avatar Ten blog prowadzi lea.
Przejechałam 44307.11 km, w tym 5998.80 w terenie.

Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
  • DST 53.06km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:31
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 55.90km/h
  • Sprzęt ZaSkarb
Śniadanie o wschodzie najlepiej smakuje na Kalenicy

Poniedziałek, 11 listopada 2013 | Komentarze 16

Uczestnicy


Różne pomysły potrafią przyjść do głowy. I tak oto już jakiś czas temu pomyśleliśmy - wschód Słońca w Sowich... tego jeszcze nie było. A, że Sowie już zjeżdżone zostały w tym roku dość dokładnie to realizacja tego planu wydawała się nieunikniona.
Pobudka przed 3. Uczynny Młody zabiera mnie i mego "rumaka" ze Świdnicy o 4. Ok. 5 nad ranem wyruszamy w trasę z Przeł. Jugowskiej. Na podjeździe/podejściu na szczyt Kalenicy okazuje się jak fatalna jest moja latarka. Widoczność na 2 metry skutecznie uprzykrza mi nocną wspinaczkę na górę. Niemniej jednak wrażenia cudowne. Na górze meldujemy się po ok. 30 minutach. Czas na ognisko, kiełbachy na śniadanie i wyczekiwanie na wschód Słońca. Wieża widokowa oblodzona niemiłosiernie. Każda wspinaczka grozi śmiercią... ale podejmuję ryzyko, bo liczę na niezapomniane wrażenia. Po kilku podejściach okazuje się, że nie będzie tak pięknie jak planowaliśmy :) Wschód witamy będąc w chmurach, dopiero po jakimś czasie przejaśnia się; wtedy możemy trochę podelektować się widoczkami. W końcu przemarznięci, zziębnięci, ze smarkami zamarzającymi w nosie opuszczamy stanowisko i wracamy grzać dupska z powrotem przy ognisku. Czas mija bardzo przyjemnie, bez spiny czasowej, bez parcia na szaloną jazdę. Ale drwa się kończą więc czas ruszać w tany.
Zjazd na Jugowską czerwonym pieszym, z niej nadal czerwonym prosto na Kozie Siodło i dalej na Szczyt. Na W. Sowie chwila na piwko, pogaduchy z Panem Wieżowym, ogrzanie się przy kolejnym ognisku i dalej w drogę. Niebieskim na Walimską - miodzio!! Stąd fioletowym, a później Toompową drogą znów na Szczyt. Dalej, już bez zatrzymywania się, czerwonym pieszym pod Schronisko Sowa. Tu następuje rozstanie:( Ja pomykam na Przeł. Sokolą i dalej już asfaltem prosto do domu, Młodziutki wraca na Jugowską do auta. Po drodze spotykam Ra. Niestety czas mnie nagli więc tylko pozdrawiamy się bez zatrzymywania.

Aura bardzo nam dziś sprzyjała. Nawet ten nie do końca udany wschód nie wywołuje u mnie szczypty żalu. Było genialnie!!
Dzięki Mały!

Początek zabawy, jeszcze na Jugowskiej, zmarznięci, ciut śpiący, bardzo podekscytowani:)


Już na Kalenicy, jeszcze w zupełnej ciemności:




Walka o ogień!




Początek dnia:




















Dogasające ognisko wykurza nas z przytulnej miejscówki. W drogę więc!




I to nie była dziewczyna, za którą oglądał się Młody:P






Na szczycie zaszronione drzewa, krzaki i krzewy przywoływały co i rusz gigantyczny uśmiech na nasze twarze. Przepięknie było. Na zdjęciach niestety zupełnie tego nie widać.













Komentarze
Ancorek
| 19:10 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj Widzę, że szalone pomysły lęgną się w Twej głowie nawet w listopadzie. Gratulacje za chęci!
Narzekasz na latarkę...może poproś Mikołaja o jakieś fajne światełko. Polecam z całego serca Sigmę Lightster. Pozdrawiam.
lea
| 18:31 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj Dziękuję Wam.
Rzeczywiście wypad był zupełnie magiczny. Bez dwóch zdań warto było wstać tak wcześnie, przemarznąć, "pomęczyć" się trochę docierając na szczyt.

Cerber - plotki głoszą, że rzeczywiście jakieś zmiany zaszły ostatnimi czasy na Sowie:D

Rambo - pomysł wielce interesujący. Ale to chyba rzeczywiście lepiej zostawić już na przyszły sezon.
merlin083
| 15:11 czwartek, 14 listopada 2013 | linkuj Kto wstał o 3 ten wstał.
Mi przyszło wstać o 2;(
Ale tak jak mówisz,było warto,jak najbardziej:)
angelino
| 06:01 środa, 13 listopada 2013 | linkuj Piękne przeżycie.
lutra
| 17:49 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Zazdroszczę Ci!... Tak ładnie Ci zazdroszczę :)))
merlin083
| 17:04 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Dzięki Emi za wspaniały wypad,jak zawsze-było świetnie i śmiesznie:)

Rambo-piszę się na to-nocna jazda po Sowie już dawno chodziła mi po głowie,ale to już nie w tym roku,latem zdecydowanie dłużej(chodzi o temp w nocy) można pośmigać..Posiedzieć przy ognisku z browarkiem,albo i bez ogniska:P

Pozdro:)
ramborower
| 16:24 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj ...a tak mi przyszło do głowy- może zrobimy nocny zlot na W. S ?
ramborower
| 16:20 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj trzeba być twardym ;p jak....LEA ! . zazdraszam wyjazdu zwłaszcza, że był hardcorowy, trochę mało fotek. Ja właśnie trenuję i nie długo też zaatakuję w nocy Wielka Sowę.
anamaj
| 07:28 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Wow, świetny pomysł na wyjazd, ale jest mi zimno od samego oglądania zdjęć.
oelka
| 00:55 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Bardzo się mi podoba pomysł takiego wyjazdu przed wschodem słońca. Świetne jest szóste zdjęcie w porze wschodu, z kręgiem świateł na dole.
alouette
| 22:47 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Super wycieczka! Ognicho i jeszcze wschód słońca w górach- coś pięknego!
cremaster
| 20:43 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj O nie, spotkaliście moje marzenie, mój rzeczywisty cel wjazdów na Sowę i to jeszcze w takie zimno :)
cerber27
| 20:27 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj " A, że Sowie już zjeżdżone zostały w tym roku dość dokładnie" - to już jest grube nadużycie z Twojej strony, chyba zajeżdżone na śmierć :) W. Sowa jest już podobno o metr niższa, odkąd zaczęłaś ja odwiedzać :)
O 5 rano!!! nieźle, nieźle, nie najgorzej.
Wyprawa super, zdjęcia też bomba. Pozdrower

Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa widzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]