże.
PS. filmik nie działa, nie wiem, jak innym...
PS. 2: w skrytości ducha liczyłem, że kopsniemy się tam w tym roku z monocyklem. :)
Lea | 07:57 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Dzięki za miłe słowa :)

Radzior - to samo pomyślałam jak pierwszy raz zobaczyłam to zdjęcie na kompie ;) Świetnie - misiowo się ustawili Ci ludzie!

Zbychu - dzięki za przypomnienie;) Pod koniec niedzieli już zaczynało mi się powoli klarować w głowie. Następny - nie tak szalony? A ja myślałam, że my się dopiero rozkręcamy. Jak sobie myślę o tym zjeździe z Borówkowej to dopiero mi wykwita uśmiech na twarzy!

Danielu - rzeczywiście pozytywnie. Tego tym ludziom na pewno nie da się odmówić :D

Feniks i Aniu - również wielkie dzięki za wspaniałe towarzystwo!
anamaj
| 07:13 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj Jak czytam relacje, to buzia mi się cieszy. Już nie mogę się doczekać do następnego wypadu. pozdrawiam
FENIKS
| 21:36 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Relacja jak i fotki z drugiego dnia wywołują u mnie masę radości, super opisane, gdzie, co, z kim i jak ;)) Tylko oglądać, czytać i wspominać tą wyprawę a i nową planować.
Wielkie dzięki i do zobaczenia.
daniel3ttt
| 21:20 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Pozytywnie zakręceni:) Gratuluje świetnego wyjazdu
cremaster
| 19:42 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Widok Śnieżki tak mnie nakręca że gdyby nie ten padający deszcz to wsiadłbym na rower, super wycieczka :) Co to za misiek na zdjęciu z kamienną budką? :D
miciu22
| 19:05 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Rewelacyjna trasa, aż się chce tam być.
lea
| 18:25 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Ryjku Kochany - nie ma we mnie nawet krztyny żalu za te postoje. Wręcz przeciwnie. Na przejazd całości będzie czas. Kiedy się jedzie z takimi wspaniałymi ludźmi to sportowa samorealizacja zdecydowanie schodzi na dalszy plan :)
Rzeczywiście wzrok ludzi, zarówno w pierwszy jak i w drugi dzień - bezcenny :))
I ja dziękuję za tę tonę śmiechu. I polecam się na przyszłość!

Marku - dziękuję :)
ryjek
| 18:09 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Przejazd z czeskiej na polską stronę Karkonoszy o tej porze roku był nie lada wyzwaniem. Ludzie, których mijaliśmy po drodze patrzyli na nas jak na wariatów, inni z podziwem. Wiem, że byłabyś w stanie pokonać najbardziej stromy asfalt w Czechach z Peca na Modre Sedlo bez przystanków, ale w takim wypadku przez 1/3 wycieczki nie widzielibyśmy Cię, nie mówiąc już o zdjęciach, które zrobiłaś nam dzięki przystankom :)
Atrakcji w tym dniu było tak dużo, że długo będziemy go jeszcze wspominać. Dzięki Emi za Twój uśmiech podczas całych 3 dni :)))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jacyd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]